Przejdź do głównej zawartości

Władze województwa o Porwichu: Nie wie co mówi !


Słaby tydzień szefa gorzowskiej „Solidarności” - trzy dni i trzy medialne wpadki. Najpierw mało rozsądna i przez wszystkich skrytykowana zapowiedź aktywności politycznej, później publiczne wyśmianie powstałych miejsc pracy w gorzowskiej podstrefie ekonomicznej, a w końcu obnażenie braku wiedzy na temat restrukturyzacji szpitala…

Ta aktywność może się skończyć tym, czym kierownictwo Stanisława Alota z "S"
w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych - katastrofą. Związki są potrzebne, "Soli -
darność" ma zasługi, a J. Porwich  jest świetnym szefem związku zawodowego.
Polityk z niego jednak żaden i lepiej by milczał, niż wypowiadał się na każdy temat...
Nikt by nie zareagował, a szczególnie członek Zarządu Województwa Romuald Kreń, gdyby nie buńczuczność, mało elegancki styl oraz merytoryczna nieskładność wypowiedzi przewodniczącego „Solidarności” Jarosława Porwicha. Język, „argumenty” i owe „hahaha” w kwestii nowych miejsc pracy dla mieszkańców Gorzowa brzmiały jak śmiech Czesława Kiszczaka na wieść, że jacyś opozycjoniści uciekli spod gąsienic czołgów. „Jarek podłożył się jak małolat i chyba zgubiła go pewność siebie” – mówi anonimowo bliski współpracownik szefa „S”. Trudno się z nim nie zgodzić, bo wtorkowe wypowiedzi J. Porwicha mogą być jednymi z ostatnich przez chwilę branych na poważnie, choć z zażenowaniem – wszystkie mosty już spalone. „Porwich ma prawo nie mieć aktualnej wiedzy na temat procesu przekształcenia szpitala, bo jako przewodniczący <Solidarności> na co dzień nie zajmuje się sprawami ochrony zdrowia, a w szczególności – Szpitala w Gorzowie” – stwierdził w specjalnym oświadczeniu rozesłanym do gorzowskich mediów wicemarszałek R. Kreń, biorąc jednocześnie w obronę szefa szpitalnych związków Andrzeja Andrzejczaka, którego J. Porwich potraktował publicznie „z buta”, choć ten zasługuje jednak na szacunek.  „Pan Porwich w ogóle nie poruszył w swoich wypowiedziach kwestii obrony praw pracowniczych i spraw kadrowych(…)informując jedynie, że jest zainteresowany wystartowaniem w najbliższych wyborach samorządowych” – słusznie zakpił z „samobója” Porwicha spokojnie usposobiony Kreń. Nie on jeden, bo najwięcej kontrowersji wywołało obśmianie powstania stu nowych miejsc pracy. Politycy zareagowali od razu. „Jeśli przewodniczący raczy śmiać się, że w Gorzowie powstają nowe miejsca pracy, to ja jestem zdumiony” – mówi szef Klubu Radnych PO Robert Surowiec. „Każdy ma prawo się śmiać, ale to nie poważne. Może miał takie złote myśli, ale wielu młodych ludzi chętnie by tą pracę podjęło zamiast brać minimum socjalne” – skomentował w Radiu Gorzów lider SLD Jan Kaczanowski. Nic dodać, nic ująć. „Należy wyprowadzić sztandar <Solidarności> jak sztandar PZPR i niech związek zajmuje się pracownikami, a nie polityką” – mówi Nad Wartą szef PJN Przemysław Zatylny.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...