Regionem rządzi Platforma Obywatelska, ale ludowcy w niczym jej nie ustępują – łupią podatników wszędzie, gdzie można i nie liczą się z nikim, ani z niczym. Platformersi powinni być źli, bo wielu z nich nie ma pracy, ale ludowcy mają się dobrze. Kiedyś nosili worki ze zbożem i snopki słomy, a dziś wynoszą głównie publiczne uposażenia. Jest ich w województwie prawie 230, a działacze PO raczej szybko im nie dorównają...
Trudno się dziwić, że lubuskie PSL krzywo patrzyło na "polityczną kaczkę" o dokoptowaniu do koalicji Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Nowy szef ludowców ma zaprowadzić nowe standardy, ale trudno uwierzyć, aby było to możliwe w województwie lubuskim. „Jeden człowiek może być tylko w jednej radzie nadzorczej(…), by nigdy nie pojawiły się takie sprawy jak taśmy Serafina” – powiedział Janusz Piechociński w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. Nijak to się ma do rzeczywistości, bo w województwie lubuskim chłopstwo rozpleniło się nie tylko w radach nadzorczych, ale również w urzędach i spółkach z udziałem czynników publicznych. Listę otwiera szefowa lubuskiego PSL Jolanta Fedak, która jest nie tylko szefową Rady Nadzorczej Kostrzyńsko Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, ale również członkiem podobnej rady w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Prezesem w K-SSSE - z pensją 25 000 złotych miesięcznie- jest inny działacz PSL Artur Malec. To jednak nic przy możliwościach b. posła PSL Jana Andrykiewicza, który zasiada w radach nadzorczych Radia Zachód i Zielonogórskiego Rynku Rolno-Towarowego S.A. Zresztą, ta znajdująca się pod jurysdykcją władz wojewódzkich spółka, to od dawna przechowalnia dla działaczy PSL. Kiedyś w jej radzie była J. Fedak, a dziś zasiada tam dwóch innych aktywistów PSL: Jan Wypych – który jest też członkiem Rady Nadzorczej Polskiego Radia oraz delegat na ostatni kongres ludowców Łukasz Porycki. Pazerność i chęć wpływu działaczy partii Wincentego Witosa – który gdyby żył z pewnością strzeliłby sobie prosto w głowę - niemal na wszystko i w każdej instytucji publicznej są tak duże, że nawet do Rady Programowej Radia Zachód oddelegowali oni wicemarszałka Macieja Szykułę – jako przedstawiciela partii, ale oprócz niego, także Stanisława Tomczyszyna, ale już nie z PSL-u, lecz… Stowarzyszenia Dziennikarzy im. Stanisława Reymonta. Do pakietu PSL-owskich dokonań w dziedzinie zawłaszczania państwa i regionu trzeba dorzucić 5 szefów powiatowych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – z szefową lubuskich struktur tej instytucji Elżbietą Kwaśniewicz i 29 szeregowymi urzędnikami z legitymacją PSL. Ponadto, powyższe saldo powiększa dyrektor Agencji Rynku Rolnego Romuald Gawlik i 3 jego PSL-owskich współpracowników, a także wicedyrektor Agencji Nieruchomości Rolnych Roman Koniec. Inną sprawą są ludowi urzędnicy, a wśród nich „nieśmiertelny” dyrektor Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska Jan Rydzanicz, szef gorzowskiego ZUS-u Roman Król z 8 kolejnymi urzędnikami , którzy mają w kieszeni zielone legitymacje, a także marszałkowski dyrektor Departamentu Infrastruktury Społecznej Mirosław Glaz. Razem z wiceprezesem Wojewódzkiego Funduszu ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Michałem Stosikiem, szefami różnych instytucji powiatowych – jak na przykład ekskandydat do Sejmu Stanisław Siemion z Żar – oraz organizacji ogólnowojewódzkich z udziałem środków publicznych: Anna Urbaniak i Izabela Franszek-Szpak z OHP, tworzą korpus blisko 230 funkcyjnych działaczy PSL, którzy od lat żyją z bycia w partii, a przy okazji tu i tam…