Przejdź do głównej zawartości

Gorzów to nie pępek świata

Prezydent Jędrzejczak kilka tygodni temu zaprezentował swoją koncepcję powiększenia Gorzowa. Jego zdaniem należy włączyć do miasta wszystkie okoliczne gminy i stworzyć w ten sposób miasto o obszarze Szczecina. Tylko co powstanie ? Odpowiadam: takie miasto będzie kolosem na glinianych nogach, który nie będzie w stanie zadbać o interes swoich mieszkańców i równomierny rozwój na całym swoim obszarze.
Ze zdziwieniem obserwowałem reakcję gorzowskich elit na tą propozycję. Od lewa do prawa wszyscy przyklaskiwali temu – moim zdaniem mało rozsądnemu –  pomysłowi. Ja również uważam, że miasto powinno się rozwijać, ale nie przez takie rewolucje, ale spokojnie, zgodnie z pewną strategią i w sposób zrównoważony. Po pierwsze władze Gorzowa powinny zmienić sposób myślenia o partnerach z aglomeracji. W tym momencie nie traktuje się ich poważnie, lecz patrzy się na nich z góry. Najlepszym dowodem na to jest propozycja Tadeusza Jędrzejczaka, aby w przypadku samorządowej zgody, co do wchłonięcia gmin przez miasto, zbudować im szpital powiatowy. Uważam, że taki sposób „rozmowy” jest naganny i niedopuszczalny. To zwykły szantaż, który prowadzi do nieufności i rozbicia. Relacje Gorzowa z aglomeracją muszą być oparte na wzajemnym zaufaniu i dialogu. Musimy odrzucić myślenie, że my – wielki Gorzów – wiemy lepiej czego potrzeba naszym partnerom. Owszem, zgadzam się z prezydentem, że należy rozszerzyć granice miasta. Jednak moim zdaniem, należy przyłączać jedynie ośrodki przyległe bezpośrednio do miasta:  Łupowo, Bogdaniec, Jenin, Motylewo, Deszczno, Karnin, Maszewo, Wawrów, Czechów, Kłodawę, Chwalęcice, Łagodzin, Baczynę i Osiedle Poznańskie. Takie działanie pozwoli utrzymać spójność miasta. Tymczasem z pozostałych terenów, które nie zostaną przyłączone,  należy utworzyć dużą i silną gminę Gorzów, która z pewnością poradzi sobie z wyzwaniami jakie przed nią staną. Takie rozwiązanie zdejmie z miasta obowiązek zajmowania się terenami rolniczymi i leśnymi. Jednak dochodzenie do takiego stanu rzeczy nie może polegać na szantażowaniu władz i mieszkańców ościennych gmin. Miasto musi lobbować za tym rozwiązaniem poprzez spotykanie się z ich władzami, autorytetami i mieszkańcami oraz przygotowanie dobrej oferty, która zachęci do przyłączenia się. Mogą to być pewne okresy przejściowe, zwolnienia oraz ulgi podatkowe dla przyłączających się miejscowości. Możliwości jest wiele, ale pamiętać należy o jednym: nam w Gorzowie wydaje się, że samorządy z byłego gorzowskiego będą zawsze z nami. Już raz tak myśleliśmy. Było to w czasie tworzenia lubuskiego, kiedy nie zabiegaliśmy o Dębno, Myślibórz i Międzychód. Efekty tamtego zaniechania odczuwamy do dziś i będziemy je odczuwać do końca istnienia województwa. Wyciągnijmy z tamtej lekcji wnioski i nie popełniajmy starych błędów…

MARCIN GUCIA

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...