Przejdź do głównej zawartości

Komuniści byli ideowcami, a premier Marcinkiewicz to obciach...


Komuniści i funkcjonariusze SB byli ideowcami, bo wierzyli w to co robili. Były premier Kazimierz Marcinkiewicz to karierowicz bez zasad, a polityka wymaga przewietrzenia, bo są w niej ludzie postrzegający swoją działalność tylko przez pryzmat korzyści finansowych. Prezydent rozmawiał z przedsiębiorcami na poważnie tylko raz – w trakcie nagranej w jego gabinecie rozmowy z bratem byłego premiera…
ZENON MICHAŁOWSKI - to jeden z liderów gorzowskiego "podziemia" antykomunistycznego,
który był m.in. członkiem Regionalnej Komisji Wykonawczej NSZZ "Soilidarność" przed 1989 r.
W Wolnej Polsce lider AWS oraz uczestnik wielu ważnych wydarzeń politycznych. Obecnie jest
przedsiębiorcą i aktywnym społecznikiem.
ROZMOWA Z ZENONEM MICHAŁOWSKIM, zasłużonym działaczem „Solidarności”, uczestnikiem życia politycznego w wolnej Polsce, a obecnie prezesem „MEPROZET – STARE KUROWO”.
Na Wartą: Pamiętam jaką burzę w Gorzowie wywołał kilkanaście lat temu tekst o SB-ekach pt. „Gdzie są chłopcy z tamtych lat?”. Pan obserwuje politykę i gdzieś we wnętrzu jej od dawna jest. Pytam więc o gorzowską prawicę: gdzie się podziali ci wszyscy ideowcy, którzy zakładali partie, bronili wartości, a wcześniej walczyli z komunizmem ?
Zenon Michałowski: To dobre pytanie, bo sam od jakiegoś czasu się nad tym zastanawiam. Powiem rzecz kontrowersyjną, że na pewno ideowcami byli funkcjonariusze SB, którzy dziś znaleźli sobie pracę głównie w firmach ochroniarskich, a także komuniści, których znaleźć można głównie w SLD.
NW.: To wiemy, ale gdzie są prawicowi ideowcy z tamtych lat ?
Z.M.: Głównie w PiS-ie, bo nie da się ukryć, że to jest partia głęboko ideowa, która kieruje się zasadami. Inaczej z Platformą Obywatelską, która jest taką mieszanką, że trudno mówić tam o jakiejkolwiek ideowości i zasadach. Tam liczą się tylko pieniądze, kariera i możliwość wpływania…
NW.: …czyli robią deale i komercję ?
Z.M.: Tak, polityka jest bardzo skomercjalizowana i ogromna w tym zasługa PO.
NW.: To potwierdzałoby tezę, że można prowadzić politykę bez idei, podkreślania akcentów patriotycznych i tak bez napinania się. Właśnie, można czy nie można prowadzić polityki tylko w oparciu o parametry, wskaźniki i wykresy ?
Z.M.: Nie można na dłuższą metę tak prowadzić polityki, która powinna się jednak opierać na pewnych wartościach. To mogą być wartości lewicowe i prawicowe, czy też centroprawicowe, ale one zawsze muszą być tym kręgosłupem. Najpierw powinny być wartości, bo z tego wynika szacunek do człowieka, a dopiero później cały ten marketing i socjotechnika, która dzisiaj wzięła niestety górę nad poglądami.
NW.: Pan obserwował tych wszystkich polityków – od dzisiejszego PiS-u do PO - którzy dzisiaj są posłami, ważnymi urzędnikami czy radnymi. Myśli pan, że przez te ponad 20 lat oni zmienili się na lepsze – stali się lepszymi ludźmi i politykami ?
Z.M.: Powiem brutalnie, że oni wszyscy nauczyli się tylko jednego: polityka to dla nich dobry sposób na zarabianie pieniędzy i na dobre przeżycie w tych trudnych czasach. Zmiana prawa i ograniczenie kadencyjności spowodowałaby wykluczenie i otwarcie polityki na nowych ludzi oraz świeże myślenie. Dzisiaj gorzowska polityka jest zakonserwowana, a młodzi uciekają, bo nie widzą tu perspektyw. Ci którzy siedzą w tej Radzie Miasta kilkanaście lat nie mają już nawet pomysłów, a założę się, że wielu nie potrafi nawet obsługiwać komputera.
NW.: Tak jest w całej Polsce, bo zmiany nikomu się nie opłacają.
