Zielonogórscy politycy mają plan
dla gorzowskiego szpitala i wcale się z nim nie kryją: należy doprowadzić jak
najszybciej do jego upadłości, a potem jakoś tam będzie. Wszystko już jasne –
plan restrukturyzacji jest „dupny”, bo od początku nikomu nie chodziło o
oddłużenie i przekształcenie lecznicy, lecz likwidację obecnej placówki.
Wiedzą o tym wszyscy: politycy z Zielonej Góry - i wcale się z tym nie kryją, ale także politycy z Gorzowa - choć udają przysłowiowego Greka. Inaczej mówiąc – w polityce bez
zmian. Słowa byłego marszałka województwa z SLD Andrzeja Bocheńskiego muszą jednak szokować, a gorzowscy politycy
powinni przestać udawać, że nie wiedzą w jakim kierunku wszystko idzie. „Jedynym rozwiązaniem dla gorzowskiego
szpitala jest ogłoszenie jego upadłości i na bazie tego wywołanie nowej jednostki
z nowymi ludźmi, bo w chwili obecnej jest on ostoją wszystkich sił
politycznych, a zwłaszcza związkowych. Problem
w tym, że oni będą się przed tym bronili” – stwierdził w Telewizji Gorzów
lewicowy marszałek, który według kontrolerów Najwyższej Izby Kontroli jest
głównym odpowiedzialnym za obecną sytuację szpitala, gdyż – jak można przeczytać
w Raporcie NIK – „nadzór marszałka był
niewystarczający, a w latach 2002 – 2005 nie przeprowadzono w nim ani jednej
kontroli”. Dziś jednak zasłużony dla SLD eksmarszałek Bocheński o wszystkim
zapomniał, a w telewizyjnym wywiadzie wręcz oskarża: „Kiedy pozostawiałem województwo, to ono nie było zadłużone nawet na
złotówkę, a dzisiaj władze województwa włożyły, poręczyły lub zagwarantowały
ponad 150 milionów dla tego szpitala, a on jest dalej w długach”. Krótką pamięć
lewicy widać na przykładzie stosunku do PRL-u, gdy komunistyczni pomagierowie szybko
stali się demokratami, przeciwnicy „prywaciarzy” uchodzą za wziętych
kapitalistów, a SB-ecy to specjaliści od bezpieczeństwa. Postawa eksmarszałka z
SLD, to jednak przesada i nie da się jej
uzasadnić niczym, poza objawami amnezji, demencji lub zwykłego cynizmu. Czy w kontekście
jednoznacznych ocen NIK-u czuje się odpowiedzialny za długi gorzowskiego szpitala
? „To jest bez sensu i nie ma żadnego
potwierdzenia” – wyznał patrząc prosto w kamerę, a przy tym - z siłą
maniaka - uzasadniał tezę, że gorzowski szpital musi upaść, by mógł powstać
nowy i „z nowymi ludźmi”. Analogia
nasuwa się sama i bliska jest ideologii ugrupowania z którego polityk się
wywodzi: Cesarz Neron podpalił Rzym –
by wybudować nowy, a Włodzimierz Lenin
wywołał krwawą rewolucję – by zaprowadzić nowy ład. „Ta upadłość szpitala jest jedyną możliwością, choć pewnie będzie to
związane również z odpowiedzialnością karną, ale wiem też, że sejmik wymyśli
jeszcze 135 dziwnych pomysłów, żeby nie podjąć decyzji o upadłości” –
skonstatował w Telewizji Gorzów polityk SLD, który nie boi się też bankructwa
województwa z powodu upadłości szpitala. „To
zwykły straszak” – stwierdził. Szarża partii Bogusława Wontora zapowiada się więc całkiem ciekawie, a on sam ma do powiedzenia tylko tyle: "Mieszkańcy miasta nie mają szczęścia do tego szpitala i wisi nad nim jakieś fatum". Szczęścia, to mieszkańcy Gorzowa nie mają do posłów SLD...