Kiedy rosyjska telewizja uprawia sowiecką propagandę przeciw Polsce, urzędnicy wojewody lubuskiego przechwalają się możliwością udzielenia wywiadu Chanel One Russia. Dziś jest skandal, który dopiero się rodzi – warto pamiętać, że złe intencje były wpisane w samą koncepcję wywiadu, ale nikt tego nie dostrzegł. Podobnie jak żołądka kierowcy…
Trudno się temu dziwić, skoro rzecznik Paweł Siminiak i jego urzędowy współpracownik Marcin Jastrzębski zapomnieli nawet o kierowcy swojego szefa. Sami całkiem dobrze się najedli, ale gdy do samochodu wsiadł wojewoda Marcin Jabłoński, kierowca niemal zastrajkował. „Powiedział wojewodzie, że jest głodny, a chłopaki go na kilka godzin zostawili. Marcin mało nie wybuchł” – opowiada osoba z otoczenia wojewody. „No było, ale minęło i nie ma o czym mówić. Chłopaki się pogubili, ale wojewoda dał im za swoje” – mówi osoba z wydziału gospodarczego LUW. To jednak nic, bo prawdziwa afera wisi dopiero w powietrzu – kiedy wójt Deszczna Jacek Wójcicki i burmistrz Lubniewic Tomasz Jaskuła niczym dzieci po wizycie w „Zoo Safari” podniecają się zaproszeniem do szatni na Kremlu, tamtejsze media „uszyły” w tym czasie całkiem niezłą aferę przeciw Polsce i województwu lubuskiemu, a urzędnicy wojewody Jabłońskiego nawet to rozpropagowali na urzędowej stronie. „Rozmowa dotyczyła odkrytych jesienią tego roku w Kostrzynie nad Odrą szczątków żołnierzy Armii Czerwonej, które pozostały nieusunięte w trakcie ekshumacji z masowych grobów w latach 50-tych” – czytamy na stronie Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego o „newsie”, którym miał być wywiad dyrektora Wydziału Spraw Obywatelskich, Cudzoziemców i Cyfryzacji Pawła Klimczak. Tymczasem rosjyjskie media – od Kanału 1, przez „Rusia Tuday”, a na dzienniku „Komsomolskaja Prawda” kończąc – po wypowiedziach dyrektora Klimczaka nie pozostawiają na Polsce suchej nitki. Do propagandy dołączyły się nawet media białoruskie – dziennik „Biełaruś Siegodnia” określił wydarzenia w Kostrzynie jako „haniebne zachowanie prowincjonalnych urzędników wschodniej Unii Europejskiej”, a samego dyrektora Klimczaka nazwały „bezmyślnym”. Na tą chwilę wiadomo, że urzędnicy wojewody Jabłońskiego nie mają się czym chwalić, bo o ile gafę z wojewodą Jabłońskim i jego głodnym kierowcą można potraktować jako niewinną wpadkę, to już oficjalną wypowiedź jego urzędnika, która wywołuje właśnie jeden z największych skandali w relacjach rosyjsko-polskich, taką nie jest. Ostatni taki skandal miał miejsce w 1994 roku, gdy konsul Federacji Rosyjskiej oficjalnie opuścił Teatr im. Juliusza Osterwy po wystąpieniu prof. Władysława Czyżewskiego, który słusznie obciążył Sowietów za napaść z 17 września 1939 roku i mordy w Katyniu. Wtedy racja była po polskiej stronie, a czego zabrakło teraz ? Taktu i refleksji, że słowa wypowiedziane do rosyjskiej telewizji nie pozostaną bez echa, bo żadna tamtejsza redakcja nie wysyła dziennikarzy ponad 2000 km, aby nagrali wypowiedź tlko trochę więcej niż szeregowego urzędnika. Podniecanie się tym na stronie reprezentanta rządu w terenie, to już fetyszyzm…