Przejdź do głównej zawartości

Świento prawda w rocznicy dzień według ks. Andrzejewskiego


Było do przewidzenia, że nawet na szczeblu regionalnym 3 rocznica tragicznej katastrofy pod Smoleńskiem stanie się przyczynkiem do szczypania rządzących. Wszechobecne było wołanie o prawdę, prawdę i jeszcze raz prawdę, choć niektórzy ogłosili ją już dawno: rząd kłamał, Tusk współpracował, a Ruscy zrobili zamach. Miał więc rację ks. Tischner, że jest świento prawda, tys prawda i gówno prawda…
Czasy, gdy sybaryci w sutannach dawali wykładnię prawdy ostatecznej minęły.
Pasterz ma wskazywać, a nie rozkazywać, rozmawiać, a nie oceniać ...
W Gorzowie głos w sprawie zabrał ceniony za przeszłość, acz kontrowersyjny we współczesności, kapelan wszystkiego co medialne – „Solidarności”, policji, służb, Rodzin katyńskich etc. ks. prałat Witold Andrzejewski. „Współczuję ludziom niewierzącym w Chrystusa, bo my chrześcijanie znajdujemy odpowiedź w ufności i miłości Panu Boga”  - powiedział w rozmowie z dziennikarzem, jakby zapominając to, czego uczono go w seminarium, a co jest fundamentem wszystkiego: prawdziwa „wiara jest łaską i nie pochodzi z uczynków”, a więc można odprawić setki Eucharystii, wypowiedzieć dziesiątki okrągłych słów, spalić tony kadzidła oraz wylać hektolitry wody święconej, a nawet ubrać najbardziej strojne szaty, ale to nie spowoduje, ze ktoś będzie Bogu bardziej lub mniej milszy Bogu. Przecież w lotniczej katastrofie nie zginęli tylko głęboko wierzący prezydent Lech Kaczyński czy Anna i Bartosz Borowscy, działacze organizacji katolickich i patriotycznych, ale także ludzie od religii mocno się dystansujący. Mimo to ks. prałat Andrzejewski wie swoje. Ponad 30 procent Polaków nie wierzy, że katastrofa była zamachem ? „Tak, ale ponad 30 procent uważa, że to był zamach(…). Jest pierwsza bardzo trudna rzecz, bo przyczyną tego braku ufności jest niestety kłamstwo. Gdyby od samego początku po tragedii nie było tyle kłamstwa wśród tych, którzy odpowiedzialni byli z ponoszenie skutków tego wydarzenia i mieli oni odwagę powiedzieć jaka jest prawda, a nie kłamali, to wszystko wyglądałoby inaczej” – powiedział był zasłużony duszpasterz antykomunistycznego podziemia, który jednak zapomniał, że pod Smoleńskiem zginęli nie tylko przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości, ale także politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Platformy Obywatelskiej oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego. Można odnieść wrażenie, że zarzuty ks. Andrzejewskiego mają się tak do rzeczywistości, jak informacja Antoniego Macierewicza, że ma dowody iż katastrofę w Smoleńsku przeżyły trzy osoby. Tylko czekać aż stwierdzi, że jedną z nich był on sam, ale wyskoczył na spadochronie. W miarę upływu lat okazuje się, że im więcej upływa od katastrofy czasu, tym więcej mamy niedoszłych bohaterów. Ostatni z nich to były doradca prezydenta Marek Surmacz, który oświadczył dzisiaj wprost: „Ja jeszcze do marca byłem na liście pasażerów do Smoleńska i miałem to uzgodnione z prezydentem Kaczyńskim oraz ministrem Stasiakiem”. Na szczęście dla siebie, swojej rodziny i Polski nie poleciał, ale powodów do radości nie ma za to gorzowskie Prawo i Sprawiedliwość, którego lider Sebastian Pieńkowski oskarżony został przez Surmacza o bezeceństwa godne Al Capone. Co z tego, skoro mity stają się faktem. „Nastąpiło w dużej mierze zmniejszenie się ufności do władz Polski” – powiedział był w radiu ks. Andrzejewski, mając na myśli lotniczą katastrofę, ale nie wiedział chyba, że formacja dziarsko przez niego wspierana, tudzież pielgrzymująca do kawalera Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski, właśnie dzisiaj oskarżona została przez polityczną konkurencję o trzymanie w szafie śmierdzącego trupa. „Takiej afery w mieście jeszcze nie było” – zarzucił dzisiaj PiS-owi Robert Surowiec. Czyli co, ksiądz Andrzejewski raczej się nie myli ? Owszem, także i tym razem, choć owieczki nie chcą go słuchać: „Fundamentem prawie każdego społecznego nieszczęścia jest brak prawdy”. Co racja, to racja… 

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...