Przejdź do głównej zawartości

Bohaterowie z cienia zbudowali pomnik...

Pamięć jest ulotna, a cichych bohaterów nie wszyscy chcą pamiętać. Jeszcze kilka lat temu patriotyczne uroczystości w Gorzowie przypominały wizytę byłego wychowanka w domu dziecka – nie było się do kogo przytulić, gdzie się podziać i złożyć kwiaty. Wszystko uległo zmianie 4 lata temu...
Michalowski miał wspaniałe marzenia, Ostrouch o pomniku
mówił jeszcze jako wojewoda, Porwich przejął rolę "spinacza",
a przedsiębiorcy sypnęli pieniędzmi...
„Kiedy SB-ecy zamykali mnie na 48 godzin kilka razy w miesiącu i tak wiedziałem, że komuna padnie, a tak cichutko marzyłem o tym, by w Gorzowie stanął pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego” - opowiada były opozycjonista antykomunistyczny, działacz społeczny, a dziś prezes „Meprozet Stare Kurowo” Zenon Michałowski. Marzenie spełniło się dokładnie 11 listopada 2008 roku, a wszystko dzięki kilku innym osobom: b. wojewodzie Jerzemu Ostrouchowi, eksposłowi Markowi Rusakiewiczowi, prawnikowi Stanisławowi Koźmińskiemu, szefowi gorzowskiej „Solidarności” Jarosławowi Porwichowi oraz przedsiębiorcom, a wśród nich m.in.: Grzegorzowi Drwiędze, Jackowi Bachalskiemu i Janowi Rudnickiemu. Dziś mało kto o tym pamięta, urzędnicy traktują pomnik tak jakby powstał z gospodarowanych przez nich pieniędzy, ale prawda jest taka, że gdyby nie marzenia, pasja i pieniądze kilkunastu osób, dziś uroczystości państwowe dalej odbywałyby się, gdzie popadnie. Marzenie o pomniku marszałka Piłsudskiego ma już ponad dwadzieścia lat, a w jego dojrzewaniu uczestniczyli również opozycjoniści, którzy dziś przebywają na emigracji. Jednym z nich jest mieszkaniec Australii Stanisław Wicik. „Razem mieliśmy mapę i dwie figurki takiego pomnika, a wiedząc iż SB-ecy prędzej czy później do nas przyjdą, jego położenie umiejscowiliśmy w okolicach dzisiejszego EMPIK-u z zapisem, że jest to Plac Józefa Piłsudskiego. Bezpieczniak – co mnie nie dziwi -nie mógł zrozumieć tematu, tłumacząc nam przed aresztowaniem, że takiego placu nie ma” opowiada Michałowski. Ciężar organizacji i koordynacji prac nad pomnikiem wzięła na siebie gorzowska „Solidarność” z Jarosławem Porwichem na czele. „Piłsudski to jest ktoś, a w naszym mieście dość już pomników o proweniencji komunistycznej. Dotychczas władzom nie przeszkadzało, że w mieście nie ma nawet gdzie zorganizować uroczystości państwowych” – to znów opinia J. Porwicha, w gabinecie którego obraz marszałka Piłsudskiego zajmuje najważniejsze miejsce, choć nie jest tajemnicą iż jego rodzina była przed woją mocno zaangażowana również po stronie obozu narodowego. Pewne jest jedno – gdyby nie gorzowska „Solidarność”, to Święto Niepodlegoości nie byłoby tak radosne. Choć Platforma Obywatelska tylko się raduje - jak głupi do sera - to oprócz sukcesów wydawniczych Heleny Hatki, większych dokonań nie ma. Patriotyzm ? Kasa nie ma płci, obywatelstwa i proweniencji politycznej...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...