Przejdź do głównej zawartości

Jan Kochanowski: Jestem bezpartyjnym SLD-owcem !


Szpagat to figura, której wykonanie posiadło niewielu, ale byłemu szefowi lubuskiej lewicy, a dziś liderowi apartyjnej organizacji wychodzi to całkiem nieźle. Wszystko dlatego, że on sam pragnie występować za wszelką cenę, a pozwalający mu na to – chcę się odegrać na jego największym wrogu…
Lider kombinuje jak może - raz partyjny, a raz ponadpartyjny. Pozostaje pytanie,
czy Artur Radziński i Augustyn Wiernicki nie odeszli właśnie dlatego. "Nie, nie
odeszli. Nie mają po prostu czasu" - zapewniają działacze "TG", choć nie jest ta-
jemnicą, że wszystko się rypło właśnie z powodu politycznej apartyjności byłego
posła SLD...
Partie tracą dzisiaj na popularności wśród i coraz mniej osób wstępuje do partii. Nie chcą w nich działać, a stowarzyszenia dają taką możliwość bez określania się po konkretnej stronie” – mówił 19 października w rozmowie z red. Krzysztofem Bąkiem b. poseł i przewodniczący lubuskiego SLD, a dziś lider promującego „ponadpartyjność” Stowarzyszenia „Tylko Gorzów” Jan Kochanowski. W gruncie rzeczy chodzi chyba jednak o coś innego, a może tylko o możliwość politycznego lansowania się. Działam i udzielam się tam, gdzie mnie chcą i gdzie jest jakiś obszar do działania” – mówił kiedy indziej w rozmowie z Janem Delijewskim z portalu echogorzowa.pl. Tymczasem gorzowskich działaczy SLD denerwuje fakt, że mimo swojej „apartyjności” J. Kochanowski w ostatnim miesiącu aż trzy razy reprezentował SLD w publicznej Telewizji Gorzów. „Nikt z nami nie konsultuje występów Kochanowskiego, ale nie ukrywam, że wielu działaczy jest tym zdegustowanych” – mówi nieoficjalnie ważny polityk gorzowskiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który w dzisiaj oficjalnie zapytał o to w trakcie posiedzenia zarządu partii. „Jest lekkie zdziwienie, ale nie mamy na to wpływu” – dodaje polityk, który informuje iż mocno zdziwiony jest nie tylko wiceprzewodniczący Rady Miasta Jan Kaczanowski, ale również przewodniczący miejskich struktur Marcin Kurczyna. Najbardziej zdziwieni są jednak mieszkańcy, bo występy byłego „barona” SLD są niekonsekwentne. „Tak, potwierdzam, że jestem członkiem SLD, ale w Gorzowie bardziej członkiem Stowarzyszenia <Tylko Gorzów>” – mówił kilka tygodni temu w Telewizji Odra, aby jakiś czas potem występować w programie „Nasze Lubuskie” jako polityk SLD. Prawda jest taka, że upartyjnienie odpartyjnionego ostatnio eksposła Kochanowskiego, to być może rewanż na obecnym szefie SLD Bogusławie Wontorze. Nie jest tajemnicą, że „szorstka przyjaźń” Wontora i Kochanowskiego to nic przy tym, co czuje ten pierwszy do dyrektora TVP Artura Gurca, który nie dał szefowi lewicy manipulować programami i dziennikarzami publicznej TVP Gorzów. Wszystkich i tak zastanawia, który Jan Kochanowski jest autentyczny: ten telewizyjny z SLD czy ten, który nawołuje do „ponadpartyjności”. A może liczy się tylko to, aby być…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...