Gorzowscy politycy partii rządzącej, zaabsorbowani dbałością o własne
interesy i kariery, jak zwykle nie mieli odwagi mocno zawalczyć o interes
miasta i regionu. Można to wybaczyć ekscentrycznej senator z Lipek Wielkich, bo
jest w województwie tylko gościem, a za stanowisko dyrektora generalnego „chciała się sprzedać” nawet Jóżefowi
Oleksemu – oczywiście wszystko w ramach służby cywilnej, ale nie jest to do
wybaczenia innym. Może warto sięgnąć do drugich szeregów, bo jest tam sporo
zdolnych i nie wszyscy wykopywali „martwe
dusze”…
Twórca i były lider Platformy
Obywatelskiej Jacek Bachalski w
gorzkich słowach podsumowuje postawę polityków, którzy pozwolili, by kolejny
raz szefową lubuskich struktur PO została Bożenna
Bukiewicz. Co gorsze – jego zdaniem, stało się to już kolejny raz po tym,
jak on sam w 2007 roku z funkcji zrezygnował.
„Nie stanęli do walki, aby odbić region i przesunąć środek ciężkości na północ”
–uważa dzisiejszy lider Stowarzyszenia „Tylko Gorzów”, Europy Plus, a wkrótce także
założonego przez Janusza Palikota Twojego
Ruchu. Tym samym pozytywnie odniósł się do kandydatury Marcina Jabłońskiego,
konstatując iż swoimi predyspozycjami doświadczeniem „bije Bożennę Bukiewicz na głowę”. Nie zmienia to jednak faktu, że
szefem partii została właśnie Bukiewicz, a duża w tym zasługa lizusostwa i
serwilizmu, który w zachowaniach platformerskich polityków z Gorzowa obecny był
niemal od zawsze. „Było to dawno, ale
pamiętam umizgi gorzowskich działaczy do obecnej szefowej Bożenny Bukiewicz i
miało to miejsce przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi i wiadomo w jakim
celu” – wspomina najdynamiczniejszy jak dotychczas lider PO w regionie od
czasów powstania tej partii. Z przekąsem zaznacza: „Mają za swoje. Za naiwność i brak pasji”. Bachalski, jak każdy
polityk, ma swoje za uszami i również nie jest idealny, ale trudno odmówić mu
racji, skoro o nim samym dobrze świadczą nie słowa, ale czyny z lat 2001-2007.
Zresztą prywatnie w gorzowskiej Platformie Obywatelskiej nikt nie powie o
tamtym okresie źle, ale wszyscy wspominają tamte czasy jako najlepsze dla
partii. Tym bardziej jego diagnozę przyszłości potraktować należy poważnie. „Co wybór Bukiewicz oznacza dla gorzowian?
Brak zmian. Tylko i aż. A w praktyce ? Marginalizację Gorzowa i północy
województwa. Czekam tylko jak w Zielonej Górze padnie argument za formalnym
usankcjonowaniem rzeczywistego stanu spraw dla likwidacji dwustulicowości” –
uważa polityk. Co z tego, skoro na niezależność myślenia pozwolić sobie może w
PO niewielu, a jeśli nawet, to jest to „niezależność koncesjonowana”. Nikt
przecież nie wyobraża sobie sytuacji w której wiceminister rządu Donalda Tuska będzie teraz oficjalnie
podważał wiarygodność i „autorytet” jego partyjnych przedstawicieli w regionie.
Postulat Bachalskiego jest więc jeden i nie da się podważyć jego słuszności: „Platforma gorzowska do wymiany!”. A
przecież jest na kogo wymieniać i warto, by mieszkańcy zobaczyli, że twarz tej
partii jest bardziej kompetentna i mniej interesowna. Wiesław Ciepiela, Paulina
Szymotowicz, Michał Bajdziński, Tomasz Gierczak, Lubomir Fajfer, Radosław
Wróblewski – to tylko niektóre osoby, które nie wiedzieć dlaczego potrzebne
są „do roboty”, ale w mediach wciąż prym wiodą twarze stare i zblazowane. Bachalski
ma więc rację, bo do partii osobiście przyjmował niemal wszystkich: Jerzego
Sobolewskiego, Krystynę Sibińską czy Roberta Surowca, a więc wie co mówi…