Jest wspaniały pomnik Józefa Piłsudskiego w centrum miasta – tylko z roku na rok ludzi trochę mniej, patriotyczna treść jest coraz bardziej miałka nawet w ustach duchownych, a swoje pióra stroszą ważni urzędnicy i politycy. Ważne i wyjątkowe święto okazało się banalne, ale były niespodzianki. Wiele jeszcze musimy się uczyć, by świętować na serio…
Przy całym szacunku dla wojewody Marcina Jabłońskiego, trudno nie zgodzić się z przeciwnikami Platformy Obywatelskiej, że przedstawiciele tej partii w przeważającej większości nie czują patriotyzmu oraz tego, co jest duchem działalności publicznej. Owszem, rozumieją gospodarke i modele zarządzania, ale tkanki patriotycznej wcale. „Zróbmy wszystko, aby 11 listopada był dniem radosnym i wyjątkowym dla każdego Polaka” – powiedział pod gorzowskim pomnikiem Józefa Piłsudskiego wojewoda Jabloński. Problem w tym, że jego przemówienie nie tylko nie było wyjątkowe, ale przejdzie do annałów najsłabszych przemówień osoby piastujących tą funkcję. Uroczystości rozpoczęły się w Katedrze, gdzie Mszę Św. sprawował ks. bp. Stefan Regmunt, ale i tu zaskoczenie było duże, bo choć nie każdy musi być ks. Piotrem Skargą, to trudno w biskupiej homilii znaleźć choć jedno zdanie, które byłoby przesłaniem, nauką lub trafną oceną. Papka, jak u polityków. Na szczęście reszta była już godna i jak należy, a absolutnie pozytywnym zaskoczeniem – które zresztą uczestnicy komentowali od razu i na bieżąco, rozpychając się by zobaczyć werbalną czarodziejkę, była nowa pracownica Biura Wojewody, a jeszcze niedawno dziennikarka TVP Gorzów Marta Liberkowska. Jeśli ktokolwiek w ostatnich latach namawiał w Gorzowie do radosnego świętowania, to nie udało się to nikomu, a szczególnie nudnym politykom, ale Liberkowska zaczarowała cały plac i wszystkich. Przy okazji, okazało się - co było zresztą do przewidzenia – że czytanie litanii urzędników, o których nikt nigdy nie słyszał jest dla większości katorgą, a nawet można przy tym zaliczyć poważne wpadki. Nie da się bowiem wytłumaczyć, dlaczego wymienia się z imienia i nazwiska szefa Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno – Spożywczych Bogdana Karwowskiego, który znany jest wszystkim tak samo jak szef sudańskiej wioski Tangasi Mahamed Ali Al. – Hameri, a pomijanie nazwiska szefa gorzowskiej NSZZ „Solidarność” Jarosława Porwicha. Kłopoty gotowe – wymieniono na placu radnych wojewódzkich Miroslawa Marcinkiewicza i Barbarę Kucharską, a pominięto Elżbietę Płonkę i Mirosławę Winnicką, której – ze względu na ogrom makijażu na buzi – trudno nie dostrzec. Ważni tego dnia byli kombatanci i tu niemal wszyscy mogli zauważyć refleks i takt posłanki Elżbiety Rafalskiej z PiS, która – za nic mając sztywne konwenanse – opuściła honorowe miejsce i udała się po trzech żołnierzy Armii Krajowej, aby uhonorować ich miejscem obok biskupa, parlamentarzystów i władz regionu. Reasumując – było ciepło, patriotycznie i podniośle, niepatetycznie za sprawą Liberkowskiej i trochę powiatowo, dzięki jej nowemu przełożonemu…