Przejdź do głównej zawartości

Niech Tomaszewicz ciśnie i ciśnie, a nie płacze...


Aktor powinien być przede wszystkim kreatywny. Tymczasem celebryta od garnków i gotowania z politykami płacze do rękawa dziennikarzom. To już ostatnia jego broń, bo gdy racji odmówił mu Prezydent Miasta, a talent uszedł wraz z parą od zagotowanej wody, zastało mu jeno stękanie. Drugie dno jest dość oczywiste – w konfrontacji z szefem Filharmonii Gorzowskiej wydaje się cieniutki jak brzytwa…

Płacze, że Filharmonia Gorzowska zabiera mu widzów o których 10 lat zabiegał.
Czasy się zmieniły i to co było bardzo dobre kiedyś, dziś jest średnie, a to co by-
ło dobre i uznane, dzisiaj jest przeciętne. Ciśnij, ciśnij Tomaszewicz...
Nie jest już gwiazdą, a jedynie beneficjentem publicznych środków. Można zrozumieć paradyrektora, który nie akceptuje parateatrów, ale nie da się zrozumieć napuszczania mediów i polityków na kolegę po fachu. „Zadaniem filharmonii jest edukować przez muzykę. Zadaniem teatru edukować poprzez przedstawienia” – słusznie zauważył podczas „seansu łez”, żalu do urzędników i typowo polskiej zazdrości, dyrektor Teatru Osterwy Jan Tomaszewicz, który nijak się czuje w warunkach, gdy kilkaset metrów od zarządzanej przez niego instytucji, wyrosła mu poważna konkurencja. Co ważne – nie tylko w postaci nowoczesnego budynku Filharmonii Gorzowskiej, ale również zdolnego i ambitnego menadżera kultury Krzysztofa Świtalskiego. Zaczęło się od sztuki „Romeo i Julia”, która ma być grana jednocześnie w teatrze oraz w auli PWSzZ. Na scenie - przez aktorów zawodowych, a w auli - przez teatr alternatywny. „Ludzie są potem zawiedzeni, że idą na teatr, a wszystko będzie się odbijało na nas. W tym samym czasie gramy u nas repertuarowy spektakl z 26 wykonawcami, gdzie są aktorzy, tancerze muzyka i światła” – tłumaczył dziennikarzom, niczym wychowawca kulturalno-oświatowy z czasów PRL dyrektor Tomaszewicz. „Nie wyobrażam sobie sceny balu zagranej w cztery osoby” – dodał. Ten brak wyobraźni już znamy. Rodzice Beethovena usłyszeli, że ich syn jest zbyt głupi by zostać kompozytorem muzyki. Walta Disneya zwolniono z pierwszego miejsca zatrudnienia, gdyż jego szef uznał iż brakuje mu wyobraźni, a Karol Darwin określany był przez kolegów mianem głupca, ze względu na przeprowadzane eksperymenty. I jeszcze Ziemia – od czasów Kopernika kręci się wokół Słońca, a nie odwrotnie, choć wcześniej nikt sobie tego nie wyobrażał. „To jest jakieś nieporozumienie, bo ja bardzo lubię dyrektora Tomaszewicza, ale nie bardzo wiem o co mu chodzi. Uważa, że ktoś korzysta z marki teatru ? Jeśli ktoś chce w tym samym czasie zorganizować imprezę w innej sali, to nic z tego nie wynika” – słusznie zauważył prezydent Tadeusz Jędrzejczak. Sam Tomaszewicz ma żal do dyrektora filharmonii K. Świtalskiego, że ten organizuje konkurencyjne imprezy. Zarzut odpiera prezydent Gorzowa. „Ja sobie nie wyobrażam zabronienia dyrektorowi filharmonii czegokolwiek, bo pan Tomaszewicz się na to nie zgadza”  - stwierdził. Dyrektor Tomaszewicz poszedł dalej i dał dowód artystycznej solidarności: „Odkąd istnieje filharmonia nie zorganizowałem w teatrze żadnego koncertu”. Dziennikarzom umknęło, że 19 listopada 2012 roku koncertował tam James Farm. Powiało fałszem…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...