Szpagat to figura,
której wykonanie posiadło niewielu, ale byłemu szefowi lubuskiej lewicy, a dziś
liderowi apartyjnej organizacji wychodzi to całkiem nieźle. Wszystko dlatego,
że on sam pragnie występować za wszelką cenę, a pozwalający mu na to – chcę się
odegrać na jego największym wrogu…
„Partie tracą dzisiaj
na popularności wśród i coraz mniej osób wstępuje do partii. Nie chcą w nich
działać, a stowarzyszenia dają taką możliwość bez określania się po konkretnej
stronie” – mówił 19 października w rozmowie z red. Krzysztofem Bąkiem b. poseł i przewodniczący lubuskiego SLD, a dziś
lider promującego „ponadpartyjność” Stowarzyszenia „Tylko Gorzów” Jan Kochanowski. W gruncie rzeczy
chodzi chyba jednak o coś innego, a może tylko o możliwość politycznego
lansowania się. „Działam
i udzielam się tam, gdzie mnie chcą i gdzie jest jakiś obszar do działania”
– mówił kiedy indziej w rozmowie z Janem
Delijewskim z portalu echogorzowa.pl. Tymczasem gorzowskich działaczy SLD
denerwuje fakt, że mimo swojej „apartyjności” J. Kochanowski w ostatnim
miesiącu aż trzy razy reprezentował SLD w publicznej Telewizji Gorzów. „Nikt
z nami nie konsultuje występów Kochanowskiego, ale nie ukrywam, że wielu działaczy
jest tym zdegustowanych” – mówi nieoficjalnie ważny polityk gorzowskiego
Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który w dzisiaj oficjalnie zapytał o to w
trakcie posiedzenia zarządu partii. „Jest lekkie
zdziwienie, ale nie mamy na to wpływu” – dodaje polityk, który informuje iż
mocno zdziwiony jest nie tylko wiceprzewodniczący Rady Miasta Jan Kaczanowski, ale również przewodniczący
miejskich struktur Marcin Kurczyna.
Najbardziej zdziwieni są jednak mieszkańcy, bo występy byłego „barona” SLD są
niekonsekwentne. „Tak,
potwierdzam, że jestem członkiem SLD, ale w Gorzowie bardziej członkiem
Stowarzyszenia <Tylko Gorzów>” – mówił kilka tygodni temu w Telewizji
Odra, aby jakiś czas potem występować w programie „Nasze Lubuskie” jako polityk
SLD. Prawda jest taka, że upartyjnienie odpartyjnionego ostatnio eksposła
Kochanowskiego, to być może rewanż na obecnym szefie SLD Bogusławie Wontorze. Nie jest tajemnicą, że „szorstka przyjaźń” Wontora i Kochanowskiego to nic przy tym, co
czuje ten pierwszy do dyrektora TVP Artura
Gurca, który nie dał szefowi lewicy manipulować programami i dziennikarzami
publicznej TVP Gorzów. Wszystkich i tak zastanawia, który Jan Kochanowski jest
autentyczny: ten telewizyjny z SLD czy ten, który nawołuje do „ponadpartyjności”.
A może liczy się tylko to, aby być…