Polityczna megalomania, a przy tym – mimo sporego doświadczenia - chodzenie we mgle oraz nierzetelność względem
parlamentarnych kolegów. Politycy mają żal, że senator Platformy Obywatelskiej
przypisuje sobie zasługi, które nie należą tylko do niej, a przy tym pamiętają,
że w kluczowym momencie zniknęła jak kamfora. Dzisiaj deklaruje, oświadcza i
obiecuje, by potem – gdy pojawią się problemy – znów zniknąć…
„Nie wiem co robią inni parlamentarzyści w sprawie szpitala” –
wypaliła dziś była wojewoda, a obecnie senator PO Helena Hatka. Euforii w „boksie” Platformy Obywatelskiej nie było. „Odfrunęła
tak wysoko, że sprowadzenie na ziemie nie jest już możliwe” – mówi polityk
gorzowskiej PO. Dokładnie tak, jakby była z całkiem innej partii, a jej
jedynymi współpracownikami byli zielonogórsko-gorzowscy biskupi – jeden z nich
wziął nawet udział w roli autorytetu w zorganizowanej przez senator Hatkę
konferencji na temat… szyjki macicy. „W
przypadku tego szpitala, to ja jestem jedynym parlamentarzystą, który ma bardzo
bliski kontakt z ministrami zdrowia, właściwie taki roboczy i codzienny” –
dodała ekscentryczna senator, po czym wyjaśniła, że pieniądze na oddłużenie szpitali
są już zagwarantowane, bo: „Osobiście
pytałam o to ministra”. Wtajemniczeni przyznają, że sporo w tym racji, bo z
wiceministrem zdrowia Sławomirem Neumannem
rozmawiała przez dwie minuty na senackich schodach. „Myślę, ze zdążyła powiedzieć mu <dzień dobry> oraz powiedzieć kim
jest” – żartuje polityk PO. „Nie było spotkań senator Hatki z ministrem lub jego zastępcami w ministerstwie” – skonstatował dla
Nad Wartą rzecznik resortu Mariusz Bąk.
Rzeczywistość jest taka, że gdy dyskusja o przekształceniu gorzowskiego
szpitala w spółkę prawa handlowego wchodziła w szczytowy moment, a poseł Krystyna Sibińska ryzykowała własną
pozycję żądaniem ujawnienia przez marszałek Elżbietę Polak planu komercjalizacji lecznicy, senator Hatka
udawała iż nic się nie dzieje, a potem opijała się gruzińskim winem w Tibilisi.
Podobnie jak były poseł Jan Kochanowski
ze Stowarzyszenia „Tylko Gorzów”, który publicznie deklarował na konferencji
prasowej osobiste spotkanie w sprawie szpitala z ministrem Bartoszem Arłukowiczem, ale zapewne zgubił „komórkę” i skończyło
się na tym, że jedynymi odwiedzającymi w tej sprawie Ministerstwo Zdrowia byli
poseł K. Sibińska oraz poseł Witold Pahl.
Sama Hatka przechwala się członkostwem w Senackiej Komisji Zdrowia, ale z
powiedzenia „w zdrowym ciele zdrowy duch”
kładzie nacisk głównie na ducha, co niby ma znaczyć, że gdy duch będzie zdrowy,
to i szpital nie będzie potrzebny. Czy nie zabraknie pieniędzy na oddłużenie
gorzowskiego szpitala? „Proszę pamiętać,
że większość szpitali nie kwapi się do skorzystania z tego programu” –
powiedziała w Radiu Zachód, co nijak się ma do rzeczywistości. Z informacji
przekazanych Nad Wartą przez Agnieszkę
Brzezińską z Magellan S.A. wynika, że na początek stycznia zidentyfikowano
64 Samodzielne Publiczne Zakłady Opieki Zdrowotnej w których do końca 2013 roku
planuje się przeprowadzenie procesu przekształcenia w reżimie ustawy o
działalności leczniczej. Tylko w województwie śląskim w 2013 roku przekształcanych
będzie 10 szpitali m.in. w Częstochowie, Rybniku, Bytomiu, Jastrzębiu. Obecne
zadłużenie szpitali w Polsce jest największe od czasu, gdy takie analizy były
prowadzone – od 2003 roku tj. pierwszego roku pojawienia się go w szpitalu w
Gorzowie. Senator Hatka: „Jestem do
dyspozycji, gdyby się pojawiły problemy, bo taka jest rola parlamentarzysty”.
Problemy są od dawna, te ze szpitalem są niebezpieczne, ale znane, a wszyscy
zachodzą w głowę na inny temat - co się stało z byłą szefową Narodowego
Funduszu Zdrowia, potem wojewodą lubuskim, a dziś senator RP…