Polityczna banicja ma swoje plusy i minusy, ale były prezydent i senator udowadnia, że może być również przyczyną frustracji. Nowe technologie dają wiele możliwości, ale jeśli połączyć je z polityczną depresją, mogą być zgubne…
![]() |
Były senator Woźniak niestety oszczędnie gospodarował prawdą, gdy zadawał swoje pytanie na Facebooku. Tym samym otrzymuje szczegółowe wyjaśnienie... |
Mowa o byłym prezydencie i senatorze Henryku Macieju Woźniaku, który niczym Clin Eastwood w filmie „Zemsta szeryfa”, zalogował się na portalu społecznościowym, przeładował polityczną broń i strzelił z grubej rury do swojego następcy. „Czy już oddał pieniądze, które w 1998 roku pobierał bezprawnie z Kancelarii Sejmu i z kasy miasta Gorzowa?” – strzelił kulą w płot eksprezydent Woźniak, któremu okres 1998 roku utkwił w pamięci szczególnie, bo właśnie wówczas pozbawiono go stanowiska. „Moim największym błędem z lat dziewięćdziesiątych, było to, że gdy jako SdRP tworzyliśmy koalicję z Unią Demokratyczną zgodziłem się na to, aby Woźniak został prezydentem miasta. To była bardzo nieudana kadencja, która zakończyła się odwołaniem jego zarządu. Nie będę odpowiadał na jego zaczepki, bo to jest poniżej mojej godności” – komentuje prowokacje swojego poprzednika prezydent Tadeusz Jędrzejczak. Tymczasem okazuje się, że teza H. Woźniaka jest jak nieprawdziwa, a prezydent niczego zwracać nie musi. „W okresie od 30 października 1998 roku do24 stycznia 2001 roku prezydent T. Jędrzejczak nie pobierał wynagrodzenia z kasy miasta” – brzmi wyjaśnienie miejskich urzędników. Potwierdzeniem powyższego jest zestawienie z Kancelarii Sejmu, które „czarno na białym” pokazuje, że… Woźniakowi w celności strzału daleko jeszcze do Eastwooda.