Lubuscy politycy dywagują na temat ewentualnego poszerzenia koalicji PO-PSL o trzeciego partnera. Niby wszystko jest ułożone jak trzeba, a koalicja potrzebuje stabilnej większości, ale nawet wśród najbardziej wtajemniczonych rozważany jest wariant zwykłego blefu. Wszystko jednak w aurze bałaganu i braku odpowiedzialności za region…
Skąd teza o blefie? Powody są dwa: głosowanie nad „Strategią Rozwoju Województwa Lubuskiego” oraz plany Sojuszu Lewicy Demokratycznej, aby odwołać z funkcji szefa Sejmiku Wojewódzkiego Tomasza Możejkę. Wyciągnięcie „kwitu” o możliwym poszerzeniu koalicji w tym momencie, to gwarancja spokoju i odpowiedniej ilości głosów. „Wiem, że rozmowy były, ale proszę spojrzeć w którym momencie decyzja o woli poszerzenia koalicji została ogłoszona: przed ważnymi głosowaniami i w chwili osłabienia PSL” – mówi zielonogórski polityk Platformy Obywatelskiej, który w ogłoszeniu takiej decyzji dwa dni po przegranych wyborach w PSL przez wicepremiera Waldemara Pawlaka, doszukuje się makiawelizmu ze strony poseł Bożenny Bukiewicz. Jego zdaniem koalicja z SLD byłaby poważnym problemem wewnątrz samego Zarządu Województwa. „Żeby powołać do zarządu człowieka SLD, trzeba pozbyć się w nim większości, co jest niemożliwe, albo pozbawić funkcji kogoś z PSL, co może być trudne” – mówi informator Nad Wartą. Powstaje pytanie: Maciej Szykuła czy Stanisław Tomczyszyn ? Jeśli przyjąć – co nie jest trudne do udowodnienia – że M. Szykuła to człowiek eksminister Jolanty Fedak, a co za tym dalej idzie – W. Pawlaka, a S. Tomczyszyn to protegowany honorowego prezesa PSL i b. marszałka Sejmu RP Józefa Zycha, to odpowiedź jest prosta: jeśli ma powstać koalicja PO-PSL-SLD, to Szykuła powinien pakować biurko i – jeśli dobrze ćwierkają wróble na lubuskich dachach – otrzyma nowe bliżej domu tj. w Gorzowie przy ul. Jagiellończyka. „Marszałek Zych nie odpuści Stasia, bo ten sprawdził się już wielokrotnie, a marszałek jest teraz silny jak nigdy i ma pewne porachunki z J. Fedak” – mówi działacz PSL z Powiatu Zielonogórskiego. Roszad może być więcej, bo – o czym było już pisane w Nad Wartą – do końca grudnia na zwolnieniu lekarskim przebywa wicemarszałek Jacek Hoffmann, który po powrocie najpewniej pożegna się ze stanowiskiem, a jego miejsce zajmie wicedyrektor Departamentu Infrastruktury i Komunikacji Bogdan Nowak. „Ten były lotnik odrzutowców jest dla Bukiewicz najlepszy, bo nie ma żadnego zaplecza i wszystko mu jedno, a ona wierność będzie miała zagwarantowaną” – konkluduje polityk PO z Gorzowa. Świadom swojej „egzekucji” jest już nawet Romuald Kreń, który opowiada wszem i wobec, że „gdyby nie absencja Hoffmanna”, to jego już by nie było. Najgorsze jest to, że w tym wszystkim nie liczy się region i ludzie, ale interesy partyjne...