Wybory w lubuskiej Platformie Obywatelskiej do ostatniej chwili miały
być wielką niewiadomą z akcentem na przewagę dotychczasowej przewodniczącej. Na
ostatniej prostej okazuje się, że przereklamowana liderka zostaje daleko w
tyle, a z jej peletonu dochodzą głosy, że nie wszyscy chcą dobiec na metę
właśnie z nią. Partyjna kampania, to również osobiste zwycięstwo wiceministra
Jabłońskiego..
… który pokazał iż potrafi to,
czego – również w blogu Nad Wartą – odmawiano mu: rozmawiać z partyjnymi dołami
i mobilizować do działania ludzi, którzy nie słuchają jazzu, nie kolekcjonują eleganckich
wiecznych piór i niekoniecznie rozumieją, że nie da się zatrudniać w
administracji bez konkursów. Jeszcze kilka tygodni temu nie było w Platformie
Obywatelskiej polityka, który dawałby byłemu wojewodzie Marcinowi Jabłońskiemu, więcej niż 40 procent szans na zwycięstwo w
starciu o przywództwo partii z jej dotychczasową liderką Bożenną Bukiewicz. Dzisiaj sytuacja i proporcje wyglądają inaczej,
a M. Jabłoński zdobywa przyczółki nawet tam, gdzie wpływy poseł Bukiewicz oraz
jej głównego stratega Tomasza Możejki
wydawały się oczywiste. „A przecież
wybory będą tajne, więc nawet tych którzy zostali delegatami i deklarują jej
poparcie nie może być pewna” – mówi osoba biorąca bezpośredni udział w
partyjnej kampanii. Działacz z Powiatu Żarskiego, notabene delegat na którego
liczy obecna szefowa PO, przysłał do Nad Wartą e-maila: „Proszę nie wierzyć, że wszyscy delegaci, którymi chwali się Tomek
Możejko pójdą za nimi. My powiedzieliśmy to ludziom Jabłońskiego, że oficjalnie
poprzeć go nie możemy”. Podobnie jest w innych powiatach, gdzie już po
wyborczym zebraniu delegaci artykułują inne stanowisko niż to oficjalne. „W jednym przypadku dostaliśmy nawet pisemną
deklarację, choć nie jest to przecież do niczego potrzebne, że człowiek
uznawany za protegowanego Bukiewicz oświadcza iż na zjeździe będzie popierał
Jabłońskiego” – mówi polityk PO. W całej kampanii były niespodzianki, tak
dla ludzi Jabłońskiego, jak i Bukiewicz, choć ta ostatnia musi
czuć znacznie większy zawód. Po pierwsze – nie udało się jej doprowadzić do
korzystnych dla siebie wyborów w Powiecie Zielonogórskim, a czarę goryczy
przelał Powiat Międzyrzecki, gdzie – wbrew oczekiwaniom dobrze rozeznanego tam
T. Możejki i ku zaskoczeniu ludzi M. Jabłońskiego – wygrali działacze
popierający tego ostatniego. „Tego się
nie spodziewaliśmy i to dało nam wiarę w zwycięstwo niemal bezwzględne” –
mówi polityk PO. Rozczarowań nie brakowało także w obozie wiceministra, który
liczył na zwycięstwo swoich ludzi w Żarach, a także w Powiecie
Strzelecko-Drezdneckim, gdzie bardzo duże wpływy posiada poseł Witold Pahl. Piątkowe zebranie i wybory
pokazały, że akcenty w Strzelcach Krajeńskich rozkładają się "pół na pół" i trudno jest określić, kto
wśród delegatów jest faworytem. Wyborczą ciekawostką jest fakt, że w obu stolicach
wojewódzkich mocnym poparciem wśród delegatów cieszą się faworyci z tych miast:
Jabłoński w strukturach z Gorzowa, a Bukiewicz z Zielonej Góry, ale oboje w
powiatach ziemskich poparcia już nie mają. W Powiecie Gorzowskim „rozprowadzającym”
jest były radny wojewódzki, a dzisiaj szef Agencji Mienia Wojskowego Maciej
Nawrocki, który powołał do życia wiele kół, a niektóre nawet w szybkim
czasie przybrały na ilości. „To sprawny
organizator i wie czego chce” – komentuje informator NW. To się w lubuskiej
PO jeszcze nie zdarzyło: na kilka dni przed zjazdem wiadomo, że nowym szefem
partii zostanie były marszałek i wojewoda, a dotychczasowa szefowa może się tym
samym pożegnać nie tylko z szansami na kandydowanie do Parlamentu
Europejskiego, ale nawet do parlamentu krajowego. „No chyba, że z jakiegoś 15 lub 17 miejsca na liście wyborczej, jak to
miało miejsce w przypadku Woźniaka i Pahla w ostatnich wyborach. Niech pokaże
jaka jest mocna” – mówi osoba skreślona niedawno z zielonogórskiej listy
członków partii za to, że nie zapłaciła składek. Nie trudno przewidzieć, że do
zwycięstwa w przyszłorocznych wyborach samorządowych konieczna będzie zmiana wizerunku
partii w regionie, a tej nie da się dokonać bez zmiany na stanowisku marszałka
województwa. „Tu akurat nie chodzi o
konflikt na linii Jabłoński – Polak, ale o zwycięstwo naszych ludzi w
samorządach i utrzymanie władzy w sejmiku, czego przy całym szacunku dla Eli,
zrobić się z nią nie da” – zdradza jeden z polityków PO. Głosy wśród
delegatów rozkładają się obecnie tak, że około dwie trzecie z nich to osoby
wspierające wiceministra Jabłońskiego, ale poseł Bukiewicz musi się liczyć z
faktem, że wielu deklarowało dla niej poparcie ze strachu o utratę wsparcia ze
strony marszałek Elżbiety Polak, a
to oznacza iż w tajnych wyborach ta przewaga dla Jabłońskiego będzie jeszcze
większa. Czy w kampanii stosowano brudne chwyty ? Skrzynka pocztowa Nad Wartą
jest tego dowodem i łatwo udowodnić, że drużyna Bukiewicz nie grała fair…