Były radny nie szczędzi
zasłużonemu prezydentowi Gorzowa słów krytyki. Wytyka mu pezetperowską
przeszłość, analizuje osobowość oraz ocenia zrealizowane inwestycje. Uważa, że
prezydent miał okresy lepsze i gorsze, ale dziś nie powinien przedstawiać
kolejnych planów inwestycyjnych, które mogłyby całkowicie pogrążyć miasto. Ma
propozycję – postawić prezydentowi Jędrzejczakowi pomnik za dokonania i
zapomnieć o błędach…
„Tadeusz Jędrzejczak urodził się w 1955 roku w Gorzowie w rodzinie o
głęboko komunistycznych poglądach” – zaczyna swoją wypowiedź o wygrywającym
w cuglach kolejne wybory prezydencie Tadeuszu
Jędrzejczaku, uznany przedsiębiorca, były radny i społecznik Artur Radziński. Według niego,
ukształtował go sposób postrzegania świata przez pryzmat PZPR, która była organizacją
bliską ideowo ojcu dzisiejszego prezydenta.”Był
prostym kontynuatorem politycznego postrzegania świata przez swojego ojca:
najpierw był członkiem organizacji młodzieżowych stanowiących przedsionek <mateczki
partii>, a później pełnił <zaszczytną> funkcję miejskiego sekretarza
PZPR” – konstatuje polityk, którego najstarsi działacze dawnej i
obecnej „Solidarności” nie pamiętają z aktywności w „opozycji antykomunistycznej”.
Jest jednak faktem, że mocno z nim sympatyzują, a w ostatnich wyborach
samorządowych nawet mu kibicowali. Przewodniczący Forum Gorzowa nie potępia
wszystkiego w czambuł – potwierdza iż w pierwszej kadencji wszyscy oczekiwali
prezydenta Jędrzejczaka, że będzie wielkim orędownikiem rozwoju Gorzowa. „Pierwsza kadencja to potwierdzała. Był aktywny,
wiele spraw konsultował i starał się być otwartym na innych ludzi” –
zauważa Radziński, który podkreśla iż zmiany w „osobowości prezydenta” oraz
samym Gorzowie zaczęły zachodzić dopiero podczas drugiej kadencji, gdy T.
Jędrzejczak został prezydentem w wyborach bezpośrednich. Mimo całego krytycyzmu
zauważa jednak, że to był jego najlepszy czas. „W dużej mierze dzięki jego aktywności Gorzów zyskał spory obszar po
dawnym poligonie, a oddany kompleks basen-kręgielnia-lodowisko spowodował, że mógł
być dumny ze swoich dokonań” – uczciwie ocenia polityk i
przedsiębiorca, który nigdy nie krył swojego krytycznego stosunku do obecnego włodarza
miasta, choć były też czasy, gdy było mu z nim blisko i razem współpracowali.
Więc kiedy doszedł do wniosku, że „z tej
mąki chleba nie będzie” ? Kluczem był według A. Radzińskiego finał przebudowy układu komunikacyjnego na
Zamościu. „To dookreśliło
<wielkość> Tadeusza Jędrzejczaka i zakończył się wówczas dobry okres
zarządzania przez niego miastem” – podsumowuje eksradny, wyliczając przy
tym kolejne inwestycje, które były za drogie lub źle przeprowadzone: rozbudowa
stadionu za 60 mln, rozbudowa amfiteatru za 16 mln oraz budowa filharmonii o
wielkości, na potrzeby miasta cztery razy większego niż Gorzów. I co teraz ?
Diagnoza byłego radnego i niemal pewnego kandydata na prezydenta miasta w
przyszłorocznych wyborach jest gorzka. „Miasto
zaczyna się dławić od narastających długów. Tymczasem Jędrzejczak w noworocznym
orędziu wraca do koncepcji budowy nowego Urzędu Miasta! Nie dość, że idea ta
leży w sprzeczności do jego własnego pomysłu adaptacji byłego budynku po Policji,
to na czasy kryzysowe pomysł budowy nowych biur jawi się zupełnie księżycowym!”
– stwierdza polityk, który przedstawia konstruktywną propozycję: „Postawmy pomnik Jędrzejczakowi za jego
pozytywne dokonania i zapomnijmy o jego rażących błędach”. To fakt,
prezydent – bez względu na wszystko – swoje miejsce w historii Gorzowa już ma i
choć trudno będzie o docenienie go za życia, to kolejne pokolenia ocenią go
pozytywnie. Długi musi ktoś jednak spłacić ...