Przejdź do głównej zawartości

Kto kłamie ? Nie Marczewska, bo są na to dowody...

Przekształcenie gorzowskiego szpitala jest niezbędne, ale sępi taniec uprawiany wokół związanych z tym problemów, to w rzeczywistości festiwal hipokryzji. Marszałek kłamie iż  nie wiedziała o sprawach nagłośnionych ostatnio przez media krajowe, a do rady nadzorczej przyszłej spółki proponuje "najaktywniejszych” i „najbardziej zasłużonych”. Oby w przypadku szpitala nie chciano stawiać pomników, bo znów jakaś faktura zostanie wysłana nie tam, gdzie powinna…

Oskarżenia marszałek Polak są groteskowe i niskie. Pociecha tylko jedna - to
jej pierwsza i ostatnia kadencja, a potem powróci naprawiać gminne ośrodki
zdrowia oraz inne takie. Byle dalej od mediów, bo to wypala neurony. Kto kła-
mie ? Doświadczenie daje powody by sądzić, że ta po prawej.....
Coraz częściej można odnieść wrażenie, że gdy marszałek Elżbieta Polak publicznie mówi „dobro pacjenta”, to w rzeczywistości myśli: „aby wszystko nie pierdyknęło  przed wyborami”. To oczywiście uproszczenie, ale dużo w tym prawdy, że gdy podczas swoich licznych konferencji mówi „potrzeby gorzowskiego szpitala”, myśli w rzeczywistości coś innego: „niepotrzebne koszty”. Dokładnie jak Krzyżacy, którzy mówili „Maryja”, myśleli „zabić niewierzących” lub Amerykanie w Iraku, gdy mówili „prawa człowieka”, a w potylicy mieli jedno: „złoża ropy”. Swoją klasę marszałek Polak pokazała podczas rozmowy z red. Piotrem Bednarkiem w Radiu Gorzów, który zapytał ją o wypowiedzi dr Małgorzaty Marczewskiej i jej zarzuty o fatalny stan realcji pracowniczych w szpitalu raz nie przestrzegania tam podstawowych przepisów. „Nie wiem na jakiej podstawie pani doktor takie tezy opiera. Jest dla mnie osobą niewiarygodną, bo twierdzi iż zwróciła się do mediów dlatego, że nie maiła do kogo. Przecież szpital ma dyrekcję i właściciela” - powiedziała marszałek Polak, która pominęła wypowiedź dr Marczewskiej, według której dyrektor Marek Twardowski nie chciał się z nią spotkać, a gdy prosiła w sekretariacie o numer telefonu do niego, to stwierdzono iż „zmienił komórkę i nie mają aktualnej”. To jednak dopiero początek, bo festiwal marszałkowskiej hipokryzji znalazł swój epilog kilka minut później. „Pani Marczewska twierdziła, że zwracała się do marszałek Polak ze  swoimi uwagami. Pani doktor nigdy się do mnie nie zwracała i nie wiem po co to robi(…), ale kłamać nie powinna” – stwierdziła ze znaą wszystkim butą protegowana poseł Bożenny Bukiewicz. Żeby nikt nie miał wątpliwości skonstatowała jeszcze raz: „Kłamała, bo nigdy i w żadnej sprawie się do mnie nie zwracała”. Co na to doktor M. Marczewska z której nawet postpezetpeerowska „Gazeta Zielonogórska” chciałaby zrobić kogoś niepoważnego ? „Wysłałam jej dwa pisma, które na pewno otrzymała i rozmawiałam w tej sprawie również z wicemarszałkiem Kreniem, który zapisał daty i obiecał iż wyciągnie je z marszałkowskiej kancelarii” –powiedziała Nad Wartą dr Marczewska, która spotkała się z wicemarszałkiem Romualdem Kreniem w ubiegłym tygodniu w restauracji „Santa Fee”. Dzięki sprawności biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego udało się jednak wmówić dziennikarzom, że było to spotkanie przypadkowe i mało znaczące, choć przeczy temu pisemna dyspozycja marszałek Polak, która trafiło na biurko jej podwładnego i brzmiała następująco: „Proszę się spotkać z tą lekarką w Gorzowie”, co też nastąpiło kilkadziesiąt godzin później. „Romek to porządny człowiek i spotkałby się z nią nawet bez służbowej dyspozycji, ale Ela była tą lekarką zagotowana” – mówi NW polityk po z Zielonej Góry. Czyli co ? Marszałek Polak znów kłamie, ale teraz będzie jej można więcej, bo szpitalne synekury zaproponowała dwóm „najaktywniejszym” politykom w Gorzowie: Jerzemu Wierchowiczowi oraz Jerzemu Synowcowi. W gorzowskiej Platformie Obywatelskiej emocje sięgają zenitu. „To jakieś gruby żart, faceci siedzieli rok cicho, a teraz idą jako ci reprezentanci Gorzowa., co to są najlepsi z nas” – mówi z ironią polityk PO. Oby nie wyszło jak z pomnikowymi inicjatywami i 600 tysięcznym dofinansowaniem Klubu „Stal Gorzów”, bo temat jest ciekawy, a szkoda, by na ławie oskarżonych znalazł się nawet dyr. Twardowskiego…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...