Przejdź do głównej zawartości

Obywatelska aktywność Gorzowa słabsza niż Zielonej Góry. Bachalski chce to zmienić...



Kiedy mieszkańców traktuje się mało poważnie, to trudno oczekiwać, by oni poważnie traktowali inicjowane przez władzę przedsięwzięcia. Tak właśnie się stało w przypadku obywatelskich wniosków do budżetu Gorzowa na 2013 rok. A może zgoda ponad podziałami oraz traktowanie mieszkańców jak partnerów w procesie rozwoju miasta...


Twórca lubuskiej Platformy Obywatelskiej, były poseł i senator tej partii, a dziś
lider ponadpartyjnego Stowarzyszenia "Tylko Gorzów" znany jest z wielu pro-
obywatelskich przedsięwzięć. Teraz chce, aby samorząd podzielił się nieformal-
ną władzą przy tworzeniu budżetu z mieszkańcami...
Tak rozpolitykowanego miasta jak Gorzów trudno szukać na mapie Polski, a jednak - polityczne bicie piany nie zawsze jest równe obywatelskiej aktywności. Pod tym względem Gorzów nie dorasta Zielonej Górze do pięt. "Politycy i urzędnicy boją się oddać chociażby części swoich uprawnień obywatelom, a partie zawłaszczyły przestrzeń obywatelską dla siebie" - mówił kilka dni temu podczas konferencji zorganizowanej przez Zachodni Ośrodek Polityki Regionalnej lider Stowarzyszenia "Tylko Gorzów" Jacek Bachalski. Trudno się z nim nie zgodzić, skoro samą konferencję - mimo ujęcia w programie - zignorowali m.in. wiceprezydent Stefan Sejwa oraz radny PO Jerzy Synowiec. Nie ma się więc co dziwić, że w ramach budżetu obywatelskiego na rok 2013 do zielonogórskiego magistratu wpłynęło ponad 600 wniosków od mieszkańców, a do gorzowskiego ledwie 72. Jak to w polityce partyjnej - obywateli wyręczyli politycy, którzy na konferencjach komunikowali, co według nich jest dla miasta ważne: hala sportowo-widowiskowa, place zabaw czy budowa żłobka. "Budżet partycypacyjny to taki, gdzie mieszkańcy będą mogli proponować na serio, a nie tylko po to, aby ktoś miał dobre samopoczucie iż coś skonsultował" - uważa Bachalski. Projekt udał się w Zielonej Górze, a poległ w Gorzowie, bo tam potraktowano go na poważnie i na realizację pomysłów samych mieszkańców zagwarantowano w budżecie 3 miliony złotych. Inaczej w Gorzowie, bo tu nie zagwarantowano ani złotówki, a realizacja czegokolwiek od początku dyskusji nad budżetem, do jego uchwalenia i praktycznej realizacji zależy tytlko od polityków. W tym kontekście ożywczo brzmi propozycja "Tylko Gorzów", aby politycy i liderzy społeczno-gospodarczy ustalili listę strategicznych i bezdyskusyjnych inwestycji oraz przedsięwzięć na najbliższe 10 lat. "To powinna być taka lista miejskiej zgody, która będzie realizowana bez względu na to, kto będzie sprawował władzę. Wtedy też powinno się ustalić kwotę na budżet partycypacyjny" - postuluje Bachalski.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...