Się ma! Mówta co chceta, ale gdyby z okazji Świąt Bożego Narodzenia lub
Zmartwychstania Pańskiego, było w chrześcijanach tyle radości, empatii, ekspresji
i pomysłowości na podzielenie się czymkolwiek – nie zawsze pieniędzmi – jak w
trakcie finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej pomocy, to świat byłby lepszy i piękniejszy.Wiem, wiem, utopia...
![]() |
Lubię prowokować, a ponieważ grzesznik może więcej, to mogę iść na całość. Konwenanse pozostawić należy dobrym i bez skazy na życiorysie... |
„Z
satysfakcją przyjmujemy deklarację Jerzego Owsiaka, iż życie ludzkie zarówno
dla niego jak i dla reprezentowanej przez niego fundacji <jest
wartością najwyższą>” i <celem działań>”– to słowa
deklaracji, którą sygnuje swoim podpisem biskup zielonogórsko-gorzowski Stefan Regmunt, odnosząc się w ten sposób
ex cathedra do apelu i późniejszych jego tłumaczeń, by rozpocząć w Polsce
dyskusję o tzw. sytuacji krańcowej. Biskup – jak widać – krew wyczuł szybciej niż
Faryzeusze obecność Jezusa w Ogrodzie Getsemani. Lubię
prowokować, a nawet sprawia mi to ogromną frajdę, więc powiem wprost: Jerzy Owsiak
przyciąga dziś do czynienia dobra większą ilość osób niż Jezus Chrystus. Nie
dlatego, że Jezus nie może, a Owsiak jest bogiem, ale dlatego iż katolickie
duchowieństwo tak bardzo zniekształciło obraz Mistrza z Nazaretu, że ludzie postrzegają
go jak człowieka z „Listy Forbesa” lub gospodarza Gabinetu Owalnego. Kiedy więc
Jezus spotykał się z wyklętymi celnikami, dzisiejsze duchowieństwo korzysta z
możliwości niepłacenia cła. Gdy Jezus stawał w obronie cudzołożnej Marii Magdaleny, średniowieczni
kardynałowie pieścili Lukrecję z rodziny Borgia, dziesiątkował ich syfilis, a
dziś są bohaterami pedofilskich skandali. Gdy pierwsi chrześcijanie „wszystko mieli wspólne” i „sprzedawali, co posiadali, by pieniądze rozdzielać
każdemu według potrzeb”, współcześni pasterze negocjują z rządem poziom
Funduszu Kościelnego: 0,3 czy 0,5 procent. Co w związku z tym ? Nic, poza
konstatacją, że można i trzeba obrażać się na ziemskich pięknoduchów, co usta
mają pełne frazesów i moralności, ale Owsiaka tępią w obawie przed pęknięciem w
korporacji. Nie od dziś wiadomo, że Kościół w okresie feudalizmu był feudalny,
w okresie arystokratycznym miał charakter arystokratyczny, dobrze sobie radził
w systemach autorytarnych w Hiszpanii, Chile czy Portugalii, gdzie również
stawał się autorytarny, a dziś jeszcze lepiej radzi sobie w dobie kapitalizmu,
gdzie sporą część działań motywuje kapitalistycznie. W tym kontekście Jurek
Owsiak, to dla Kościoła instytucjonalnego podmiot przeszkadzający w realizacji targetu.
Daleki jestem od poglądów Janusza
Palikota, a jeszcze bardziej tego, co powiedział Giorahni de Medzici po wyborze Aleksandra VI na Papieża: „ Uciekajmy, jesteśmy w pazurach wilka!”,
ale powiedzmy wprost, że wspólnotą nie rządzi srogi „kierownik” – w postaci
biskupa lub proboszcza, ale Dobry Pasterz, który dziś akurat sugerował, by z
uśmiechem wrzucać do puszek Fundacji WOŚP. Przez wieki mieszały się w Kościele
sprawy świeckie i duchowe, ale ostatnimi laty – górę biorą te pierwsze. Tak
więc, co dla jednych jest lekarstwem – oburzenie biskupów hojnością Polaków na
rzecz WOŚP - dla innych może się stać trucizną. Najczęściej decyduje o tym
sposób aplikowania leków, a ten nie wydaje się najlepszy. Są politycy, którzy
tym wszystkim co powyżej mocno się oburzą, ale powiedzieć chciałem – w kontekście
feralnego komunikatu biskupa Regmunta oraz stanowiska wielu innych hierarchów –
dosłownie jedno: przykazanie miłości nie może stać się prawem zadekretowanym
wolą przywódcy jednego lub drugiego Kościoła, dekretem Papieża, fatwą Ajatollaha
lub nakazem arcybiskupa Cantenbury – w tym zakresie decyduje każdy z nas osobno
i zgody na biskupie wskazówki po prostu nie ma…
ROBERT BAGIŃSKI