Przejdź do głównej zawartości

Nieruchomości mogą szpitalowi zaszkodzić

Jest radnym wyjątkowym, bo nie ogranicza się do przytakiwania i podnoszenia ręki na zawołanie partyjnych liderów. Ma własne przemyślenia, ogromne doświadczenie i mnóstwo pomysłów. Jeden z nich doprowadził we wtorek do przerwania sesji Sejmiku województwa Lubuskiego…

Rozmowa z KAZIMIERZEM PAŃTAKIEM, byłym posłem, radcą prawnym i radnym wojewódzkim z ramienia SLD.
Nad Wartą: Jeden mecenas przebił sztab marszałkowskich urzędników, gratulacje…
Kazimierz Pańtak: …jeszcze nie wiem za co, ale dziękuję.
NW.:  Zaproponował Pan, by do mającej powstać spółki szpitalnej w Gorzowie nie wnosić aportem nieruchomości, ale jedynie skapitalizowany czynsz za dzierżawę obiektów. Sesja została przerwana, dziennikarze raczej nie „kumają” o co chodzi, a marszałek szuka „złotego środka”. „O co chodzi ?” - pyta zwykły mieszkaniec…
K.P.: Chodzi o to, że jeżeli wniesiemy jako władze województwa nieruchomości do spółki, to przestajemy być właścicielem tych obiektów. Życie pokazuje, że każdy interes może nie wyjść, podobnie jak ta szpitalna spółka w Gorzowie, a wtedy bezpowrotnie stracimy wniesione nieruchomości. Mówiąc krótko, gdyby te nieruchomości były w spółce, to byśmy już ich nie mieli. Tymczasem one są dziewicze i na księdze wieczystej nietknięte, gdyż ich właścicielem jest województwo lubuskie.
NW: Gdyby były częścią szpitala, to dziś licytowaliby je komornicy na wniosek licznych wierzycieli?
K.P.: Dokładnie, to stałoby się bardzo szybko. Oczywiście, menadżerom przygotowującym cały proces chodzi o to, by spółka była wiarygodna i miała majątek, ale przecież tutaj jest także element społeczny. Jestem za komercjalizacją, ale nie możemy pozbawić się tych nieruchomości, bo one są elementem bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańców Gorzowa.
NW: Można sobie wyobrazić, że dzień po formalnym przejęciu nieruchomości przez nową spółkę, komornicy próbowaliby już zająć ten majątek.
K.P.: Nie mam co do tego wątpliwości. Owszem, doradcy podpowiadają, ze majątek znajdzie się w spółce i szybko będzie można otrzymać kredyt. Nie o to jednak chodzi, bo czego jak czego, ale w Gorzowie pieniędzy na szpital nie brakowało. Niestety, ktoś źle zarządzał, gdzieś je tam przejadł, a dziś są problemy. Ruscy i Niemcy tych pieniędzy nie zabrali, ale zwykli cwaniacy lub nieudacznicy, którzy źle zarządzali. Dlatego ja proponuję, aby zamiast nieruchomości, skapitalizować na jakiś dłuższy okres czynsz dzierżawny. To tak po ludzku mówiąc.
NW: Inaczej mówiąc, tak po ludzku, nowa spółka nie płaci przez kilkadziesiąt lat czynszu za budynki i to jest wkładem władz wojewódzkich w nowe przedsięwzięcie ?
K.P.: Tak dokładnie powinno być, a dzięki temu nieruchomość będąca własnością województwa nadal nie będzie mogła nigdy być zajęta przez wierzycieli…
NW: …bo nie będzie częścią nowej spółki, tak ?
K.P.: Oczywiście, gdybym to ja był dyrektorem tej firmy, to bym robił wszystko, aby mieć te nieruchomości. Wtedy jestem panisko! Zaraz banki do mnie przyjdą i pojawią się propozycje, bo bank ma zabezpieczenie, a spółka możliwości. Dlatego ja rozumiem rolę menadżera. Jestem jednak przeciwnikiem grania nieruchomościami, bo wniesienie ich do spółki, to ogromne zagrożenie dla województwa.
NW: Różnych pomysłów jest wiele, a skoro sesję przesunięto, to oznacza to iż coś jest na rzeczy z tym Pana projektem ?
K.P.: Pomysłów było wiele, ale marszałek słuchała tych swoich doradców i oni chyba nie do końca wiedzieli o co chodzi. Tam oni mówili, że skoro tam były pieniądze unijne, to nie można skapitalizować komercyjnie. Ja się jednak na tym znam, bo pracuję w tym na co dzień, a więc powiedziałem wprost: chwileczkę, jeżeli można dać cały obiekt i to nie narusza zasad korzystania ze środków europejskich, to czynsz obliczony za cały obiekt naruszy te zasady. To jakiś absurd!
NW: Idąc Pana tokiem myślenia – oddanie nieruchomości do spółki, to projekt łatwy i niebezpieczny, a optymalnym jest rozwiązanie z czynszem ?
K.P.: To jest rozwiązanie nie tylko optymalne, ale lepsze i bezpieczniejsze. My tu nie możemy ryzykować, bo w każdym biznesie się ryzykuje – raz wyjdzie a drugi raz nie wyjdzie – ale przecież tu chodzi o zdrowie ludzi oraz zabezpieczenie im dostępu do opieki zdrowotnej. Różne rzeczy już upadły – Imperium Rzymskie, Cesarstwo Niemieckie i ZSRR, a także organizmy, które wydawały się nieśmiertelne. Jeżeli jednak my stracimy te obiekty, to może tam coś powstanie, ale zwykli ludzie zostaną na lodzie i bez szpitala.
NW: Jeśli nie będzie nieruchomości w nowej spółce, to pojawią się opinie, że władze województwa nie wierzą w spółkę ?
K.P.: Oddanie nieruchomości byłoby najgłupsze, bo jest najbardziej dla mieszkańców Gorzowa niebezpieczne. Jeśli mój projekt zyska akceptację, to powinienem zostać okrzyknięty adwokatem północnej części województwa, bo ja tu się wypowiadam jako fachowiec, który się na tym zna. Po to jestem zresztą w Sejmiku Wojewódzkim, by być głosem rozsądku. Na miły Bóg! Ja chcę dbać o bezpieczeństwo zdrowotne Gorzowa, bo jak te obiekty pójdą, to ja pytam: kto wybuduje nowy szpital ?
NW: Czyli nie wnosić majątku do spółki?
K.P.: Tam są nieruchomości niezabudowane i tu można dyskutować, bo one nie stanowią zagrożenia, ale ja bym budynków nie wnosił, bo zostanie nam szpital polowy pod namiotami. Jeśli będziemy mieli obiekty, to nawet jak ten interes nie wyjdzie, stworzymy nowy organizm i Gorzów będzie miał szpital.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...