Brak pomysłu na siebie i chęć błyśnięcia w mediach, to prosta droga do kompromitacji. Sam pomysł został obśmiany, autorka nic nie zyskała, ale ma przed sobą poważne wyzwanie – jej rachityczna argumentacja powoduje, że musi namówić do prokreacji swojego szefa…
Lewicowy pomysł dofinansowania z budżetu województwa zabiegów in vitro jest głupi już z samej zasady. Dziwi przy tym fakt, że do drogich zabiegów namawia podobno bliska ubogim lewica, ale najśmieszniej brzmią argumenty. „Przygotowujemy to, aby wyjść naprzeciw niżu demokratycznego” – mówi Mirosława Winnicka, która nie dostrzega, że w tym akurat kontekście, lepiej zagonić „do roboty” 43 letniego posła i szefa SLD Bogusława Wontora, niż drenować portfele mieszkańców województwa. „Jak go dobrze podkręci, to i wskaźniki demograficzne poprawi, bo przecież Bogdan ma potencjał” – żartuje samorządowiec SLD, chcący zachować anonimowość, bo „lubi tą beztroską radosną twórczość Mirki”. Mniej tolerancyjni byli w Radiu Gorzów politycy dalecy pogladom reprezentowanym przez Winnicką. „To in vitro to absolutny margines polityczny i typowa wrzutka polityczna” - uważa ekswiceminister spraw wewnętrznych, a dziś radny Marek Surmacz. „Ważnych spraw jest dużo, a ten SLD-owski pomysł jest zwykłą wrzutą” – dodaje szef „Solidarności” Jarosław Porwich. Prywatnie wielu polityków w rozmowie z Nad Wartą dziwi się sztucznemu zaangażowaniu radnej Winnickiej, bo – według nich – gdyby zaangażowała się w akcję dofinansowania zabiegów botoksowych, to byłoby to chociaż naturalne i nie miałoby nic wspólnego z polityczną poprawnością. A tak, trąci myszką - bez skojarzeń. Jeden z gorzowskich radnych lewicy zaproponował nawet sposób na sfinansowanie in vitro w lubuskiem. "Jest ich siedmiu i dostają co miesiąc ponad dwa tysiące złotych, a to daje z Kaziem Pańtakiem jako wiceszefem sejmiku prawie 200 tysięcy rocznie. Jest z czego finansować i można zyskać politycznie: oto lewica jest blisko ludzi" - mówi działacz SLD z Gorzowa, który nie chce podpaść kierownictwu. Problem demograficzny - o którym mówi radna Winnicka - może się jednak rozwiązać sam: wystarczy iż jej szef weźmie się do dzieła...