Przejdź do głównej zawartości

Wojewoda Ostrouch to jest gość !

Miarą skuteczności polityka jest podobno jego pierwsze sto dni, ale nowy wojewoda nie będzie musiał organizować specjalnych akademii, bo już w 73 dniu sprawowania swojej funkcji, wiadomo iż w sprawie zasypywania „rowów zielonogórsko-gorzowskich” oraz powołania Akademii Gorzowskiej, uczynił więcej niż jego poprzednicy przez 1000 dni…

Minęło zaledwie 73 dni, a wojewoda Ostrouch zaistniał w świadomości
społecznej tak, jakby nie opuszczał urzędu od 1999 roku. Przedsięwzięcia
z Akademią Gorzowską, to nie są medialne wydmuszki, ale zdaje się iż
twarde konkrety. Warto obserwować, analizować, czekać...
Zagaszenie wszelkich pożarów, które rozpalił poprzednik wojewody Jerzego Ostroucha to oczywistość i pisanie o tym to zbędny truizm. Nowemu wojewodzie w pierwszych tygodniach udało się dokonać rzeczy niemożliwej – zyskał sympatię w południowej części województwa, gdzie nie mówią o nim inaczej niż tylko dobrze – chyba, ze pojawi się w obecności swojego poprzednika, a dziś wiceministra „od policjiMarcina Jabłońskiego. Gorzowskie elity będą jednak pamiętać majstersztyk z Akademią Gorzowską: wywołał dyskusję, powołał specjalny zespół, udało się zdefiniować ukrytych przeciwników – czytaj „Konia Trojańskiego”, a wreszcie porozumiał się z dwoma najważniejszymi partnerami: rektorem AWF prof. Jerzym Smorawińskim oraz rektorem Uniwersytetu Zielonogórskiego prof. Tadeuszem Kuczyńskim. „Jesteśmy zainteresowani, aby powstała uczelnia akademicka na północy województwa(…). Możemy pomóc, ale nie możemy wyręczyć” – powiedział ten ostatni, co powinno być wyrzutem sumienia dla polityków i rektor PWSzZ Elżbiety Skorubskiej–Raczyńskiej. Spotkanie wojewody i rektora w tak ważnej dla Gorzowa sprawie, to nie tylko bezprecedensowe wydarzenie, ale przede wszystkim przełom – tylu istotnych kroków w tak krótkim czasie i w tak ważnej dla Gorzowa sprawie nie dokonałby żaden partyjny polityk. Wojewodzie z dystansem do siebie, polityków, pochlebstw oraz wirtualnych wydarzeń, właśnie się to udało. Spora w tym zasługa jego teamu: Krystyny Sibińskiej, Witolda Pahla oraz Waldemara Sługockiego. Nie jest jednak tajemnicą, że sprzyjają mu również inni parlamentarzyści z południa województwa – tak z PO, jak i z innych partii. 

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...