Przejdź do głównej zawartości

Na bezrybiu rak jest rybą. A nawet kijanka...

Góra urodziła mysz – czy jak kto woli: z dużej chmury mały deszcz. Inaczej nie da się opisać trzydniowych obrad organizowanego w Gorzowie Konwentu Marszałków RP, który marszałkowie województw zignorowali i w niewielkiej liczbie przysłali wicemarszałków, a w zdecydowanej większości członków zarządów. Na bezrybiu rak jest rybą – a na konwencie stała się nią nawet kijanka…
Koniec karnawału - na co czekali politycy lubuskiej PO. Teraz już tylko uchwalenie
budżetu, co w kontekście "wystawienia" SLD  i nadużycia zaufania  PSL-u będzie
trudne, a potem w granicach lutego niemal pewna zmiana na stanowisku. Radni PO
nie chcą już być milczącymi przytakiwaczami decyzji z którymi nie zawsze się zga -
dzają...
Na kosztującą kilkadziesiąt tysięcy złotych imprezę przyjechało dwóch marszałków województw: na jeden dzień kujawsko-pomorski - Piotr Całbecki oraz podlaski Jarosław Dworzański. Ten ostatni przyjechać musiał, gdyż marszałek Elżbieta Polak przekazać mu miała specjalną laskę z prawem organizowania kolejnych konwentów.  Poza tym przyjechało 4 wicemarszałków oraz członkowie zarządów. Nie było też zapowiadanych 10 listopada br. przez marszałek Polak pięciu ministrów konstytucyjnych oraz marszałka Senatu Bogdana Borusewicza. „Pan marszałek otrzymał kilka tygodni temu zaproszenie, ale jego udział w gorzowskim spotkaniu nie był planowany. W poniedziałek miał liczne spotkania, wtorek również, a w środę rozpoczyna się posiedzenie Senatu  - poinformowało biuro prasowe Senatu RP. Zresztą ściemę czuć było na odległość, bo wtorkowa obecność ministrów w Gorzowie nie była możliwa ze względu stały termin posiedzenia Rady Ministrów, a w poniedziałek – czyli pierwszy dzień obrad Konwentu Marszałków – wszyscy byli zajęci. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdan Zdrojewski – przebywał w Brukseli, zapowiadany minister obrony Tomasz Siemoniak – gościł u siebie odpowiednika ze Słowenii, minister sportu i turystyki Joanna Mucha – uczestniczyła we wręczeniu tytułu Honoris Causa prof. Enrico Bertoli, a minister pracy Władysław Kosiniak – Kamysz brał udział w panelach dyskusyjnych w jednej z warszawskich uczelni. Przyjechał jedynie minister administracji i cyfryzacji Michał Boni, ale i on nie omieszkał pokazać co niektórym, gdzie jest ich miejsce – jeszcze przed przybyciem na konwent spotkał się i wystąpił przed dziennikarzami z wojewodą Marcinem Jabłońskim. Na bezrybiu rak jest rybą, a jak się nie ma co się lubi, to się lubi to, co się ma - nie dziwi więc, że na stronach Urzędu Marszałkowskiego newsem jest fakt, że w trakcie konwentu Sejmik Województwa Lubuskiego reprezentował – Tomasz Możejko. Marszałek Polak cieszy się, że mogła być gospodarzem imprezy na którą mieli zjechać jej koledzy i koleżanki Marszalkowie. Problem w tym, że marszałkowie nie zjechali, wojewodowie zjechać nawet nie zamierzali, a ona sama – po uchwaleniu budżetu województwa – może już nie mieć okazji uczestnictwa w kolejnych konwentach. „Atmosfera w klubie jest napięta i choć wszyscy wiedzą, że to nie Ela za wszystkim stoi, to po dwóch latach poniżania niektórzy podnoszą głowę i na początku lutego wszystko może wyglądać inaczej” – mówi ważny i wpływowy samorządowiec lubuskiej PO, który zapowiada iż w partii „narasta przekonanie, że nie da się już żyrować wiecznych konfliktów i wojen na wszystkich frontach”.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...