„Ja się nazywam Jacek Bachalski i prowadzę
Stowarzyszenie <Tylko Gorzów>” –
rozpoczął w Telewizji „TELETOP” po długiej przerwie i banicji na obszarach politycznego
obciachu, lider tej organizacji Jacek Bachalski, który jeszcze rok temu miał
szansę zarazić mieszkańców Gorzowa aktywnością obywatelską bez względu na
poglądy, opcje polityczne oraz partyjne sympatie. Po mieście chodzi anegdota, że właściciel nie zaprosił na konferencję prasową dziennikarzy redakcji, której jest właścicielem...
Tym razem, nie wiadomo czy jako lider „Europy Plus”
czy „Tylko Gorzów”, Jacek Bachalski powrócił
w roli animatora dyskusji na temat szkolnictwa wyższego, a przy tym – mógł się
pochwalić poważnym wzrostem liczebności organizacji, którą kieruje. Stowarzyszenie
„TG” ma już razem z nim czterech członków – eksposła SLD Jana Kochanowskiego, radnego Platformy Obywatelskiej i uznanego
adwokata Jerzego Synowca oraz
młodzieżową aktywistkę, czy też „społecznicę”-
jak to określił lider wszechpotężnej organizacji – Aleksandrę Franc. „Uważam, że
teza prezydenta Gorzowa, by przyszłą Akademię Gorzowską budować wokół Akademii
Wychowania Fizycznego jest błędna i szkodliwa, ponieważ wszystkie gorzowskie
środowiska powinny skupić się, by przyszłą uczelnię budować wokół PWSZ-u” –
rozpoczął znany prawnik, a ostatnio "akwizytor" poszukujący partii lub stowarzyszenia, które zechciałaby go w przyszłorocznych wyborach wystawić na pierwszych miejscu listy
wyborczej. Historia pokazuje, że nawet taka pozycja nie gwarantuje mu
rezultatu, a w związku z powyższym – musi kombinować ze wszystkimi. „Wszyscy zjednoczmy się wokół Państwowej
Wyższej Szkoły Zawodowej” – zaapelował wybitny prawnik i adwokat, ale niżej
niż przeciętny samorządowiec. Nie inaczej najlepszy gawędziarz wśród polityków
i polityk wśród gawędziarzy Jan Kochanowski, co to postanowił się postawić i
skrytykować prezydenta Tadeusza
Jędrzejczaka. „Kolejny raz dzielimy
środowiska i uczelnie, które mogły się same domówić” – mówił polityk, który
co prawda przyznał iż Akademia Wychowania Fizycznego w Gorzowie Wlkp. ma
problemy finansowe, ale już zapomniał dopowiedzieć, kto i kogo promował swego
czasu na stanowisko kanclerza tej uczelni, co skończyło się katastrofą znaną w
mieście niemal wszystkim. „Jak nie mogą
się dogadać środowiska akademickie w Gorzowie, to ściągnijmy filię uniwersytetu
z innego kraju i tyle. Mi się ten pomysł bardzo podoba” – powiedział bez entuzjazmu
innych, absolwent Akademii Nauk Społecznych przy Komitecie Centralnym Polskiej
Zjednoczonej Partii Robotniczej, która – bynajmniej i bezsprzecznie – nie była
filią Uniwersytetu Oxfordzkiego czy też Georgetown University, ale – jeśli już
czegokolwiek – to uczelni radzieckich. W tym kontekście najuczciwiej i szczerze
brzmią tezy ekslidera PO Jacka Bachalskiego, który akademicką przyszłość
Gorzowa widzi chyba najlepiej i najbardziej realnie. Więcej, dostrzega
fałsz i wodolejstwo wszelkich dyskusji. „Trzeba
wyjść poza Gorzów, myśląc o tworzeniu uczelni nowej. Może warto pomyśleć o
takiej uczelni, jak to ma miejsce w USA – takiej stanowej, a w naszym przypadku
wojewódzkiej. Nie zamykajmy się w idei akademii o której wszyscy tylko gadają
od lat. Trzeba wyjść nawet poza antagonizm zielonogórsko-gorzowski” –
powiedział polityk, który jeszcze niedawno udowadniał w mediach, że Gorzów nie
ma żadnego interesu, by dalej znajdować się z Zieloną Górą w jednym organizmie administracyjnym.
Ot i dyskusja, której słuszną i racjonalną puentą powinno być zdanie mec.
Synowca: „Nie stać nas na kilka uczelni,
ale na jedną”. Oby tylko go słuchali ci, którzy dziś modlili się w
Katedrze, a potem paradowali w gronostajach…