Iskrzy na linii Sikorskiego –
Jagiellończyka. Wszystko wskazuje na to, że uskrzydlony niemal pewnym
zwycięstwem swojego promotora w wyborach w Platformie Obywatelskiej, wojewoda
Jerzy Ostrouch postanowił pokazać „polityczny
pazur”, a na cel upatrzył sobie prezydenta Gorzowa Tadeusza Jędrzejczaka. Skoro
wiarygodność utracili parlamentarzyści i radni PO, to werbalnie musi ich
wyręczać wojewoda z „Solidarności”…
Wszystko
oczywiście w fałszywej otoczce dbałości o bezpieczeństwo mieszkańców, której zabrakło
w przypadku szpitala – wtedy nie było chętnych do siadania z nim w jednej sali konferencyjnej,
a i wojewoda Jerzy Ostrouch nie
specjalnie się do tego palił. „Na bieżąco
moje służby monitorują ilość wywożonych z Gorzowa śmieci i wygląda to
niepokojąco. Wszystko wskazuje, że w znacznej śmieci dalej zalegają w Gorzowie
i dzieje się coś niepokojącego” – obwieścił w Radiu Gorzów, zapominając
przy tym, że odpowiedzialnymi za taki stan rzeczy tj. opóźnienie we wdrażaniu
ustawy śmieciowej, są przede wszystkim radni Platformy Obywatelskiej, a więc
także jego suflerzy: przewodniczący Rady Miasta Jerzy Sobolewski oraz przewodniczący Klubu Radnych PO Robert Surowiec. Mimo to, „ostatnia deska
ratunku” gorzowskich „platformersów” na przyszłoroczne wybory samorządowe – jak
niektórzy nazywają wojewodę Ostroucha – oświadczyła: „Moje działania spowodowały, że w znacznym stopniu uprzątnięto centrum
miasta. Oczekuję dalszych skutecznych działań od prezydenta Miasta”. Wykazał
się przy tym sporą niewiedzą albo wręcz niekompetencją, przypisując gorzowskim ADM-om
obligatoryjną prerogatywę pakowania i zajmowania się śmieciami, za co zresztą
zostały ukarane stosownymi mandatami. „Mandaty
są bezprawne, bo ADM-y nie mają umów na wywóz śmieci. Tym samym otoczenie
wojewody wykazało się ogromnym dyletanctwem, choć podejrzewamy iż chodziło
raczej o tanią propagandę” – mówi jeden z miejskich urzędników. Wojewoda
chyba swój błąd z mandatami zrozumiał i pytany o bezprawność ich nakładania,
szybko się zabezpieczył na przyszłość konstatując, że nie są to decyzje jego,
ale Inspektora Sanitarnego. „Ne
przesadzajmy, że Gorzów zalega śmieciami. To dziwna gra i polityka wojewody,
który nagle i nie wiadomo dlaczego, zaczął się zajmować problemami śmieci w
Gorzowie, choć nie zajmuje się innymi ważnymi sprawami. Nagle nasłano na mnie
media, by stworzyć wrażenie iż w Gorzowie dzieją się jakieś dantejskie sceny,
choć wcale tak nie jest” – odpowiada prezydent Tadeusz Jędrzejczak, nie bez powodu doszukując się w dziwnej
nadaktywności wojewody w Gorzowie, podtekstu politycznego. „Brak wiedzy i kompetencji, ustawa była znana od dawna, a politykierzy z
Platformy Obywatelskiej żądni posad w Urzędzie Miejskim, świadomie wszystko
opóźniali, a teraz szukają winnych” – konstatuje prezydent. Zaiskrzyło
również w kontekście sukcesu czteroletnich starań samorządu gorzowskiego o środki
na odprowadzanie wód opadowych z rejonu zachodniej części Gorzowa. W
konsekwencji starań miasta, przy sporych „faulach” ze strony polityków PO, miasto
otrzyma ponad 28 milionów. Sprawę jako swój sukces „sprzedał” wojewoda i
politycy gorzowskiej PO. „Przypinanie
sobie orderów jest nie na miejscu. Dziwię się, że jako prezydent miasta
dowiaduje się o przyznaniu środków od dziennikarzy. To jest ten nowy styl, gdy
to wojewoda ogłasza co się samorządom udało. My pracujemy, a oni robią
politykę: niedługo wybory do Europarlamentu, teraz wybory w partii, a potem do
Sejmu i w samorządach, więc ta aktywność jest zrozumiała” – mówi prezydent
T. Jędrzejczak, a wojewoda lubuski nie daje za wygraną i – podobnie jak w
przypadku „działalności” antykomunistycznej - wypina piersi po order, a nawet
buńczucznie zapowiada realizację zleceń z politbiura przy ul. Warszawskiej. „Stroną umowy jest Minister Rozwoju
Regionalnego i wojewoda. To ja będę podpisywał z prezydentem jako strona umowę
i wyegzekwuję od pana prezydenta zapisy, które zabezpieczą przeprowadzenie tego
projektu w taki sposób, który nie będzie powodował renegocjacji, jak miało to miejsce w przypadku ul. Kobylogórskiej”
– powiedział J. Ostrouch. „Pan
wojewoda chyba nawet nie wie co jest w zakresie tego projektu i subtelnie rzecz
ujmując opowiada dyrdymały, ale ja to wszystko rozumiem i mam świadomość, że
musi pomagać radnym PO, którzy mogą mieć problem z uzyskaniem w wyborach
poparcia bo od wielu lat tylko krytykują, ale jeszcze nic nie zrobili” –
ripostuje prezydent, który wraz ze swoimi urzędnikami o ministerialne środki
starał się od wielu lat.