Temat Akademii Gorzowskiej wraca jak bumerang, ale nigdy nie było
wiadomo, dlaczego w powietrzu wisi „niemoc”
i brak „mocy sprawczej”. Tymczasem widać,
że nie chodzi o politykę -bo co do słuszności jak najszybszego powołania
uczelni zgadzają się liderzy wszystkich ugrupowań – ale chore ambicje. Gorzów
nie może być zakładnikiem osobistych ambicji kilku osób…
Zabiegi polityków, a nawet autorytet wojewody Jerzego Ostroucha nie pomogą, jeżeli kierownictwo PWSzZ nie zrozumie, że uczelnia nie jest własnością kilku osób oraz jednego środowiska politycznego... |
Po wielu latach dyskusji, deklaracji
- o zabiegach, utyskiwań - jak jest źle i zapowiedzi - o zapowiedziach działań,
wszystko stało się jasne: to nie politycy, ich aktywność lub jej brak, ale
rektor PWSzZ Elżbieta Skorupska –
Raczyńska jest największą przeszkodą w powołaniu Akademii Gorzowskiej. Zamiast
patrzeć na gorzowskie szkolnictwo przez pryzmat jego perspektyw na przyszłość,
a przede wszystkim w kontekście aspektów demograficznych, rozpoczęła dziwną
politykę i leczenie profesorskich kompleksów. „Jestem głęboko przekonany o słuszności utworzenia na północy regionu
jednego silnego ośrodka akademickiego(…). Liczę w tej sprawie na osiągnięcie
kompromisu” – mówił wojewoda Jerzy
Ostrouch inaugurując działanie specjalnego zespołu, który ma na celu usunięcie
wszelkich problemów oraz przygotowanie rozwiązań, które mogłyby cały proces
przyśpieszyć. Wiadomo, że wszystko musi się odbyć na drodze legislacyjnej w
Sejmie i Senacie, ale z tym większych problemów być nie powinno. „Żeby
powstała Akademia Gorzowska, oprócz stosownej ustawy, konieczne jest spełnienie
podstawowego warunku: muszą być dwa wydziały posiadające uprawnienia do
doktoryzowania” – uważa poseł PO Krystyna
Sibińska. Wiadomo, że merytoryczny warunek można spełnić poprzez połączenie
się PWSzZ z Wydziałem Zamiejscowym Akademii Wychowania Fizycznego, a władze tej
uczelni są temu przychylne. „Jesteśmy
nawet po pewnych uzgodnieniach i z naszej strony jest pełna przychylność.
Patrzę nie ze swojego interesu, ale przez pryzmat Gorzowa i jego potrzeb w
kontekście polityki edukacyjnej” – mówił podczas spotkania rektor AWF prof.
Jerzy Smorawiński. Ku zaskoczeniu
wszystkich, niczym Jakub z Paradyża
udowadniający w swoim traktacie wyższość Soboru nad Papieżem, „hamulcowym”
projektowanego procesu stała się rektor Skorupska – Raczyńska. „Nie ma na dzisiaj możliwości prawnych połączenia
wydziału zamiejscowego jednej uczelni z autonomiczną uczelnią (…). Zbyt ciężko pracowaliśmy
przez 15 lat na status, który mamy, by tak łatwo to oddać” – uważa rektor
PWSzZ. W nieoficjalnych rozmowach politycy nie pozostawiają wątpliwości, że
chodzi o osobiste ambicje rektor Skorubskiej - Raczyńskiej oraz jej ambitnego kanclerza,
a w przeszłości polityka ZChN-u, Romana
Gawroniaka. Ewentualne połączenie, to konfrontacja wybitnej i utytułowanej
kadry z AWF z - także utytułowaną, ale jednak „raczkującą” - kadrą PWSzZ. Tymczasem
zmiany demograficzne są w Gorzowie odczuwalne już dzisiaj, a uczelnia z ul.
Teatralnej i Chopina otrzymała w tym roku z budżetu ministerstwa 1,5 miliona
mniej środków. Politycy nie mają wątpliwości – wypowiedzi przedstawicieli
szkoły zawodowej, a także powołanie przez nich Fundacji na Rzecz Akademii
Gorzowskiej zaledwie dzień przed spotkaniem u wojewody Ostroucha, to prowokacja
i sabotowanie idei, która skończy się niczym. „Efekt będzie taki, że w Gorzowie akademia nie powstanie, a gdy dokończą
drogę S3, to władze Uniwersytetu Zielonogórskiego będą wysyłały do naszego
miasta wagony i autobusy, by młodzież studiowała tam, a nie u nas” – mówi NW
polityk biorący udział w spotkaniu zespołu wojewody. „Skandal i małostkowość w wykonaniu osoby, która nie pierwszy raz
pokazuje humorki i chyba za dużo naczytała się tego całego Jakuba czy Dominika
z klasztoru cystersów. W imię partykularnych i chorych ambicji, władze PWSzZ wykonują
istotny krok w kierunku unicestwienia gorzowskich aspiracji akademickich” –
mówi NW inny polityk, który uważa iż dłuższa droga proponowana przez władze
uczelni, to de facto droga donikąd…