Przejdź do głównej zawartości

Kim Dżong Un do Delijewskiego: Zapraszam Janie !




Może dzięki temu tekstowi będzie miał więcej
odsłon, więcej zarobi, a nawet osiągnie swój cel.
 Nie ważne, powinien wiedzieć, że dziennika-
rze po prostu go nie cierpią, bo cenią sobie nie-
 zależność...
Kiedy polityk uprawia dziennikarstwo, trudno mu z tego robić zarzut. Żenującą staje się sytuacja, gdy od zawsze oddany władzy "dziennikarz", zaczyna uprawiać politykę. Plugastwo sięga zenitu w momencie, gdy dziennikarski tekst jest publicystyczną wendettą za słuszne wywalenie z roboty. Lider PiS nie jest bohaterem mojej bajki, ale coś jest w jego stwierdzeniu: "Są dziennikarze i są funkcjonariusze"...

"W zemście jestem najpiękniejszy" - rzekł do siebie przed lustrem Jan Delijewski, by chwilę później popełnić tekst, który przejdzie do annałów dziennikarskiego plugastwa. Poszło o szefa publicznej Telewizji Gorzów, co to podobno jest do niczego, choć autor zapomniał dodać dlaczego. Kiedy więc Delijewski pisze, że obrona Artura Gurca świadczy o "nieznajomości rzeczy, o zasadniczym braku wiedzy o tym, co się dzieje w telewizji i komu tak naprawdę potrzebny jest Artur Gurec na stanowisku dyrektora", zapomina dodać iż jeszcze niedawno potrzebny był głównie... jemu samemu., Zwłaszcza wtedy, gdy będąc na banicji, choć nie promując prohibicji... sięgnął po to, co sam zarzucił Gurcowi: politytczną protekcję posła Jana Kochanowskiego. Płakał i błagał, pił i polewał, jak trzeba to i po flaszkę skoczył, ba, zapewniał nawet iż potrafi być obiektywny, a wszystko po to, by w końcu dostać pracę w instytucji, która podobno - jak sam pisze - "nie miała szczęścia do dyrektorów". Szczęście, to uczucie względne i choć Gurcowi zawdzięcza wiele, to sam szczęścia nie miał, bo - gdy zaczął przesadzać - ten powiedział mu: "Arrivederci Janku!". Delijewski zaś, niczym skrzywdzony Don Kichot, albo Sancho Pansa raczej - że o znanym z powieści Cervantesa osiołku nie wspomnę, wystękał jeno: "Ja tu wrócę jeszcze pany !". Nie wrócił i nie wróci, ale niczym "Smok Wawelski", opłacany drobnymi wpłatami reklamodawców echagorzowa.pl wciąż zionie, stęka i wyje, bo publiczne to łatwe, szybkie i bez stresu - no, chyba iż chce się być niezależnym i obiektywnym, ale ta przypadłość jest mu obca. Najciekawsze jednak przed nami, a dziennikarze dyskutują jeno, czy to krytyka Gurca, czy autobiografia Delijewskiego. "Dziennikarze dobrze wiedzą, że kto się narazi, ten łatwo może wylądować na bruku lub przynajmniej zostać pozbawiony prowadzenia programu, realizacji audycji, co jest równoznaczne z utratą pieniędzy". To krytyka, czy sprawdzony przez autora podręcznik zarządzania publiczną rozgłośnią, bo kto jak to, ale Delijewski powyższych słów pisać nie powinien, bo jest bodaj jedynym przykładem myślenia patologicznego, gdzie publiczne medium, to przechowalnia dla swoich, a sama redakcja miejescem, gdzie swoboda myślenia jest możliwa, ale tylko w służbowej toalecie. Reasumując, tekst raczej nietrafiony, tezy karkołomne, gramatyka pod psem, ale instynkt polityczny znów na najwyższym poziomie: Frejman, Krupa, Mrożek... to musi działać na jego wyobraźnię, a konkurs tuż tuż. Z zasługami Delijewskiego, kierunek kariery jednak nie ten... Zmiany w Korei Północnej są faktem i gdyby marszałek Kim Dżong Un poszukiwał szefa państwowej redakcji, to pasuje on jak ulał. Niezależnością nigdy się nie skalał, formalne pozycje zawdzięczał protekcji, a doświadczenie z okresu PRL-u, które łatwo zweryfikować w archiwach biblioteki, wręcz legendarne. I na koniec - Delijewskiemu pisanie najwyraźniej nie idzie...

ROBERT BAGIŃSKI

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...