Kultura korporacyjna Lubuskiego Urzędu Marszałkowskiego w niczym nie
odbiega od tej z rosyjskich kolonii karnych na Kamczatce, a ważny tytuł, służbowa
limuzyna i sekretariat z asystentem nie oznacza niezależności. Era „Big
Brothera” spowodowała, że niektórzy zamienili pasjanse na podglądanie wizyt, a
krzyżówki na analizę bilingów telefonicznych…
![]() |
Podglądanie może być podniecające, ale też marszałkowie nie należą do tych, którzy potrafiliby takie emocje wzbudzić. Na bezrybiu rak jest rybą, chyba iż chodzi o politykę, a nie namiętności... |
Drugiego takiego urzędu marszałkowskiego
nie ma w całej Polsce, ale dzięki temu marszałek Elżbieta Polak, a może nawet jeszcze „ktoś inny” – bardziej opalony
po egzotycznych wojażach , czują się dobrze poinformowani. W sekretariatach lubuskich
wicemarszałków i członków zarządu województwa zamontowane są kamery z dostępem
do Internetu. „Nie czują się z tym
dobrze, ale co mają zrobić, skoro taka decyzja w ubiegłym roku zapadła i nie
mieli na nią wpływu” – mówi osoba z otoczenia jednego z członków władz
województwa. Co ciekawe, monitoringu nie ma tylko w gabinecie przewodniczącego
Sejmiku Wojewódzkiego Tomasza Możejki,
ale całą sytuację można by jakoś tłumaczyć względami bezpieczeństwa, gdyby nie
to, że nie są one zamontowane w żadnym innym sekretariacie członków zarządów
województwa w Polsce. Na szesnaście wysłanych przez Nad Wartą zapytań,
wszystkie – z wyjątkiem Lubuskiego Urzędu Marszałkowskiego – odpowiedziały, że
kamer nie było, nie istnieją obecnie i nie ma w planie ich montażu. „W urzędzie marszałkowskim województwa
mazowieckiego nie ma kamer ani żadnego innego monitoringu w sekretariatach i
gabinetach wicemarszałków i członków zarządu” – poinformowała NW Joanna Czechowicz – Bieniek z biura
prasowego. "W żadnym z sekretariatów nie ma zamontowanych kamer" - stwierdziła Małgorzata Pisarewicz z województwa pomorskiego. "W gabinetach i sekretariatach wicemarszałków nie ma kamer" - skonstatowała znów Agnieszka Grybel-Szyber z biura prasowego województwa małopolskiego. Niemal identycznych odpowiedzi udzieliły biura prasowe wszystkich innych województw. Nie dziwi więc, że w tej sytuacji najbezpieczniejszym miejscem spotkań wicemarszałków Macieja Szykuły
czy Romualda Krenia jest Gorzów
Wielkopolski. Co ciekawe, spotkanie nie odbywają się w siedzibie Wydziału
Zamiejscowego UM, ale na mieście. Choć i tutaj jest niezmiernie trudno, bo o
ile wicemarszałek M. Szykuła ma – z wyjątkiem kamer –pewną swobodę, to już R.
Kreń musi się liczyć z ogonem w postaci Tatiany
Mikulko z „Gazety Zielonogórskiej”, która szybko zaprezentuje mu procedury „kto
jest swój”, a „kto jest wrogiem”. Tak więc, po regularnej analizie telefonicznych
bilingów, przyszedł czas na „monitoring prewencyjny”. Gdyby taki podgląd na
odległość założono w torebce poseł Bożenny
Bukiewicz, gdy „reprezentowała Polskę” w Ekwadorze, to nie trzeba by było
długo czekać na ujawnienie najbardziej pikantnych szczegółów jej zagranicznej eskapady,
a wszyscy wiedzieliby, że wiek o niczym nie świadczy, bo „stary człowiek też może”. Szczegóły wkrótce - po zajęciu stanowiska przez oficjalne instytucje...