Wyrok jest wielką niewiadomą, ale im bliżej do ostatecznego
rozstrzygnięcia lub jego prolongaty, tym większy ruch na gorzowskiej scenie
politycznej. Rozmowy prowadzone są w tak egzotycznych zestawach politycznych,
że nawet najbardziej poinformowani nie wiedzą o co chodzi i puszczają im nerwy.
Nie ma się czemu dziwić – każdy chce być w konstelacji, która wygra. To dopiero
początek niespodzianek, choć prawdziwi chrześcijanie powinni czekać na tą
najważniejszą: uniewinnienie Prezydenta Gorzowa…
Problem w tym, że prezydentura na
kilka miesięcy staje się dla polityków coraz mniej atrakcyjna. Choć wcale nie
jest oczywiste, że wyrok pierwszej instancji zostanie potwierdzony już w
przyszłym tygodniu, to zakulisowe i bardzo egzotyczne rozmowy rozpoczęły się na
całego. ”Skórę” na prezydencie Tadeuszu Jędrzejczaku
zaczęli dzielić nawet ci, którzy jeszcze kilka tygodni temu sami wymieniani
byli wśród ewentualnych kandydatów. „Możliwe jest porozumienie
różnych sił i ugrupowań politycznych, że wyłoni się kandydat, który będzie miał
akceptacje i poparcie szerszej koalicji, składającej się z różnych
partii, stowarzyszeń i organizacji społecznych czy zawodowych” - powiedział w maju 2012 roku b. poseł SLD Jan Kochanowski, ale nie przewidział, że sprawy wymskną się poza jego
horyzont. Na dziś pewne są już dwie rzeczy – gdyby doszło do przedterminowych
wyborów, to murowanym kandydatem środowisk gospodarczych i społecznych, od lewa
do prawa, nie będzie paradoksalnie szef Stowarzyszenia „Tylko Gorzów” Jacek Bachalski, ale – i tu uzasadnione
jest pewne zdziwienie – była wiceminister pracy i senator, a dziś poseł PiS Elżbieta Rafalska. „Jest lepsza niż
Sibińska, a poza tym tylko taki kandydat przedłuży swoją misję na kolejną
kadencję” – mówi polityk biorący w tym tygodniu udział w sondowaniu środowisk
biznesowych. Nie wszystko jest oczywiste, bo Ideowych działaczy PiS przeraża
wizja cichego poparcia poseł Rafalskiej przez honorowego prezesa „Stali” Władysława Komarnickiego czy szefa
Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej Jerzego
Korolewicza, ale pierwsze rozmowy były owocne. Tu „akuszerem sprawy” jest były
kurator oświaty Roman Sondej, który
odbył już w ostatnich dniach kilka rozmów na rzecz budowy szerokiego poparcia
dla Rafalskiej. „Jurek (Korolewicz) zna Elę i wie, że jest mądra i kompetentna,
a Komarnicki nie powiedział nie, a nawet wręcz przeciwnie” – mówi osoba ze środowiska
poseł Rafalskiej. Aktywność wykazują także inni działacze PiS, którym taka
koncepcja wcale się nie podoba: radny Robert
Jałowy, Sebastian Pieńkowski czy Marek
Surmacz, który po dwóch latach „szorstkiej
przyjaźni” spotkał się w czwartek z cenionym w środowiskach konserwatywnych
autorytetem oraz społecznikiem Augustynem
Wiernickim. Nie dziwi więc, że lider „Tylko Gorzów” zapewnia na lewo i
prawo, że Andrzej Szmit, Augustyn Wiernicki czy Artur Radziński wciąż są w
stowarzyszeniu, bo z niego nie wystąpili, choć oni sami oficjalnie lub
półoficjalnie od organizacji się dystansują. Chybiony jest argument braku
czasu, bo choć są ludźmi zapracowanymi, wciąż uczestniczą w oficjalnym życiu
publicznym. Niespodzianka ? Raczej tak, bo w obliczu poparcia Rafalskiej przez
politycznie egzotyczne dla niej środowiska, jest niemal pewnym iż dzięki temu –
gdyby niestety doszło do przedterminowych wyborów – zdeklasuje zarówno J.
Bachalskiego jak też Krystynę Sibińską,
która może dziś liczyć na dwie rzeczy: wsparcie szefów miejskich instytucji
kultury oraz przeszkody ze strony liderów PO. Zapewne to dopiero początek
niespodzianek, bo kolejną będzie wsparcie gorzowskiej lewicy dla kandydatury J.
Bachalskiego oraz migracje wśród miejskich „lizusów”, którzy zrobią wszystko
dla wszystkich, którzy zagwarantują im spokój i błysk fleszy.