- Mamy problem z człowiekiem wojewody – szemrają po cichu lokalni politycy Platformy Obywatelskiej. Wszystko dlatego, że ten spotyka się z dziwnymi osobami, które nie zawsze są dobrze postrzegane w lokalnym środowisku politycznym.
Chodzi o dyrektora Biura Wojewody Wojciecha Woropaja. Ten doświadczony urzędnik i samorządowiec został sprowadzony do Gorzowa wprost z Zielonej Góry, gdzie stracił stanowisko w Urzędzie Marszałkowskim. Od kilku miesięcy jest jednym z najbliższych współpracowników wojewody Marcina Jabłońskiego. „Można zrozumieć, że gość ma tutaj wynajęte mieszkanie i wieczorami po prostu się nudzi, ale powinien jednak bardziej dobierać sobie towarzystwo do spotkań” – denerwuje się jeden z ważnych działaczy gorzowskiej PO, który uważa iż Woropaj nie zdaje sobie sprawy, że przez wielu jest wizerunkowo wykorzystywany i działa w ten sposób na niekorzyść samego wojewody. Wojewoda Jabłoński ma do swojego współpracownika raczej duże zaufanie, bo nie jest tajemnicą iż to właśnie Woropaj najprawdopodobniej zostanie wkrótce nowym Dyrektorem Generalnym LUW. „Mamy z nim problem, bo dochodzą do nas słuchy, że dużo chodzi i dużo się spotyka, ale nie zawsze jest to nasze środowisko polityczne” – dodaje działacz PO. Dla wielu zaskoczeniem było jego wejście do Rady Nadzorczej CSR „Słowianka”, co tylko przelało czarę goryczy. Trudno się dziwić takim reakcjom polityków, którym trudno o bezpośredni kontakt z wojewodą, bo W. Woropaj to nie jest młokos, lecz blisko 60-letni urzędnik z doświadczeniem dwukrotnego bycia wicewojewodą (zielonogórskim i lubuskim), wiceburmistrzem oraz wicestarostą. Taki zawsze będzie chodził własnymi drogami…