Przejdź do głównej zawartości

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie podpisu Możejki


Prokuratura Rejonowa we Wschowie wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez przewodniczącego Sejmiku Województwa Lubuskiego. Tym samym nie sprawdziły się opinie jego kolegów, że sprawa zostanie umorzona, bo nie ma znamion przestępstwa. Nie jest więc wykluczone, że będzie musiał zrezygnować lub zostanie odsunięty. Sprawą zainteresowane zostaną władze centralne partii…

W opinii niemal wszystkich działaczy gorzowskiej PO jest szkodnikiem, który per-
mamentnie szkodzi tutejszym strukturom, a wszystko po to, by przed wyborami w
2015 roku być jedynym sprawiedliwym. Plan się nie powiódł: Pahl został posłem,
Hatka senatorem, a Jabłoński wojewodą. On sam zmierzyć się musi z prokuratorami
oraz ogromną rzeszą wrogów i nie pomogą mu znajomości z działaczami dawnej "Sa-
moobrony". Jedno trzeba mu oddać - jest sprawny organizacyjnie i nie można go lek-
ceważyć. Pytanie jest jedno: czy przewodniczącym będzie do końca kadencji  ...
To poważny zwrot w sprawie, bo po złożeniu przez urzędników wojewody Marcina Jabłońskiego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, mowa była o poświadczeniu nieprawdy, którego przewodniczącego Tomasza Możejko miał się dopuścić poprzez podpisanie i wysłanie do publikacji w „Dzienniku Urzędowym” uchwały, która nigdy nie została przez sejmik przyjęta. Tymczasem Prokuratura Rejonowa we Wschowie wszczęła śledztwo na okoliczność art. 231 §1 kodeksu karnego tj. przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązku. Inne śledztwo, tym razem  w sprawie udzielenie przez T. Możejkę korzyści osobistej szefowej PO Bożennie Bukiewicz „w związku z wykonywaniem mandatu Posła na Sejm RP”, wszczęła w październiku ub. r. Prokuratura Okręgowa w Koszalinie. „Ja to rozumiem bardzo poważnie, bo jednak uchwała została opublikowana i to już nie jest zwykła pomyłka. Jeśli zostaną mu postawione zarzuty, to pewnie będzie musiał zrezygnować lub zostać odsunięty, ale to jeszcze nie ten moment i nie kopmy leżącego” – mówi Nad Wartą były poseł, uznany adwokat oraz wieloletni rady SLD Kazimierz Pańtak. Jednocześnie zaznacza, że trudno przyjąć tłumaczenie marszałek Elżbiety Polak, że do pomyłki doszło z powodu późnej pory i zmęczenia pracownika. „Przecież oni mieli na podpisanie tej uchwały 7 dni” – dodaje mec. Pańtak, który przytacza przykład b. wiceminister kultury Aleksandry Jakubowskiej. „Ona została skazana za pozornie niewinny błąd w postaci dodania w dokumencie słowa <lub> które nigdy nie zostało upublicznione, a podpisana przez Możejkę uchwała została nie tylko podpisana, ale też opublikowana” – wyjaśnił. Czy podpis Możejki pod uchwałą, to – jak chcieliby niektórzy – zwykła bzdura, która mogła się zdarzyć wszędzie ? „Nie wyobrażam sobie, by można się było pomylić i podpisać uchwałę, której Rada Miasta jeszcze nie uchwaliła. To po prostu nie mieści się w głowie” – mówi przewodniczący Rady Miasta Gorzowa i lider PO Jerzy Sobolewski. To może inni w województwie podpisują dokumenty w ciemno i bez czytania ? „Nie ma takiej opcji. Ja nigdy nie podpisywałem uchwał, ale w moim obszarze kompetencyjnym, zanim cokolwiek podpiszę, to dokładnie to czytam i miejsca na pomyłki nie ma. To zbyt poważne sprawy” – mówi aktywny na rzecz regionu radny wojewódzki SLD, były wicewójt, a dziś sekretarz w Urzędzie Gminy Deszczno Paweł Tymszan. Nikt więc nie kwestionuje, że Tomasz Możejko to prawy, porządny, dokładny i uczciwy nauczyciel ze Świebodzina. Nie można tego samego powiedzieć w kontekście sprawowanych przez niego funkcji publicznych: szefa Sejmiku Wojewódzkiego i Agencji Nieruchomości Rolnych. Więcej – dwa postępowania karne w związku z jego „kuchami”, to wystarczający powód, aby odpowiedzialnie skonstatować, że Platforma Obywatelska powierza ważne stanowiska niedorajdom lub urzędniczym dyletantom, którzy nie potrafią odróżnić konkursu od nepotyzmu, a uchwały Sejmiku Wojewódzkiego od brudnopisu. Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby został wojewodą lubuskim. „Sprawa zostanie do piątku przesłana do premiera, bo Możejko staje się naszą kulą u nogi” – mówi anonimowo polityk gorzowskiej PO.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...