Przejdź do głównej zawartości

Witamy w Gorzowie - durna dyskusja o monitoringu, komenda "Pull up" dla prezydenta i bunt w Straży Miejskiej...


Kiedy policjanci i miejscy urzędnicy publicznie przerzucają się argumentami na temat wadliwie działającego monitoringu, złodzieje ze wszystkich dzielnic Gorzowa zacierają ręce: „Hulaj dusza, piekła nie ma!”. Brak profesjonalizmu, zwykła głupota, czy wypadek przy pracy. Jeśli w hipermarkecie nie działają kamery, to nie wiedzą o tym nawet pracownicy, ale w Gorzowie jest inaczej. Czy ta władza widzi jeszcze cokolwiek…
Przestępcy najczęściej za takie informacje płacą, ale w Gorzowie otrzymali je
w gratisie od miejskich urzędników i policjantów. Dzięki temu wiedzą co, gdzie
i jak nie działa. Trudno nie zgodzić się z przewodniczącym Surowcem z PO, że
 to jest moment w którym urządzenie mówi: Pull up !
Okazuje się, że mieszkańcy nie powinni czuć się bezpiecznie, ale złodzieje i wandale mogą liczyć na sporą tolerancję prokuratury i sądu, bo trudno będzie o dowody ich czynów. Jeśli do tego dodać utajniony fakt, że gorzowska Straż Miejska jest praktycznie sparaliżowana, a jej funkcjonariusze prowadzą cichy bunt przeciw kierownictwu, to do katastrofy jest blisko. „Czepiają się o szczegóły, posiłki regeneracyjne i ilość wykorzystywanych samochodów. Jest prawdą, że od wielu miesięcy blisko połowa strażników jest na zwolnieniach, ale to jest spowodowane grypą” – odpowiada na pytanie o list strażników do Nad Wartą komendant Straży Miejskiej Czesław Matuszak. Na resztę zarzutów odpowiadać nie chce, ale potwierdza, że „nie wszystko działa jak trzeba”, choć zamiast wyciągnąć wnioski, wolał zrobić obecnym strażnikom karną odprawę. To jednak nie największy problem, bo właśnie okazało się, że w Gorzowie nie działa monitoring i nie byłoby w tym nic dziwnego – wszak to złośliwość rzeczy martwych – gdyby nie to, że ku uciesze złodziejaszków ogłoszono to w mediach ze szczegółami. „Mnie w tym mieście już nic nie zdziwi, bo prezydent nie zajmuje się miastem i bezpieczeństwem mieszkańców, a jedyne co potrafi, to rozsądzać w radiowym studiu, kto jest mądry, a kto głupi. Gdyby urząd był statkiem lotniczym, a w mieście byłaby brzoza, to już dawno byśmy w nią przywalili, bo tu nikt i nic nie koordynuje” – konstatuje szef klubu radnych PO Robert Surowiec, nie ukrywając przy tym, że problemem jest prezydent Tadeusz Jędrzejczak, który nie panuje już nad niczym.  Absurdalna dyskusja rozpoczęła się po żalach jakie na antenie Radia Gorzów kierował pod adresem Policji szef GRH Mariusz Domaradzki. „Pytałem tylko o stan sprawy w kwestii wyjaśnienia, kto regularnie kradnie na bulwarze koła ratunkowe. Nie musieli w mediach odpowiadać, że nie działa monitoring, ale poinformować mnie o tym w inny sposób” – wyjaśnia NW Domaradzki, który miał żal do policjantów, że kilkakrotnie umarzali postępowania bez wykrycia sprawców, mimo iż na bulwarze jest monitoring. „My nie dyskutujemy o wadliwym monitoringu, ale publicznie odpowiadamy na publicznie zadane pytanie” – mówi blogowi rzecznik lubuskich policjantów Sławomir Konieczny. Niestety ani słowa o tym, ze publiczne rozgłaszanie wadliwości monitoringu, to woda na młyn dla przestępców. „Jest sporo racji w tym, że nagłaśnianie tej sprawy przez media jest niebezpieczne i skończy się zwiększeniem ilości przestępstw i wykroczeń. Wydaje mi się, że ze strony policjantów jest to po prostu odruch obronny, bo nie mogąc czegoś wykryć, powołują się na monitoring” – powiedział Nad Wartą dyrektor wydziału zarządzania w Urzędzie Miejskim Jan Figura. „Skandal i jakieś nieporozumienie, żeby mówić o takich rzeczach w mediach. Jeśli jest jakiś problem z zakresu bezpieczeństwa, to go szybko rozwiążmy, a nie dyskutujmy o tym w mediach. Mają być pieniądze od ubezpieczyciela, to wyasygnujmy rezerwę już dzisiaj” – komentuje sprawę radny Marcin Gucia. Sytuacja nie dziwi również polityków Prawa i Sprawiedliwości. „W mieście dzieją się dziwne rzeczy, które są tylko dowodem tego, że trzeba wprowadzić kadencyjność włodarzy miast i gmin. Dzisiaj można pisać do prezydenta Jędrzejczaka sto interpelacji i nic z tego nie będzie. Poprzerzucają się odpowiedzialnością i tyle z tego” – mówi szef struktur powiatowych PiS Sebastian Pieńkowski. Więc jak jest ? Kamery nie działają i wiedzą o tym wszyscy w mieście - łącznie z najbardziej zainteresowanymi, Straż Miejską paraliżuje wewnętrzny konflikt, a prezydent Jędrzejczak – jak powiedział nieoficjalnie jeden z rozmówców – „ma głęboko wylane”…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...