Przejdź do głównej zawartości

Dyrektor Twardowski słusznie postawił się marszałek Polak

Prowizorki nie da się już ukryć, a kolejne zmiany terminów przekształcenia gorzowskiego szpitala w spółkę świadczą tylko o jednym – tu nie chodzi o dobro pacjentów, ale jedynie o politykę. Marszałek Polak ma precyzyjne dyspozycje – zrobić wszystko, by wyglądało na uratowanie szpitala. Założony i upubliczniony harmonogram właśnie legł w gruzach, a niektórzy chcieliby uciec, zanim okręt rozbije się o skały…

Dyrektor i wicemarszałek doskonale sobie zdają sprawę, że jeśli projekt re-
strukturyzacji szpitala zostanie poddany rytmowi kalendarza politycznego,
to wszystko może się nie udać. Nie o szybkość, ale dokładność tutaj chodzi
- zdają się mówić obaj panowie. Nazwisko ma się jedno i obu panom należy
się uznanie za odwagę powiedzenia "nie". Oczywiście marszałek wytłumaczy
to po swojemu - znów "będzie miała rację"....
Misterny „plan ratunkowy” trzeszczy w szwach, a nieoczekiwanym przeciwnikiem dopychania kolanem restrukturyzacji Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie stał się jego dyrektor Marek Twardowski. „Gdybym zgodził się na powołanie spółki od 1 sierpnia bez ugody z wierzycielami, to ewentualne niepowodzenie byłoby plamą na moim nazwisku” – powiedział podczas poniedziałkowego posiedzenia Rady Społecznej dyr. Twardowski, a wszystko w obecności wicemarszałka Romualda Krenia. „Jestem niezwykle zadowolona, bo spodziewałam się wielu rzeczy, ale nie tego, że rację głoszonym przez nas opiniom przyzna sam dyrektor Twardowski. Zmienił jednak zdanie i nie chce powołania spółki od 1 sierpnia” – mówi NW wiceprzewodnicząca rady Grażyna Ćwiklińska. Sam wicemarszałek R. Kreń stwierdził, że „gdyby dysponował teraz takimi środkami na oddłużenie, to w obecnej sytuacji sam byłby przeciw przekształcaniu szpitala w spółkę”, a wszystko dlatego iż przedstawiony przez marszałek Elżbietę Polak harmonogram restrukturyzacji legł właśnie w gruzach. 17 lipca miał zakończyć się proces podpisywania porozumień z wierzycielami, ale na dzisiaj sytuacja wygląda wręcz katastrofalnie. Na 264 wierzycieli ugodę podpisało jedynie 32 z nich, a 27 zaakceptowało treść ugody, ale jeszcze jej nie podpisało. 64 wierzycieli stanowczo odmówiło podpisania ugody ze szpitalem, 17 oddało sprawę do firm windykacyjnych, 51 ustala szczegóły porozumienia, z 16 nie ma kontaku, a 36 weryfikuje saldo zadłużenia. Gdyby tylko jeden z nich po powołaniu spółki wniósł złośliwie o ogłoszenie jej upadłości, to już po szpitalu, a ja się na coś takiego nie zgodzę” – mówił podczas posiedzenia rady społecznej dyrektor Twardowski. Nie udało się dochować również kolejnego punktu harmonogramu – 19 lipca br. Zarząd Województwa miał podjąć w sprawie spółki stosowną uchwałę, ale tak się nie stało. I wreszcie najważniejszy punkt – rejestracja nowego podmiotu prawa handlowego. Dokumenty do KRS miały być złożone 22 lipca, ale do dzisiaj tam nie trafiły. W tym kontekście trudno nie wyrazić zdziwienia, ale również podziwu, dla postawy dyrektora lecznicy, bo nie uległ politycznym naciskom i nie zgodził się na to, by spółka powoływana była w tak niebezpieczny dla niej sposób. „To przede wszystkim porażka marszałek Polak oraz Bożenny Bukiewicz” – mówi nieoficjalnie jeden z lubuskich parlamentarzystów, dając do zrozumienia, że marszałek Polak chciała wszystko zakończyć tak szybko, by przynajmniej do wyborów europejskich – gdzie kandydatem będzie szefowa PO Bożenna Bukiewicz – wszystko wyglądało na „prawie zrestrukturyzowane”. Dziwić może tylko fakt, że dziennikarze nie pytają tej ostatniej, a ona sama się do tego nie pali, w sprawie najważniejszego dla regionu problemu – szpitala. By uzyskać mandat europejski głosy południowej części regionu na pewno jej nie wystarczą i  warto o tym pamiętać, bo przewodnicząca Bukiewicz zachowuje się jak kapitan „Costa Concordia” Francesco Schettino – chciałaby uciec zanim okręt całkowicie ulegnie katastrofie. Oby dyrektor Twardowski jej na to nie pozwolił…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...