Parcie na szkło charyzmatycznego lidera – byłego posła i senatora, to
tylko zewnętrzna powłoka głębszego planu, który po cichu realizuje jego
oficjalny doradca. Choć pieniądze są z biznesu, to w polityce bywa tak, że to
ogon kręci psem, a nie odwrotnie. Tak się stało w przypadku absolutnie
zdolnego, ale również naiwnego, byłego szefa „Tylko Gorzów”. Legendarny
działacz „Solidarności” to zdemaskował…
Byli współpracownicy lidera „Tylko Gorzów”, a dziś pełnomocnika
Europy Plus Jacka Bachalskiego nie
pozostawiają na nim suchej nitki. „Jacek
Bachalski jest naiwnym politykiem. Nie rozumiem jego mentalności i podejścia do
działalności politycznej” – konstatuje przedsiębiorca, prezes gorzowskich
siatkarzy oraz były działacz opozycji antykomunistycznej i twórca „Solidarności”
Zenon Michałowski. To słowa ważne,
bo Z. Michałowski nigdy nie postępował koniunkturalnie i w celu osiągnięcia
osobistych korzyści – zresztą inaczej jak regionalni przywódcy współczesnej „Solidarności”
– dlatego tak radykalna opinia na temat J. Bachalskiego w ustach Z.
Michałowski, to nie jest wypowiedź polityka, ale człowieka będącego
autentycznie ponad bieżącym partyjniactwem. „Jacek proponował mi, abym został prezesem stowarzyszenia ale odmówiłem,
bo gdybym się zgodził, to organizacja i tak byłaby kojarzona z Bachalskim” –
uważa człowiek, którego cenią politycy od prawa do lewa, ludzie ważni i bogaci
oraz wszyscy ci, którzy otrzymali od niego pomocną dłoń – nie brakuje ich
również w ścisłym kierownictwie gorzowskiej „Solidarności”. Tymczasem działacze
„TG” nie mają wątpliwości, że wolta byłego polityka PO, SLD, SD, TG, a dziś
Europy Plus, to w rzeczywistości kolejny etap planu jego oficjalnego doradcy, a
w przeszłości posła Sojuszu Lewicy Demokratycznej Jana Kochanowskiego. „Jasiu bierze
od Jacka cztery tauzeny co miesiąc, bo nie ma wyjścia, ale chodzi o
zabezpieczenie sobie wszelkich możliwości – u Millera i u Kwaśniewskiego. Jak
nie wyjdzie z Europą Plus, to zakręci się koło SLD. Podpowiada i jest w tym
naprawdę dobry, ale Jacek powinien zastanowić się, czy to co jest dobre dla
Kochanowskiego, jest dobre dla Bachalskiego” – mówi jeden z byłych
działaczy „TG”. Mimo to, Zenon Michałowski wierzy iż można w Gorzowie zbudować
środowisko, które będzie „ponadpartyjne” i będzie chciało pracować dla
miasta, a nie dla partii: „Scena
polityczna została zabetonowana, a ta wojna polsko-polska spowodowała, że
ludzie nie chcą angażować się w politykę. Obywatelska aktywność, a nie partie
są najważniejsze”. Jednocześnie odniósł się do związkowych postulatów w
zakresie likwidacji wymyślonych przez „Solidarność” oraz gospodarczych
dyletantów „umów śmieciowych”, zaznaczając iż problemem nie jest forma zatrudnienia,
ale problem z zatrudnieniem, a zwykli ludzie chcą pracy i środków do życia,
których strajki generalne nikomu nie zagwarantują. „Ja wiem ilu ludzi chce pracować i chętnie pracują na umowę zlecenie i
dzieło, bo to jest doskonały etap selekcji do tego, by kiedyś byli to bardzo
dobrzy pracownicy. Przedsiębiorcy borykają się z kodeksem pracy, elastycznością
oraz związkami zawodowymi, a koszty pracy są tak wysokie, że jeśli ma być
lepiej na rynku pracy, to rząd musi z tymi związkami coś zrobić” –
stwierdził społecznik i prezes cenionej w branży firmy metalowej Z.
Michałowski.