Przejdź do głównej zawartości

Szorstka przyjaźń lepsza niż rozłam

Każde wybory w jakiś sposób działają na jego uczestników zarówno wybieranych i wybierających. Uwalniają w ludziach pokłady emocji, które poza czasem wyborów nie są uzewnętrzniane. Najczęściej wygrywa ten, kto lepiej odczyta nastroje i oczekiwania wyborców, przygotuje hasła, które zaspokoją rozgrzane emocje większości.
Ostatnie wybory w lubuskiej Platformie Obywatelskiej również odbyły się według zasad przede wszystkim emocjonalnego i w mniejszej części racjonalnego wyboru. Nie trzeba dogłębnie analizować stanowisk obydwu kandydatów na fotel przewodniczącego: Bożenny Bukiewicz oraz Marcina Jabłońskiego, aby dostrzec, że zderzyły się dwie wzajemnie wykluczające się opcje. Obie można sprowadzić do haseł zamykających się w pojedynczych słowach kontynuacja i zmiana.
Jak zwykle w takich sytuacjach bywa wyborcy podzielili się na grupy. Dwie były od początku jasno skrystalizowane za lub przeciw. Natomiast trzecia grupa niezdecydowanych była głównym podmiotem gry wyborczej. Decydowały ich emocje, dlatego starano się ich za wszelką cenę odwodzić od racjonalnego myślenia.
Kurz wyborczy powoli opada, a emocjonalne zachowania zastępuje racjonalna ocena. Czego można się spodziewać po deklaracji kontynuacji? Frakcja Kontynuatorów w kampanii podkreślała swoje osiągnięcia, budowa infrastruktury komunikacyjnej lub parku technologicznego. Być może niezdecydowani wyborcy odkryli tu szansę na drugie lotnisko lub trasę szybkiego ruchu u siebie w gminie w przyszłości? Racjonalność podpowiada, że nie, bo nie będzie w lubuskim dwóch międzynarodowych lotnisk, bo tak samo wcześniej nie zadbano o dwa równoważne szpitale, dwie uczelnie, dwa parki technologiczne, dwa ośrodki sportowe. Stąd jeśli kontynuacja, to zasadne jest pytanie czego, jakiej polityki?
Zmiana odnosi się do przyszłości, której rezultaty zawsze są niepewne. Dokonuje się na różne sposoby. Najprościej przez zaprzeczenie kontynuacji, trudniej przez organiczną odnowę, ewolucję, samonaprawę. Naturalnie boimy się wszystkiego co może zagrażać bytowi osobistemu lub najbliższych. Chętniej wybieramy kontynuację, choć wiemy, że to co nas otacza do tej pory jest krzywe i głupie, ale jest znane i swojskie. Utrata stanowiska pracy, to zawsze szansa dla tych, którzy chcieliby je zająć, dla jednych dramat dla drugich nadzieja. Dlatego spróbujmy zakończyć emocjonalne spory, które wzmogły się mocno w czasie wyborów. One do niczego innego nie mogą doprowadzić jak do eskalacji pretensji i katastrofy politycznej w dłuższym czasie. Spróbujmy uszanować osiągnięcia jednych i dążenia drugich. W przeciwnym razie następnych wojewódzkich wyborów partyjnych ani samorządowych w lubuskim może nie być.
Jak to osiągnąć? Zacznijmy od rzeczy drobnych ale ważnych, na przykład od tego, że pan Przewodniczący Tomasz Możejko wycofa się z obraźliwych słów i przeprosi Gorzowian, którzy w zamian spróbują zapomnieć o sprawie. Bez takich drobnych gestów nie możemy liczyć, że zbudujemy razem coś więcej. Czuję empatycznie trudność w przełamaniu się po obu stronach, bo człowiek ma taką naturę, że można go zamknąć w piwnicy i rozkazać przestać myśleć, że niebo jest niebieskie, to i tak w ciemnicy czy w pałacu, jedna i druga strona o tym nie mówi, ale myśli tak samo jakie ono jest piękne.
Dr MICHAŁ BAJDZIŃSKI

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...