Dla jednych wynurzenia mędrca ze Świebodzina są rodzajem metafizycznego
edyktu a’la islamska „fatwa”, a dla innych zbiorem spisanych w
windzie bzdur, których autor nie miał okazji przemyśleć, ale mimo to przepisał
i przesłał do publikacji. Poza dyskusją pozostaje jedno – przewodniczący Sejmiku
Wojewódzkiego, który obraża lokalnych patriotów, to ewenement na skalę kraju.
Próbkę swojego publicystycznego talentu dał w piątek na uznanym portalu echogorzowa.pl
W zalewie setek ciekawych analiz,
raportów, artykułów, komentarzy i mądrych wypowiedzi, internetowe wynurzenia
przewodniczącego Tomasza Możejki na
jednym z gorzowskich portali, są jak naturalny zapach krowich placów na
polskiej wsi. W świecie Giorgo Armanii,
Coco Chanel czy Dior J’adore, zapach lubuskich krów – zresztą najbardziej wydajnych
w Polsce – jest dla mieszczuchów jak oaza dla pustynnego wędrowca. Podobnie z
tekstem Możejki, który dla ludzi błyskotliwych i myślących jest tym, czym zapach
krowiego placka dla odwiecznego mieszkańca miasta. „Jako lubuski polityk stwierdzam, że brak jest wśród elit politycznych
poczucia tożsamości lubuskiej. Sztuczne konflikty wywoływane przez szowinistów z
Gorzowa nie służą rozwojowi” – napisał lubuski kandydat do nagrody Pulitzera, poddając tym samym w wątpliwość,
czy „szowiniści z Gorzowa” wiedzą co to demokracja, bo: „Dla niektórych demokracja, to <demokracja po gorzowsku>(…), gdzie
pojawiają się nieodpowiedzialne elementy polityczne, posługujące się donosami i
pomówieniami”. Mylą się jednak ci, którzy sądzą, że przewodniczący nie ma talentu.
Jego publicystyka to coś więcej niż werbalny fetor. Ujmując rzecz jak zwykle
metafizycznie i nieco przejaskrawiając – ale wciąż nawiązując do promowanych
przez marszałek Elżbietę Polak krów –
można sobie pozwolić na konstatację, że to rodzaj fekalnej kuracji dla elit
politycznych, które przewodniczący obkłada świebodzińską semantyką rodem z
podwórka: „szowiniści z Gorzowa”, „elementy polityczne” etc. Kuracji z
odchodów bronią kobiece pisma, a nawet Victoria
Beckham - zażywając jej w londyńskiej Salon Hari’s – ale przemyśleń Możejki
nie obroni nic. Najlepszym komentarzem jest stwierdzenie dr Michała Bajdzińskiego, który na swoim
facebookowym profilu napisał wprost: „Po
słowach Tomasza Możejki po raz pierwszy cieszę się, że nie należę do jakiejś
elity”. Trawestując całość wynurzeń literata spod figury Jezusa Chrystusa należy mieć nadzieję,
że kolejne wybory spowodują odsunięcie go od mediów i władzy…