Przejdź do głównej zawartości

Czy jest "prawo" i "sprawiedliwość" w Prawie i Sprawiedliwości ?


Jeśli prawdą jest, że partię zżera bratobójczy konflikt, a ambitny eksminister postawił wszystko na jednej szali – aby zdyskredytować konkurenta, a nawet regionalnego szefa partii – to niezbyt dobrze to wróży ugrupowaniu na przyszłość. Gdyby jego zarzuty były prawdziwe, to pojawia się pytanie: dlaczego partia mająca w nazwie „prawo” i „sprawiedliwość” oskarża innych, ale sama kryje tajemnice bardzo głęboko. Szesnaście niewygodnych stron dla partii, która podobno jest transparentna lub ostatnia akcja kontrowersyjnego polityka z Gorzowa…
Zbytnie ambicje mogą spowodować wiele zamieszania, a wewnętrzne
sprawy partii w regionie stawiają ją w niezręcznej sytuacji. Naga prawda,
czy ostatnia taka akcja polityka, który nie trzyma ciśnienia ...
Ten artykuł może być końcem gorzowskiego Prawa i Sprawiedliwości w formie, którą znamy dotychczas, a wielokrotne ataki byłego wiceministra spraw wewnętrznych Marka Surmacza na przewodniczącego lokalnych struktur Sebastiana Pieńkowskiego znajdą swój epilog w decyzjach władz krajowych. „Tego nie da się już kryć pod dywanem i koledzy byłego premier, nawet jeśli byli ministrami, powinni z partii odejść” – mówi NW polityk PiS z południowej części województwa. Fakty są takie, że wewnątrz partii Jarosława Kaczyńskiego w województwie lubuskim toczy się bratobójcza walka na śmierć i życie, a jej liderzy ukrywają przed opinią publiczną i wymiarem sprawiedliwości niewygodne fakty, które mogłyby spowodować nawet unieważnienie ostatnich wyborów samorządowych. Najpierw kilka stwierdzeń z pisma, które już 16 grudnia 2010 roku przesłał do szefa Zarządu Okręgowego Marka Asta b. poseł, wiceminister i doradca Prezydenta RP M. Surmacz. „W toku kampanii wyborczej kandydaci (…)nielegalnie wytwarzali materiały wyborcze – nie finansowane w zgodzie z zasadami w prawie wyborczym i z pominięciem instrukcji finansowej Komitetu Wyborczego PiS. Posiadam udokumentowane przykłady takiego postępowania, ale także i takiego, w którym doszło do naruszenia przepisów ustawy o ochronie danych osobowych i wykorzystania przez kandydata danych personalnych osób fizycznych, do których (z imienia i nazwiska i na ich adres zamieszkania) przesyłano materiały propagandy wyborczej, zresztą nielegalnie wytworzone” – napisał ekswiceminister do posła M. Asta na którego poskarżył się również wizytującej gorzowskie struktury PiS b. posłance Annie Sikorze w piśmie z dnia 17 marca 2013 roku, a wiec zaledwie dzień po Konwencji Programowej w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece. „Sprawy te przez prezesa ZO Pana Marka Asta są ignorowane” – napisał M. Surmacz. Nie ma wątpliwości, że najbardziej M. Surmacza „boli” osoba ambitnego i zdolnego szefa powiatowych struktur partii S. Pieńkowskiemu, który w piśmie z dnia 20 lutego br. zarzuca korupcję, fałszerstwa i działanie na szkodę partii. „Od początku tego roku, a wcześniej od 2010 roku(…) zabiegam o wewnętrzne postępowanie w sprawie zachowania Pana Sebastiana Pieńkowskiego, dyskwalifikujące go jako członka tej samej partii, w której uczestniczę nie od czasów dobrej koniunktury <2006> - jak Pan Pieńkowski” – napisał do lubuskich parlamentarzystów PiS w lutym br. Kontrowersyjnego radnego boli również inny samorządowiec Robert Jałowy, któremu zarzuca w wewnątrzpartyjnej korespondencji z lutego br. „jednoznaczne uzależnienie od woli politycznej rządzącej w naszym regionie PO”, ale zapomina przy tym wymienić nazwiska ekskuratora oświaty Romana Sondeja. Niepokojące jest jednak co innego – były wiceminister spraw wewnętrznych i współpracownik śp. Lecha Kaczyńskiego ma wiedzę o przestępstwach związanych z kampanią wyborczą PiS-u w Gorzowie, ale ukrywa te fakty przed wymiarem sprawiedliwości. „Tylko pobieżna analiza wielkości dokonywanych wpłat na konto funduszu wyborczego i skonfrontowanie tych wielkości z ilością i rodzajem propagandy wyborczej, pozwala na przyjęcie z najwyższym prawdopodobieństwem, że w wielu przypadkach doszło do drastycznego złamania zasad finansowania kampanii wyborczej” – pisze w liście do szefa lubuskich struktur PiS Marek Surmacz. Wytworzone przez niego dowody przestępstw wewnątrz lubuskiego PiS liczą sobie grubo ponad 15 stron, ale nie czuje on, że kierownictwo partii w jakikolwiek sposób tym się przejmuje. Na przesłane publicznie e-mailem pytania nie odpowiedział, a S. Pieńkowski stwierdził krótko: „Zbyt cenię sobie partię i jej członków, abym publicznie roztrząsał jej sprawy w mediach. Sprawy wewnątrzpartyjne powinny być rozstrzygane wewnątrz partii”. Rzeczywistość okazuje się jednak brutalna – polityk z Zielonej Góry przekazuje NW wewnętrzne dokumenty partii mieniącej się sumieniem narodu, a one kryją informacje i fakty, które nie stawiają ugrupowania w dobrym świetle. „Znam te listy, a zarzuty są bezpodstawne i nie ma sensu się nimi zajmować. Jak pan Surmacz czuje się poszkodowany, że nie reaguję na jego pisma, to może się odwoływać do gremiów krajowych. My nie mamy nic do ukrycia, a wszystko jest w jak najlepszej zgodzie z prawem” – powiedział NW przewodniczący M. Ast.

Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...