Blef w polityce jest tak samo częsty, jak w pokerze – problem w tym, że nawet w tak brutalnej grze jak poker, są pewne zasady. Zapomniała o tym szefowa regionalnej Platformy Obywatelskiej, która „ściemniła” nie tylko potencjalnych partnerów, ale również regionalny zarząd, a przy tym podtarła się autorytetem premiera…
![]() |
Podniecili się tylko działacze lewicy. "Jesteśmy gotowi do współrządzenia" - powiedział na antenie Radia Gorzów Marcin Kurczyna z SLD. |
Blef o ewentualnym powiększeniu wojewódzkiej koalicji PO- PSL o Sojusz Lewicy Demokratycznej zelektryzował wszystkich, a wielu – jeśli nie większość – nawet to „kupiła”. Oficjalnie była to poważna propozycja, dla delikatnie wtajemniczonych - chodziło o przepchnięcie „Strategii Rozwoju Województwa Lubuskiego” oraz zapewnienie sobie większości, ale rzeczywistość była zgoła inna: chodziło o głowę przewodniczącego Sejmiku Województwa Lubuskiego Tomasza Możejki. Wniosek SLD o jego odwołanie z funkcji był już gotowy w środę, a jedyną szansą na prolongatę egzekucji, okazała się bajka o koalicji. „To będzie rozszerzenie koalicji, a więc nasz partner PSL, nadal będzie z nami współpracował” – wystąpiła w roli herolda wieści o koalicji marszałek Elżbieta Polak. Tym samym poinformowała, że Zarząd Regionalny przyjął stosowną uchwałę, a sami członkowie władz PO usłyszeli od przewodniczącej Bożenny Bukiewicz, że o koalicji poinformowany został premier Donald Tusk, podczas posiedzenia Zarządu Krajowego PO. „Powiedziała, ze sprawa została z premierem skonsultowana i jest na to zgoda” – powiedział Nad Wartą jeden z członków Zarządu Wojewódzkiego PO z południowej części województwa. Kontakt z Centrum Informacyjnym Rządu, a za jego pośrednictwem z rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem, rozwiał wszelkie wątpliwości. „Władze krajowe PO nie zajmowały się koalicją w województwie lubuskim, a pan minister poinformował, że nic mu nie wiadomo, aby premier wyrażał na podobną koalicję z SLD zgodę lub chociażby został o niej oficjalnie poinformowany” – dowiaduje się Nad Wartą. Reakcja członków Platformy Obywatelskiej nie jest trudna do przewidzenia. „Nie pierwszy raz nas okłamała. Tak było przy wyborze szefa struktur po ich rozwiązaniu w Gorzowie. Przywiozła nam wtedy Bartosza Lichowskiego i twierdziła, że to jest oficjalna kandydatura premiera. Jak się okazało, że to ściema, to na kolejnych spotkaniach już się nie pojawiła” – mówi ważny polityk PO. Gdyby wsłuchać się w głos działaczy PO i PSL, to okaże się, że taka koalicja to nie tylko blef, ale wręcz zbędne bicie piany. „Jak do tej pory nigdy nie byłem za koalicją z lewicą i gdybym ja głosował, to wstrzymałbym się od głosu. Ta koalicja jest niepotrzebna” – mówi przewodniczący Klubu Radnych PO w Sejmiku Wojewódzkim Tadeusz Pająk. Podobnie uważa jego odpowiednik w koalicyjnym PSL Czesław Fiedorowicz, który chyba najszybciej rozszyfrował przewodniczącą Bukiewicz. „To nie jest zapowiedź koalicji, ale sygnał” – uważa. Krytycznie o współrządzeniu z SLD wypowiedział się na portalu echogorzowa.pl poseł Witold Pahl: „Nie jestem zwolennikiem tego pomysłu”. Najśmieszniejsze jest to, że wielu doskonale zdaje sobie sprawę, że przewodnicząca Bukiewicz najzwyczajniej w świecie ściemniała, premier Tusk o niczym nie wiedział, za to dzisiaj otrzymała za swoje działania ostrą reprymendę ze strony szefa klubu parlamentarnego PO Rafała Grupińskiego. "To co Bożenna zrobiła tylko nas ośmieszyło, a oliwy do ognia dodał Józek Zych, bo swoje fantastyczne plany ogłosiła w najgorszym z możliwych terminów" - mówi jeden z lubuskich parlamentarzystów.