Przejdź do głównej zawartości

Twardowski "odleciał", ale nie na Księżyc: Hajduk wicedyrektorem szpitala.


Oszczędności po "zielonogórsku" mogą wyjść gorzowskiemu szpitalowi przysłowiowym "bokiem". Poprzednikowi zarzucano rozrzutność oraz dualizm personalny, ale nowy dyrektor z ministerialnymi przejściami popełnia gafę za gafą. Właśnie zatrudnił pieszczocha politycznych femme fatale...
Gdy rozmawia się osobiście tylko z marszałek Polak oraz poseł Bukiewicz,
łatwo jest "odlecieć". Dyrektor Twardowski już to zrobił, ale...niestety jeszcze
nie na Księżyc. No, chociaż do Zielonej Góry...
Nowy dyrektor ds. lecznictwa Jarosław Hajduk ma dwie bardzo ważne rzeczy: niezwykły tupet oraz polityczne wsparcie poseł Bożenny Bukiewicz i marszałek Elżbiety Polak. To właściwie wystarczy, by nowy dyrektor gorzowskiego szpitala Marek Twardowski, mógł mu powierzyć funkcję wiceszefa tej placówk. "Tą funkcję wydeptał mu Możejko, a sam Hajduk zasłużył na nią wyjatkowym lizusostwem" - mówi polityk PO.

"Jarosław Hajduk, to kompetentny menadżer(...). Trzeba mieć nadzieję, że kolejni członkowie kierownictwa będą równie trafieni" - wypalił z głupia frant na echogorzowa.pl Piotr Dębicki. Uważni obserwatorzy skonstatowali, że taki z Hajduka menadżer, jak z Dębickiego polityk, a więc... - ujmując rzecz kolokwialnie - jak z koziej dupy trąba. Nowy wicedyrektor zasłynął "błyskotliwym" popisem w trakcie konkursu na szefa gorzowskiego pogotowia, gdy - chociaż był protegowanym szefowej samorządu wojewódzkiego oraz Platformy Obywatelskiej - nie otrzymał w konkursie nawet jednego głosu. Pewnie dlatego dyrektor Twardowski tym razem pominął procedurę konkursową, by jego zastępca nie miał okazji do kolejnej kompromitacji. "Gdy Hajduk nie potrafił odpowiedzieć na podstawowe pytania, niektórzy członkowie zaczęli mu zadawać trochę mniej skomplikowane, ale i na nie nie odpowiadał prawidłowo" - mówi osoba biorąca udział w procedurze konkursowej na szefa gorzowskiego Pogotowia Ratunkowego. "Żeby nie buchnąć śmiechem, członkowie komisji zadawali mu pytania o województwa graniczące z województwem lubuskim oraz obszar, który obsługuje gorzowskie pogotowie. Hajduk mówił iż lubuskie graniczy z pomorskim, a karetki z Gorzowa jeżdżą aż pod Świebodzin" - opowiada. Z zerową ilością głosów przepadł, ale ostatecznie Hajdukowi udało się w konkursie na zastępcę Przychodni Kolejowej. Niestety i tu nie obyło się bez problemów. Zażądał ogromnej kwoty wynagrodzenia i mimo wygrania konkusu zagroził, że nie podpisze umowy, dopóki nie zostanie mu ona zagwarantowana. Ostatecznie dyrektor Alicja Andrzejewska musiała go do tego wezwać oficjalnie i na piśmie, a on sam ograniczył oczekiwania finansowe, lecz pod warunkiem...mniejszego wymiaru pracy. Teraz został powołany na wicedyrektora ds. lecznictwa i jest kolejnym trybem w polityce "ograniczania kosztów" przez Zarząd Wojewóztwa. Poprzednikowi Twardowskiego zarzucano rozrzutność oraz łączenie funkcji w szpitalu i Pogotowiu Ratunkowym, ale Hajduk ich raczej nie zagwarantuje. Zagwarantowano mu nie umowę o pracę, lecz umowę cywilnoprawną, a jego wynagrodzenie będzie niemal równe szefowi szpitala. Jeśli dodać, że pracuje jeszcze w innych miejscach, sam nie reprezentuje wyjątkowych umiejętności menadżerskich, a poprzednikowi Andrzejowi Szmitowi zaqrzucano dualizm personalny, to ostatnia nominacja jest kompromitacją nie tylko dyr. Twardowskiego, ale również Zarządu Województwa. Jak podaje w swoim artykule w 66-400 red. Łukasz Chwiłka, nowy wicedyrektor już zwrócił się z prośbą o wyrażenie zgody na pełnienie przez niego dyżurów w szpitalu. Biorąc pod uwagę kwalifikacje wykazane podczas konkursu na dyrektora pogotowia, ma kwalifikacje wyjątkowe: brak wiedzy geograficznej, nie przywiązywanie uwagi do obszaru działania oraz polityczne wsparcie. "Dramat! On był kandydatem nawet na szefa gorzowskiej PO" - mówi polityk Platformy.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...