Przejdź do głównej zawartości

Subiektywna lista symboli gorzowskiej niemocy

Niemoc – czyli brak mocy albo jej całkowite zaprzeczenie. Są w mieście miejsca, gdzie para, która powinna poruszać, zmieniać, rozwijać – idzie od lat w gwizdek. Który wydaje co najwyżej jakieś piski. Lista – jak tak dalej pójdzie, a idzie – jest rozwojowa.
1. Zdecydowanym numerem jeden jest obszar wokół dawnej Centrali Rybnej. Nic tak dziś nie deformuje miasta jak wieloletni chaos w jego centrum. Mijają lata niezdecydowania, jakichś pseudokoncepcji, które nie zdały się w końcu na nic. Ten przykład bezradności przerósł wiele rzeczy, a tych przecież i tak niemało. Mało kto już poważnie traktuje zapowiedzi, że wreszcie to się zmieni, że wkrótce, że prawie już. Na ten pat od ćwierci wieku nie ma rozwiązania. Tak jak i na „bardak” Hawelańskiej. Cud ma się nagle zdarzyć?
2. Na niemocy pozycję drugą zapracowały nam miejskie „trakty”. Pierwszy to bez wątpienia Kostrzyńska, planowana jako czteropasmowa arteria z trasą szybkich tramwajów i dworcowym terminalem na Wieprzycach. Teraz – gdy miasto się rozwija – ma starczyć po staremu dwupasmowa i bez terminala. Tylko kiedy ten remont? Wtedy, gdy może będą jakieś pieniądze i wola polityczna. Drugi trakt to – dla kontrastu – Gorzowskie Schody Donikądowe. Trzeci – zdeformowany deptak wspomnianej Hawelańskiej. Wszędzie urzędowa bezradność sięga gwiazd.
3. Skoro o tramwajach, to trzecie medalowe miejsce dla niemocy związanej z rozwojem, a raczej – niedorozwojem komunikacji szynowej w mieście. Koncepcje z przeniesieniem zajezdni w rejon Baczyny, nowych linii na Ustronie czy do strefy ekonomicznej budzą dziś jedynie uśmiech politowania. Tu brak woli politycznej spowodował zatrzymanie się tramwajów w letargu od lat 80. wieku ubiegłego. Fikcyjne rozmnażanie linii przez podział komórkowy nie mogło się udać, za to naturalny ich upadek zbliża się wielkimi krokami. Było linii pięć, dziś trzy, a w planach likwidacja będącej w najlepszym (!) stanie trasy dwójek i trójek na Piaski. Z pięciu linii ma więc pozostać... jedna! Tylko gratulować miastu prorozwojowych działań w dziedzinie komunikacji miejskiej.
4. Trzeci most w Gorzowie jest marzeniem ściętej głowy i mimo sugestii urbanistów z różnych stron świata raczej nie powstanie, gdyż jego planowanie i budowa nie jest nawet brana pod uwagę. Po zamknięciu dla pieszych mostu kolejowego, jak również – w pewne piątkowe (!) popołudnie – mostu Staromiejskiego na czas Moto Racing Show, brak trzeciej przeprawy drogowej w takim mieście daje się boleśnie odczuć. Do teoretycznego jedynie odnotowania w „kronice niemocy”.
5. Z tematów drogowych przeskoczmy na nieruchomości. Konkretnie – na zabytki. Lista niemocy w tym „temacie” pęcznieje, lecz głównym powodem kolosalnego wstydu jest los historycznego ratusza, którego rzekomo fatalny stan techniczny obalony został w trakcie Galerii Bezbronnej. No i takiego budynku z historią szanujące się miasto nie sprzedaje! Wbrew różnym informacjom możliwe jest połączenie go z obecnym magistratem, a dalej – przeszklonym przejściem nad Obotrycką – z należącym do miasta budynkiem żłobka, który też można na ten cel przeznaczyć. Byłoby to i odważne, i oryginalne rozwiązanie.
