Brutalność działania, krew spływająca po politycznym zgonie partyjnych towarzyszy oraz napuszczanie jednych na drugich, podbijanie kolejnych obszarów wpływu oraz wykorzystywanie naiwnych do realizacji własnych celów. Dzieje niby stare jak gorzowska Katedra, ale jednak coś jest na rzeczy…
Trudno oprzeć się wrażeniu, że dla szefowej lubskiej Platformy Obywatelskiej Bożenny Bukiewicz, ideową inspiracją od zawsze były i są opisane przez Niccola Machiavellego zwyczaje z dworu Cezara Borgii we Florencji. Opisany przez filozofa władca, cieszył się sławą nie gorszą niż przewodnicząca Bukiewicz, a gdy pisano o nim, że „po całej Italii krążyły legendy o jego wojennym okrucieństwie” – wypisz wymaluj – pasuje to do częstych opinii na jej temat: „Za wszystkim stoi nienawidząca Gorzowa Bukiewicz”. Można oczywiście dyskutować o skuteczności działań, ale trudno nie zgodzić się z tezą, że poseł Bukiewicz – podobnie jak Borgia – ogrywa lokalnych książąt, po przejęciu władzy w PO od Jacka Bachalskiego swoją władzę nie tyle sobie zbudowała, co wyrąbała cynicznymi i podstępnymi działaniami. „Coś w tym jest, choć przyznam szczerze, że takie porównania nie przyszły mi nawet do głowy” – mówi jeden z ważnych działaczy gorzowskiej PO. Sama próba porównywania zwyczajów platformerskiej wierchuszki mogłaby zostać uznana za nietrafioną, bo czasy są inne, ale jeśli przyjmie się iż siekierka i sztylet zamieniona została na intrygę, nagonkę i medialne przecieki, to analogia nasuwa się sama. Przykładów można podać bez liku. Najpierw jednak dworzanie Cezara Borgii – a tu na pierwszym planie pojawia się marszałek Elżbieta Polak i przewodniczący Sejmiku Wojewódzkiego Tomasz Możejko. Oboje wierzą, że ich misja jest trwała i nigdy się nie skończy. Problem w tym, że mogą skończyć jak wysłany przez Borgię do Romanii – tu analogia do szefa Sejmiku Wojewódzkiego – Remir d’Orco. Brutalnością i okrucieństwem miał zaprowadzić porządek, ale skala politycznych bezeceństw była tak wielka, że z woli Borgii sam skończył jak jego ofiary. Tu konieczna jest konstatacja, że lubuskie struktury Platformy Obywatelskiej – niczym florenckie krużganki – od początku rządów Bukiewicz płyną rzeką krwi i partyjnych organów, które utrącił jej wierny pretorianin. Jak i kiedy skończy – wszyscy wiemy. Co do ofiar platformerskich bojów, to niczym w „Księciu” – tracili i tracą oczy, ręce i głowy, a wszystko nie dlatego iż czymś się narazili, ale za samą ewentualność, że mogli by chcieć mieć własne zdanie. Najpierw był sztylet wbity w ciało Henryka Macieja Woźniaka i Witolda Pahla, a zaraz potem ofiarą padł zawodnik znacznie większy – eksmarszałek Marcin Jabłoński. Pierwszy skonał, drugi mocno się wykrwawił, lecz przeżył, a trzeciego zesłano na banicję, ale szybko się odwinął i znów stał się niebezpieczny. Naprawianie Romanii nie jest łatwe i pewnie pociągnie znacznie więcej ofiar. Do tego czasu mordów, podstępów i nikczemnych działań będzie znacznie więcej – oby nie okazało się, że najłatwiejszym kąskiem będą kobiety: Krystyna Sibińska i Helena Hatka. Owszem, na pierwszy rzut oka wikłanie opisów Machiavellego oraz zwyczajów Cezara Borgii do lubuskiej polityki można uznać z dziwactwo i publicystyczną ekstrawagancję, ale przecież nikt, kto tą politykę analizuje od lat skrupulatnie, nie ma wątpliwości iż fenomen poseł Bukiewicz i jej przybocznych nie tkwi w błyskotliwości, wiedzy lub trosce o dobro publiczne, ale - zwykłej brutalności dzialania...