Przejdź do głównej zawartości

Ratunek czy dojenie ? A może sposób na autopromocję i "wejście do gry"...

Stworzyć wizję szczęśliwości, dobrze to "sprzedać" propagandowo i na tej bazie doprowadzić do przejęcia przez miasto zadłużonego przez PiS i Platformę Obywatelską szpitala. Oto prosta recepta na "wydojenie" miasta i uratowanie budżetu województwa, którym od lat zarządzają politycy PO. Mimo to, kreowanie kolejnych pomysłów, to dobry pomysł na bycie w mediach...
RATUNEK DLA SZPITALA, CZY SPOSÓB NA WYKORZYSTANIE
SEZONU OGÓRKOWEGO I PUSCZENIE "OCZKA" DO DECYDENTÓW
Z ZIELONEJ GÓRY: "Jestem!"
Skorzystał z tego szef klubu radnych Platformy Obywatelskiej Robert Surowiec, który sformułował tezę, aby władze Gorzowa przejęły zadłużony na setki milionów przez kolejnych włodarzy regionu Szpital Wojewódzki. "Przyzwyczailiśmy się, że przez ostatnie lata narzekamy na szpital i zarząd województwa. Powszechna opinia była taka, że województwo nie dba o gorzowski szpital" - powiedział w 66-400.pl przewodniczący Surowiec, najpewniej próbując wybielić w ten sposób swoich kolegów i koleżanki z Platformy Obywatelskiej, którzy od lata odpowiadają za fatalny stan lecznicy, a przy tym - będąc trochę na boku głównego nurtu regionalnej polityki - puszcza oko do marszałek Elżbiety Polak i szefowej partii. Sam Surowiec uważa, że wzięcie szpitala w formie spółki, to ostatni moment, "by miasto mogło planować jego przyszłość". "Tu nie chodzi o spółkę, ale o ratowanie budżetu województwa, który ma poważne problemy, bo on ciąży Zielonej Góze. Koledzy z platformy opowiadają niestworzone historie, żeby miasto weszło do spółki, a potem nas wydoją" - mocno o pomyśle działacza PO wypowiedział się na antenie Radia Gorzów prezydent Tadeusz Jędrzejczak. Jego zdaniem gorzowscy działacze PO szukają sposobu na ratowanie dobrego wrażenia partii po wielu latach rządzenia województwem, a mówienie o szpitalnej spółce oraz udziale miasta w kreowaniu jej przyszłości, nie ma nic wspólnego z interesem mieszkańców Gorzowa i okolicznych gmin, a jedynie chęcią "wydojenia miasta". "To jest kolejny pomysł ażebyśmy za nieudolne zarządy województwa przejmowali kolejne zadania i je finansowali. Tak rządzi Platforma Obywatelska i od lat nie potrafi sobie poradzić. Jeśli chce się oddłużać szpital, to nie robi się politycznych zmian personalnych" - stwierdził przydent Gorzowa, podając również konkretne przykłady stronniczej działalności władz regionu: budowę za kilka milionów lądowiska na szpitalu w Zielonej Górze i przejęcie na garnuszek województwa Szpitala Wojskowego nr 105 w Żarach. Sam Surowiec próbuje - nie pierwszy zresztą raz - kreować się na gościa ponad podziałami, zawsze na miejscu i z pomysłami lepszymi od innych: "Musi być duże porozumienie polityczne. To nie może być pomysł jednego człowieka". Prezydent sprawę puentuje dosadnie: "Jeśli powstanie na bazie tego szpitala spółka, to będziemy jedynym 200 tysięcznym regionem, gdzie ludzie nie będą objęci opieką publicznej jednostki".

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...