Nie jest wykluczone, że były wiceminister pomylił Edynburg z
Amsterdamem, a zamiast odwiedzać brytyjskie puby – buszował w caffeeshopach. Na
to wskazuje wywiad, którego udzielił … „przed”,
„po” lub „na” pozytywnym nakręceniu, ale to oznaczałoby iż bliżej mu do Twojego Ruchu niż Prawa i Sprawiedliwości.
Gdyby wszystko było „jak trzeba”, to nie pogrążałby partii, która finansów
pilnuje jak na "tip top"...
Sprawa jest oczywista i nie zauważają
tego jedynie ci, którzy liczą się abstrakcyjną wizją przejęcia władzy przez
Prawo i Sprawiedliwość – wśród których nie brakuje dziennikarzy podległych red.
Piotrowi Bednarkowi z Radia Gorzów.
Były wiceminister, a obecnie przewodniczący Komisji Rewizyjnej Marek Surmacz popełnił poważny błąd –
formalny, administracyjny, skarbowy i polityczny - a co za tym dalej idzie, został przez partię
rzucony na pożarcie. Dlaczego ? „Moglibyśmy
stracić dotację, a to nie są żarty. Ta z pozoru mało istotna sprawa jest ważna
dla całej partii i nikt nie zaryzykuje obrony kontrowersyjnego spadku po
Marcinkiewiczu, wobec zagrożenia niepotrzebnym rozgłosem i utratą dotacji”
– mówi gorzowski polityk PiS, do niedawna stojący murem za Surmaczem. Bohater
„Afery Surmacza” w niczym sobie nie pomaga, a „broniąc swojego tyłka” pogrąża
legalnie działającą partię. „W tym lokalu
od lat dziewięćdziesiątych mieściła się siedziba ZChN-u, Akcji Wyborczej
Solidarność, przymierza Prawicy oraz Prawa i Sprawiedliwości” – powiedział w
Radiu Gorzów ekswiceminister Surmacz, co nijak się ma do stanu faktycznego. AWS
od początku do końca miała w Gorzowie tylko jedną siedzibę i mieściła się ona
przy ul. Borowskiego. Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe dysponowało lokalem przy ul. Obotryckiej, a
Prawo i Sprawiedliwość nigdy nie posiadało siedziby przy ul. Hawelańskiej. „Nasza partia ma jedną siedzibę i mieści się
ona przy ulicy Borowskiego” – pisał w wydanym oświadczeniu lider
gorzowskich struktur PiS Sebastian
Pieńkowski. „Więc kto i na jakich
zasadach wynajmował bezprawnie lokal ?”– słusznie indagował red. Daniel Rutkowski. Odpowiedź tylko
potwierdza tezę o pomyleniu miast i używek: „Wynajmowało Prawo i Sprawiedliwość, ale oczywiście w sposób nieformalny”.
W tej sytuacji jest tylko jedno źródło w Polsce, które mogłoby wbić M.
Surmaczowi osinowy kołek w przerażone kolejną utratą mandatu serce. To skarbnik
PiS Stanisław Kostrzewski, który w
krótkiej rozmowie z Nad Wartą nie pozostawił żadnych wątpliwości. „Nasze finanse są transparentne i nie
zdarzyło się, aby były kwestionowane przez uprawnione do tego organy. Nie ma
mowy o żadnych nieformalnych transakcjach na jakimkolwiek etapie funkcjonowania
naszej partii. Wiemy doskonale, że każdy błąd mógłby nas kosztować bardzo dużo,
a przecież rządzący tylko czekają na nasz błąd” – powiedział Nad Wartą S.
Kostrzewski, który jednak uchylił się od komentarza w sprawie „Afery Surmacza”,
tłumacząc iż Prawo i Sprawiedliwość „nie
ma nic do ukrycia i na żądanie prokuratury może przekazać wszystkie dostępne
dokumenty”. Mimo to, gorzowskiemu politykowi PiS nie brakuje rezonu. „Sędziami w tej sprawie są ludzie, których
od wielu lat ścigam w tym mieście za korupcję i nadużycia(…), bo zagrażam ich
bezpieczeństwu” – powiedział Surmacz. „I
co ja mam powiedzieć ? Szkoda słów i nie chce się tego komentować, ale rozumiem
iż PiS dystansuje się od niego, bo przecież potwierdzenie jego wersji, to
zagrożenie zwrotu budżetowych subwencji za ostatnie trzy lata, gdzie nie było
ani słowa preferencyjnym lokalu przy ul. Hawelańskiej” – komentuje dla Nad
Wartą szef gorzowskiej lewicy mec. Marcin
Kurczyna. Co na to przewodniczący Zarządu Okręgu PiS-u Marek Ast ? „Nie chcę tego komentować,
bo to wszystko jest za bardzo rozdmuchane, a my chcemy spokojnie pracować dla
Polski i regionu. To sprawa tylko tego pana i tak też powinna być rozstrzygana,
na drodze cywilno-prawnej czy też innej” – powiedział były wojewoda, a dziś
poseł M. Ast.