Przejdź do głównej zawartości

Mierz proporcje mociom panie...

Prezydent Gorzowa nie jest łatwym partnerem, ale trudno się dziwić jego irytacji, gdy dziennikarze komunikują się z nim tylko w celu zohydzania kolejnych sukcesów miasta. Paradoksalnie – nie wynika to z ich kunsztu i wiedzy, ale z braku samodzielnego myślenia. Jak się nie ma o co zapytać, to najlepiej zapytać o kolejny donos prokuratorski…
Prezydent sam jest sobie winien, bo mimo bezdyskusyjnych sukcesów w ostatnich
14 latach sprawowania władzy, miał sporo wpadek. Nie usprawiedliwia to jednak dzien-
nikarzy, którzy pasjonują się prokuratorskimi postepowaniami, a nie rozwojem miasta.
Należy krytykować - ale robienie przesłuchań o przesłuchaniach, to przesada...
Przeginają i plują na niego bez opamiętania” – to tylko jedna z opinii gorzowskich polityków, którzy z - wiadomych przyczyn -nie podadzą nazwiska, ale wcale nie kibicują permanentnym atakom na prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka. Nie ulega wątpliwości, że prezydent Gorzowa jest postacią kontrowersyjną, ale można odnieść wrażenie, że wiele spośród tych kontrowersji wywoływanych jest sztucznie i bezsensownie – jako antidotum na dziennikarską powierzchowność, brak poglądów i zwykłe kompleksy. Klasycznym przykładem jest prowadzona przez red. Daniela Rutkowskiego audycja w Radiu Gorzów, gdzie prowadzący – raczej słabo przygotowany – wypytywał włodarza miasta głównie o kolejne postępowania prokuratorskie, a za nic miał sprawy miasta. Dokładnie tak, jakby – co jest trochę na rzeczy – miastem rządzili prokuratorzy. Całkowite przeciwieństwo wnikliwych audycji innych dziennikarzy tej rozgłośni, których jednak trudno oskarżyć o sprzyjanie politykom:  Zbigniewa Bodnara, Piotra Bednarka czy Marka Kantczaka. „Radni wynajmują media, by donosiły na prezydenta(…). Takiej sytuacji nie ma miejsca w Zielonej Górze(…). To jest gra na wyniszczenie naszego miasta, bo to wyniszczenie ma przynieść władzę dla kumpli, którzy właśnie wylatują z innych posad” – mocno skonstatował prezydent Gorzowa, choć nie można oczywiście zgodzić się z nim w całej rozciągłości: inne miasta nie są targane wieloletnim procesem najważniejszej osoby w mieście. Trudno jednak nie przyznać prezydentowi racji, że – mimo iż w Gorzowie powstają obiekty będące przedmiotem zazdrości w innych miastach – to „w Gorzowie cały czas chodzi o to, aby się nie udawało”. Bo jak inaczej zinterpretować pytania red. Rutkowskiego, które dotyczyły prokuratorskich doniesień, kolejno: w sprawie betonu, w sprawie okien, w sprawie pieniędzy od wykonawcy, w sprawie przebudowy saun, w sprawie likwidacji miejsca do targowania pod cmentarzem, w sprawie zarzutów dla byłych naczelników etc. Nie mieści się w głowie, że tak bardzo można nienawidzić swojego miasta, by nie dostrzegać w nim wiele pozytywnych zmian, które nastąpiły w ostatnich latach. Owszem, media mają prawo i obowiązek pytać, ale jeśli prezydenta miasta zaprasza się tylko po to, by robić z nim przesłuchanie w sprawie przesłuchań, to już grube przegięcie. Kiedy więc, indagowany o pieniądze na sport T. Jędrzejczak zapytał dziennikarza o szczegóły uchwały Rady Miasta w tej sprawie, ten miał do powiedzenia tylko jedno: „W radiu dużo mówimy o sporcie”. Takie to dziennikarstwo – ma być szybko, powierzchownie i koniecznie musi się lać krew. Ponieważ prezydent jest „okaleczony” procesem, to tym samym nadaje się na worek do bicia. Ciekawe co zrobią dziennikarze, jeśli prezydent zostanie uniewinniony – a przecież w państwie prawa i tego nie można wykluczyć...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...