Nie jest to szwajcarskie Davos, ani nawet Forum Gospodarcze w Krynicy, ale każdy przedsiębiorca i polityk wie, że organizowana przez Zachodnią Izbę Przemysłowo – Handlową gala liderów lubuskiego biznesu, to miejsce w którym spotykają się biznesowi mistrzowie. Przedsiębiorcy dostali więc zasłużone statuetki, a politycy gorzką pigułkę prawdy z ust guru ekonomii…
Dzisiejsza gala Liderów Lubuskiego Biznesu, to dowód na to, że w kwestii integracji oraz promocji regionalnej przedsiębiorczości prezes ZIPH Jerzy Korolewicz robi więcej niż ktokolwiek inny – politycy czy liderzy społeczno-gospodarczy. Inaczej mówiąc - był jednym z twórców sukcesu Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, a dziś pracuje na sukces innych. Politycy mogą się za to czuć adresatami wielu gorzkich stwierdzeń, które padły z ust zaproszonych na galę gości. „Przede wszystkim przedsiębiorcy nie powinni narzekać, a politycy pamiętać o tym, że lekarstwo może być gorsze niż choroba” – mówił podczas spotkania czołówki przedsiębiorców regionu b. wicepremier i prezes NBP Leszek Balcerowicz. Tym samym uznał, że geneza kryzysu na świecie wzięła się stąd iż wyborcy woleli wybierać „świętych Mikołajów”, którzy wiele rozdawali, aniżeli prawdziwych reformatorów. Tym samym oberwało się – oczywiście pomiędzy wierszami – obecnemu w Filharmonii Gorzowskiej prezydentowi Tadeuszowi Jędrzejczakowi. „To nie jest tak, że w imię realizacji wydatków prospołecznych w każdym mieście musi być filharmonia” – mówił do zebranych L. Balcerowicz, co nie mogło się nie podobać zachwalającej region jako mlekiem i miodem płynący marszałek województwa Elżbiecie Polak. Według autora największych reform gospodarczych w Polsce po 1989 roku, szansa leży w świadomości wyborców, którzy muszą zrozumieć iż reformy nie zawsze muszą eliminować z polityki. „Trzeba szerzyć wśród polityków i wyborców świadomość obywatelską, że reformy mogą się opłacać również im samym” – mówił Balcerowicz. Miejsce spotkania – Filharmonia Gorzowska, było osobliwe, głównie ze względu na toczące się w jego sprawie postępowania prokuratorskie. Wielu uczestników rozglądało się po bokach w poszukiwaniu „podmienionego” betonu, ale sam gospodarz miasta – prezydent T. Jędrzejczak wydawał się nie tracić humoru. „Liczę, że głos przedsiębiorców dostrzegą politycy, którzy na tą chwilę uchwalają prawo pozwalające wykluczyć z przetargu na 3 lata wykonawców inwestycji. W ten sposób wyeliminujemy z przetargów budowlanych całą branżę budowlaną” – kpił błyskotliwie z polityków, w tym siedzących na sali parlamentarzystów: Waldemara Sługockiego, Krystyny Sibińskiej, Roberta Dowhana i Bożeny Sławiak, którzy kilkanaście dni temu uchwalili kontrowersyjne prawo zamówień publicznych. Najważniejsi podczas gali byli oczywiście przedsiębiorcy, a było ich na widowni ponad czterystu. Co ciekawe, w samym konkursie „Lider Lubuskiego Biznesu” – mimo kryzysu gospodarczego – udział wzięło więcej przedsiębiorstw i firm niż w roku 2009 (51), 2010 (53) czy 2011 (50), bo aż 74. Wśród odbierających wyróżnienia byli również politycy, a wśród nich m.in.: b. poseł SLD Jakub Derech – Krzycki, radny wojewódzki i b. wicemarszałek Bogusław Andrzejczak, rzecznik SLD i szef GRH Mariusz Domaradzki czy wreszcie Zenon Michałowski z „Tylko Gorzów”, a biznesowo z „Meprozet – Stare Kurowo”. Impreza była też subtelnym znakiem politycznym, który nie pozostawia wątpliwości, że – gdyby doszło w Gorzowie do przedterminowych wyborów – szala sympatii polityków PO z południowej części regionu przechyli się na stronę Władysława Komarnickiego. Radości z takiego obrotu spraw - jeszcze przed rozpoczęciem się gali nie krył szef Sejmiku Województwa Tomasz Możejko, który wręcz się afiszował z "Olimpem Lubuskim" na którym widniało nazwisko głównego budowniczego w Gorzowie.„Gorzów i Zielona Góra mogą się pokochać” – mówił b. prezes „Stali Gorzów”, czego nie dało się jednak zauważyć w jego komunikacji z senatorem Dowhanem. „Mówiłem kiedyś Władkowi, że wszelkie konflikty nie mają sensu, ale jakoś nie słyszy” – mówił w kuluarach senator z Zielonej Góry.