Przejdź do głównej zawartości

Surowiec absolutnie niewinny, a PiS-owcy kryją wstyd

Koincydencja to niezamierzona, ale jest prawdą, że kiedy pozycja polityczna i wiarygodność jednych spadła do poziomu zera, to w przypadku szefa klubu gorzowskich radnych Platformy Obywatelskiej, poszybuje – i słusznie - mocno w górę. Poza wszelką dyskusją jest teza, że w partii wielu zawdzięcza mu wiele, ale on dziękować nikomu nie musi…

Siedzą w pierwszych ławach Katedry, obśliniają biskupie pierścienie i opowiadają
dyrdymały o wartościach, które zawsze były dla Rafalskiej i Surmacza odległe. Za-
łatwią każdego, kto stanie im na drodze - cynicy z Hawelańskiej ...
…a mimo to podziękował wszystkim. „Dziękuję Krysi Sibińskiej, bo to były dla mnie bardzo trudne chwile i żyjąc z piętnem przestępcy, mogłem liczyć w partii na wsparcie i zrozumienie” – powiedział Nad Wartą przewodniczący klubu radnych PO Robert Surowiec, który w poniedziałek został oczyszczony z zarzutu prowadzenia niezgodnej z prawem akwizycji ubezpieczeniowej, a dzisiaj zwołał w tej sprawie konferencję prasową. Ten wyrok, to dla Surowca ważny „polityczny dopalacz”, bo przeciwnicy – ale także koledzy i koleżanki z partii – używali go w ostatnich latach jako narzędzia do poskramiania jego ambicji. Nie jest tajemnicą, że gdyby nie te zarzuty i proces karny, to nie byłoby dzisiaj poseł i przewodniczącej Krystyny Sibińskiej – ale jedynie skromna radna zajmująca się zagadnieniami społecznymi, a także przewodniczącego Jerzego Sobolewskiego – dla którego rola szefa Rady Miasta była i jest takim samym brzemieniem jak końskie siodło dla osiołka. Inaczej mówiąc – gdyby nie wymuszona marginalizacja R. Surowca, to K. Sibińska nigdy nie zostałaby nawet wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a tym bardziej kandydatem na Prezydenta Gorzowa czy też posłem na Sejm. Nie inaczej w przypadku J. Sobolewskiego, który jest sympatyczny, miły i zna się na sporcie, ale funkcja go przerasta. „To był dla mnie bardzo trudne chwile w najpiękniejszym okresie mojego życia” – powiedział na konferencji przewodniczący Surowiec i trudno mu się dziwić, bo gdyby nie bezsensowny proces, dzisiaj zasiadałby z posłem Witoldem Pahlem w ławach poselskich. Ciekawsze są jednak kulisy jego oskarżenia, bo wszystko działo się w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości (2005-2007), a istotną rolę mogli tu odegrać gorzowscy politycy tej partii. Cel był jeden – oskarżyć prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, a także lidera największej partii. „To było przed przyśpieszonymi wyborami do Sejmu i Senatu. Prawu i Sprawiedliwość zależało na tym, aby pokazać w Gorzowie polityka Platformy Obywatelskiej, który ma nieczyste sumienie” – opowiada R. Surowiec, który 26 listopada 2006 roku wygrał jednym głosem w wyborach na przewodniczącego Rady Miasta z bratem ówczesnego premiera  Arkadiuszem Marcinkiewiczem. Wendeta przyszła szybciej niż się domyślał.  „Podszedł do mnie Marek Surmacz i powiedział, że wraz z Elą Rafalską mają teraz spore wpływy, bo premierem jest Kazik Marcinkiewicz, a więc powinienem pamiętać iż są w stanie mnie załatwić, a ja mocno tego popamiętam”  - opowiada NW R. Surowiec, któremu kilka miesięcy później prokuratura postawiła dziwne zarzuty. Oczywiście w tej historii są osoby, które powinny się mocno wstydzić, a należy do nich – oprócz poseł Elżbiety Rafalskiej – także przewodniczący klubu PiS Mirosław Rawa. „Gdy prokuratura postawiła mi zarzuty, pan Rawa napisał donos do Donalda Tuska. Że jestem przestępcą. Że dla takich ludzi nie powinno być miejsca w PO” – mówił w styczniu 2008 roku Surowiec, a radny o miedzianych włosach, co charakterystyczne dla tego typu osobników, wówczas z niego niemal kpił: „Odpowiedzi od Tuska nie otrzymaliśmy, ale skoro Surowiec zabiera głos, to znaczy, że list otrzymał”. Niemal komicznie brzmi dzisiaj obrona wiceprzewodniczącej lubuskiego PiS-u E. Rafalskiej, która słów M. Surmacza z 2006 roku się wypiera, a następnie cynicznie odpowiada: „Nie sądzę, żeby Marek Surmacz, który jest odpowiedzialnym politykiem powiedział takie nieprawdopodobne rzeczy. Zdecydowanie się od takich stwierdzeń odcinam”. A przecież jeszcze niedawno w poselskiej interpelacji - nie mającej precedensu w historii – ponaglała ministra sprawiedliwości do interwencji w sprawie R. Surowca w nowotomyskim sądzie. Od kilku lat przed różnymi sądami toczy się postępowanie oskarżonego o pospolite przestępstwo kryminalne radnego Rady Miasta Gorzowa Wlkp. działacza Platformy Obywatelskiej w tym mieście Roberta S (…). Jak mi wiadomo, postępowanie trwa już kilka lat i wiele wskazuje na to, że zbliża się termin, po którym postępowanie będzie musiało być umorzone(…), dlatego zwracam się do Pana Ministra o zainteresowanie się tym postępowaniem i zajęcie stanowiska”  - napisała w interpelacji (druki 11637) posłanka bliska Kościołowi…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...