Z.M.: Bo z polityki, nawet tej lokalnej, można żyć na bardzo przyzwoitym poziomie i wielu gorzowskich działaczy tak to traktuje.
NW.: Ideowość – pan zna w mieście prawie każdego.  „Premier z Gorzowa”, to powód do dumy, czy wstydu i obciachu ?
Z.M.: Dla mnie Kazimierz Marcinkiewicz, to dzisiaj obciachowość i powód do zawstydzenia. Powiem nawet, że mnie akurat Kazik nie zaskoczył wcale, bo ja go znałem bardzo długi czas z lat 90-ych i trochę z działalności w „podziemiu”, a zatem wiedziałem, czego można się po nim spodziewać. To dla od zawsze był człowiek, który dla kariery i osobistego wypłynięcia odda wszystko. Udało mu się to, ale to co zrobił po odejściu z funkcji ze swoją rodziną, a szczególnie żoną, to było zaprzeczenie tym wartościom, które przez tyle lat głosił. Dziś wiemy, że kłamał.
NW.: Pan jest człowiekiem „Solidarności”, która jednoczyła ludzi o różnych poglądach nawet w okresie PRL-u. Dzisiaj ta zasłużona organizacja staje się coraz bardziej monopartyjna i kojarzona tylko z PiS-em. To dobrze ?
Z.M.: Bardzo niedobrze. Zresztą wielu ideowców z „Solidarności” już dawno odeszło, część została, a jeszcze inna grupa dorobiła sobie ideologię, aby zostać i wykorzystać związek na zaistnienie w polityce. Ludzi, którzy wykorzystali „Solidarność” do własnych celów jest bardzo dużo, a najlepszym przykładem jest wręczanie tych wszystkich medali i odznaczeń zasłużonych dla Gorzowa, Zielonej Góry czy dla województwa, za działalność antykomunistyczną. Jak obserwuję tą rozrastającą się listę to jestem przerażony…
NW.: …nie było was wtedy tak wielu ?
Z.M.: Raz, że tylu w „podziemiu” antykomunistycznym nie było, bo dla przykładu w Regionalnej Komisji Wykonawczej działało 12 osób, a dwa - lista zasłużonych jest tak duża, że nie wiem skąd oni wszyscy się wzięli.
NW.: Współczesna „Solidarność” też jest inna niż ta, którą pan współtworzył w regionie. Z jednej strony jest postulat związku: „Zlikwidować umowy śmieciowe”, a z drugiej strony krzyk młodych ludzi: „Dajcie nam jakąkolwiek pracę, abyśmy nie byli bezrobotni”. Pan jest przedsiębiorcą…
Z.M.: To jest prawda. Ja mam w swojej firmie dwa związki zawodowe i jakoś potrafiłem ułożyć sobie z nimi dobre stosunki jako pracodawca. Związki mogą w mojej firmie bardzo dużo i mają do tego pełne prawo, ale za aspekty ekonomiczne odpowiadam ja. Dzisiaj o pracę jest trudno i związkowcy powinni pracodawcę wspierać, a nie strzelać w kolanu jemu, a przede wszystkim sobie. Zawsze mówię jedno: chcecie pracować, to pracujcie wydajnie, podnoście swoje kwalifikacje w czym ja wam będę poprzez szkolenia pomagał, bo czasy są trudne. Ja miałem kiedyś inną firmę, gdzie zatrudniałem na tzw. Umowy śmieciowe i powiem tak – codziennie rano przychodziłem, a pod drzwiami miałem 10-20 osób proszących o jakąkolwiek pracę. Tam nie miałem związków zawodowych, ale pracownicy ciężko pracowali, a ja szedłem im zawsze na rękę. Dziś wielu z nich to fachowcy. Inaczej mówiąc – nie można generalizować, jak to robią często związki.
NW.: Wszystko się pozmieniało. Kiedyś „czerwoni” byli postkomunistami, a dziś są już socjaldemokratami, którzy obniżają przedsiębiorcom podatki. Prawica też się zmienia – nie jest już konserwatywno-liberalna, ale bardzo socjalna. Chce więcej przywilejów socjalnych.
Z.M.: Platforma Obywatelska podnosi podatki i nie powinna nawet nazywać się partią liberalną. Zamiast szukać innych rozwiązań - na przykład poprzez podatek liniowy, który w wielu krajach sprawdził się i spowodował powstanie wielu nowych miejsc pracy – ta partia woli drenować portfele przedsiębiorców. Dzisiaj ściąga się do stref ekonomicznych firmy z Chin czy Tajwanu, ale nie myśli się o tym, aby za takimi inwestycjami szło całe zaplecze merytoryczne.
