Słaby tydzień szefa gorzowskiej „Solidarności” - trzy dni i trzy
medialne wpadki. Najpierw mało rozsądna i przez wszystkich skrytykowana zapowiedź
aktywności politycznej, później publiczne wyśmianie powstałych miejsc pracy w gorzowskiej
podstrefie ekonomicznej, a w końcu obnażenie braku wiedzy na temat restrukturyzacji
szpitala…
Nikt by nie zareagował, a szczególnie
członek Zarządu Województwa Romuald Kreń,
gdyby nie buńczuczność, mało elegancki styl oraz merytoryczna nieskładność wypowiedzi
przewodniczącego „Solidarności” Jarosława
Porwicha. Język, „argumenty” i owe „hahaha” w kwestii nowych miejsc pracy dla
mieszkańców Gorzowa brzmiały jak śmiech Czesława
Kiszczaka na wieść, że jacyś opozycjoniści uciekli spod gąsienic czołgów. „Jarek podłożył się jak małolat i chyba
zgubiła go pewność siebie” – mówi anonimowo bliski współpracownik szefa „S”.
Trudno się z nim nie zgodzić, bo wtorkowe wypowiedzi J. Porwicha mogą być
jednymi z ostatnich przez chwilę branych na poważnie, choć z zażenowaniem –
wszystkie mosty już spalone. „Porwich ma
prawo nie mieć aktualnej wiedzy na temat procesu przekształcenia szpitala, bo
jako przewodniczący <Solidarności> na co dzień nie zajmuje się sprawami
ochrony zdrowia, a w szczególności – Szpitala w Gorzowie” – stwierdził w
specjalnym oświadczeniu rozesłanym do gorzowskich mediów wicemarszałek R. Kreń,
biorąc jednocześnie w obronę szefa szpitalnych związków Andrzeja Andrzejczaka, którego J. Porwich potraktował publicznie „z
buta”, choć ten zasługuje jednak na szacunek. „Pan Porwich
w ogóle nie poruszył w swoich wypowiedziach kwestii obrony praw pracowniczych i
spraw kadrowych(…)informując jedynie, że jest zainteresowany wystartowaniem w
najbliższych wyborach samorządowych” – słusznie zakpił z „samobója”
Porwicha spokojnie usposobiony Kreń. Nie on jeden, bo najwięcej kontrowersji wywołało
obśmianie powstania stu nowych miejsc pracy. Politycy zareagowali od razu. „Jeśli przewodniczący raczy śmiać się, że w
Gorzowie powstają nowe miejsca pracy, to ja jestem zdumiony” – mówi szef
Klubu Radnych PO Robert Surowiec. „Każdy ma prawo się śmiać, ale to nie
poważne. Może miał takie złote myśli, ale wielu młodych ludzi chętnie by tą
pracę podjęło zamiast brać minimum socjalne” – skomentował w Radiu Gorzów
lider SLD Jan Kaczanowski. Nic
dodać, nic ująć. „Należy wyprowadzić
sztandar <Solidarności> jak sztandar PZPR i niech związek zajmuje się
pracownikami, a nie polityką” – mówi Nad Wartą szef PJN Przemysław Zatylny.