6. Zabezpieczenie przeciwpowodziowe miasta jest tematem niestety okazjonalnym, jak zresztą w całym kraju. Póki woda znów nie pójdzie mocniej w górę, mamy spychanie problemu w przestrzeń czasu przyszłego. Tymczasem dno Warty się podniosło, usunięty wodowskaz i tak oszukiwał z poziomem wody w rzece, dna się nie pogłębia mimo potrzeb, zaś wałów – wbrew zapowiedziom – nie monitoruje. Nadal brak kompleksowego działania, by zapobiec potencjalnemu zalaniu sporej części miasta. A klimat robi się coraz bardziej agresywny.
7. Zieleń miejska, przy czym nie chodzi tu jedynie o fatalne zaniedbania w kwestii drzew i parków. W Gorzowie jest to problem wieloletnich zaległości w dbaniu o całokształt zieleni, w pielęgnowaniu oraz przycinaniu niektórych drzew, dotyczy to też zwykłych choćby trawników. Te bowiem w mieście często stanowi byle jak rozgarnięta ziemia, zmieszana z piaskiem i kamieniami, obsiana naprędce trawą, która coraz rzadziej koszona ma chyba za zadanie ukryć tą bylejakość. Choć... może to tylko kwestia odczuć estetycznych? ;)
8. „Godny” odnotowania jest też dramat gorzowskiego budżetu i niedoszacowanych zeń wydatków. Budżetu bazującego na kredycie „konsolidacyjnym” i wysokich podatkach dla mieszkańców. Oraz udawaniu, że z wynajmem nieruchomości nie ma problemu, więc jakikolwiek system upustów nie ma sensu. Nawet w Nova Parku są wciąż wolne pomieszczenia, a centrum miasta i tak przestaje być centrum, bo to przenosi się do takich galerii handlowych. Jakiś może więc wniosek?
9. Rozwój i przekształcenie gorzowskich uczelni w Akademię Gorzowską. Którą miasto w rzeczywistości nie chce się zanadto zajmować, bo to też skomplikowana i delikatna materia. A uczelnie i tak są przecież zgodnie z ustawą autonomiczne. Temat – na szczęście – wciąż otwarty, mimo że słowa polityków na ten temat nie przekładają się i tak na jakiekolwiek szanse, by ruszyć wreszcie z miejsca. Co nie oznacza, że należy „odpuścić”.
10. Szpital – z nazwy i odpowiedzialności – wojewódzki, z zakresu – jednak gorzowski, a raczej „północno-wojewódzki”. Przekładanie przez dwie dekady decyzji, uciekanie od odpowiedzialności polityków różnych opcji, aż wreszcie dość zdecydowana próba przekształcenia molocha w spółkę. Zauważmy, że podobnie jak z terenem naprzeciw McDonalds'a czy Kostrzyńską, odkładanie decyzji trwało bez mała wieku ćwierć. A sytuacja jest dziś wyjątkowo trudna do opanowania, a na żywioł z kolei tak wrażliwej materii puścić się nie da.
Swobodnie mógłbym dodać drugą, a pewnie i trzecią dziesiątkę do tej listy. Jednak bardziej tu chodzi o pokazanie obok siebie „w pełnej krasie”, jak sążniste jest to zestawienie różnych niemocy. A przy tym, iż – z niewielkimi wyjątkami – problemy mają swe źródło jeszcze w zaniechaniach z ubiegłego wieku! Póki co bilans niefrasobliwych zaniedbań nie doskwiera jeszcze zanadto przeciętnemu obywatelowi (może poza pacjentami szpitala). Jest jednak w dłuższej perpektywie niezwykle dla Gorzowa kosztowny. Tak dla jego wydrenowanego budżetu, jak i przyszłości miasta na mapie województwa. Szczególnie w konfrontacji z południową stolicą. Można by też zapytać, że jeżeli udało się wybudować Słowiankę, filharmonię i sporo całkiem udanych inwestycji, to co wciąż stoi na drodze rozwiązaniu wielu niekiedy mniejszych spraw? Czy tylko brak woli politycznej, czy też inne powody? Bo czasem aż trudno dać wiarę, że jest to tylko ulubione przez wielu odkładanie co bardziej skomplikowanych kwestii na wieczne „później”.

GRZEGORZ MUSIAŁOWICZ

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...