NW.: Krótkowzroczność?
Z.M.: Ogromna, bo władzom państwa, regionu i miasta powinno zależeć na tym, by młodzi i zdolni ludzie mieli pracę w obszarze na którym się znają, a nie przy linii produkcyjnej lub za sklepową kasą. Dzisiaj mamy pełno wykształconych w mieście marketingowców i socjologów, ale nie mamy na PWSZ-ecie  kierunków, których poszukują firmy. Nikt o tym nawet nie myśli, żeby tam szkolić osoby, które są nam przedsiębiorcom potrzebni.
NW.: Ale Gorzów mimo tego się rozwija – powstają nowe obiekty. Pan wiele lat działał w branży budowlanej, proszę więc powiedzieć, czy ten prezydent Jędrzejczak rzeczywiście jest taki zły jak go malują ci bezideowi politycy opozycji ?
Z.M.: Powiedzmy uczciwie, że jako prezydent zrobił dla miasta bardzo dużo. Nikt mu tego nie powinien próbować odebrać. Mam jednak zastrzeżenia o to, że inwestycje były za drogie, a prezydent Jędrzejczak nie dbał o własnych przedsiębiorców budowlanych, ale cieszył się często z ich problemów.
NW.: Taki zarzut postawił mu prokurator.
Z.M.: Tak, to prawda iż działał na szkodę firm budowlanych oraz wielu innych przedsiębiorców. Powiem jeszcze raz: prezydent nie dbał o firmy…
NW.: …podobno dbał i to całkiem nieźle o jedną.
Z.M.: O tą jedną o której chyba razem myślimy dbał doskonale.
NW.: Dobra, ale co potem ? Myśli pan, że prezydent Sibińska, prezydent Rafalska lub prezydent Bachalski będą lepsi i od razu wszystko się zmieni ?
Z.M.: Ciężko zmienić sytuację z pustą kasą, gdy pieniądze zostały już wypompowane na inne inwestycje. Dziś jednak trzeba myśleć przyszłościowo, bo następne środki z Unii Europejskiej mogą posłużyć do rozwoju miasta i trzeba zrobić taki plan, by być przygotowanym na współfinansowanie z miejskiej kasy na nową perspektywę finansową. Dzisiaj niestety wielu przedsiębiorców ucieka z Gorzowa i rejestruje się w Poznaniu, a za tym wszystkim uciekają nam pieniądze.
NW.: Pojawiają się opinie, że nowym prezydentem powinien być ktoś ponad, kto rozumie gospodarkę i potrafi łączyć, a nie postrzegać rzeczywistość przez pryzmat polityki partyjnej. Wśród wymienionych takich osób nie ma…
Z.M.: Jestem przeciwnikiem polityki w samorządach, a wybrani radni powinni działać na rzecz miasta, a nie partii. Ja akurat uważam, ze prezydentem, który mógłby pociągnąć miasto jest Jacek Bachalski, który ma doświadczenie gospodarcze i sporo majątku w mieście, a w takim razie nie będzie mu zależeć na tym, aby wartość tego majątku obniżać.
NW.: Komarnicki w takim razie też byłby dobry. Kandydat niepartyjny, który był tylko w PZPR-ze oraz Unii Demokratycznej…
Z.M.: Bez komentarza, ale życzę w tym mieście każdemu przedsiębiorcy, aby miał taki szacunek ze strony prezydenta Gorzowa, jak miała firma pana Komarnickiego.
NW.: Będzie w polityce lepiej, no młodością już eksperymentowano ?
Z.M.: Trzeba zacząć od miejskiej administracji, która jest przepchana przez ludzi niekompetentnych. Tam niezbędni są ludzie młodzi, którzy rozumieją nowe warunki ekonomiczno-społeczne. Sam prezydent i radni powinni bardziej współpracować z przedsiębiorcami, bo dotychczas tego brakowało. Niestety nigdy nie usłyszałem, aby prezydent rozmawiał z przedsiębiorcami o inwestycjach…
NW.: …ejże, a rozmowa nagrana w gabinecie prezydenta Jędrzejczaka, gdy Arkadiusz Marcinkiewicz próbował wpływać na przetargi oraz już rozstrzygnięte decyzje administracyjne ?
Z.M.: Tak, wtedy rozmawiał, ale niestety nie o tym, co ważne jest dla wszystkich, ale tylko dla wąskiej grupy.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...