Zdumiewające, jak szybko można spaść z cokołu i stać się pozbawionym
refleksji karierowiczem, byle tylko otrzymać posadę. Najbardziej niezrozumiałe
jest to, że zachowania niektórych polityków w ogóle nie można zrozumieć. Trudno
więc nie zgodzić się z Nikolo Machiavelli, że „politycy są niemoralni albo
nieudolni”. Jak było w prowokacji tygodnika 66-400 ? Trudno ocenić…
Uczestnicząc w polityce, dobrze jest pamiętać, że w każdym miejscu i na każdym stanowisku przydaje się zdrowy rozsądek i minimum pokory ... |
W szybkim nurcie przemiany
lubuskich mediów z bólem należy przyjąć zachowanie osoby, która mieniła się
dotychczas mianem ostoi rozsądku, odpowiedzialności i umiarkowania. Kiedy
politycy czekają na decyzję premiera Donalda
Tuska w sprawie nowego wojewody lubuskiego, równolegle odbyła się wyprawa w
Himalaje narcyzmu oraz zadufania w sobie. Szczyt został zdobyty, ale „alpinista” wrócił odmieniony nie do
poznania – zamiast męża stanu, czytelnicy tygodnika 66-400, ujrzeli stan
umęczenia myśleniem. „Panie Ministrze,
byłem z premierem, zanim on jeszcze został szefem rządu, więc każda rzecz
mająca na mnie spłynąć jest zaszczytem i oczywiście przyjmuję propozycję
objęcia funkcji wojewody” – powiedział w trakcie „jajcarskiej” rozmowy z
red. Łukaszem Chwiłką były prezydent
Gorzowa, szef Sejmiku Województwa Lubuskiego oraz senator VII kadencji Henryk Maciej Woźniak. Niestety nie wiedział, że rozmowa to żart z
okazji Prima Aprilis, choć nowy garnitur w szafie już wylądował, a byli współpracownicy
usłyszeli „coś niecoś” na temat przyszłości. W tym kontekście, z gorzką zadumą
trzeba spojrzeć na fakt, że tęsknota za prestiżem, czarną limuzyną, sekretariatem,
doradcami oraz realną władzą – upiła bardziej niż pół litra „Gorzkiej
Żołądkowej”. Szkoda - że mimo tego – bohater „jajcarskiego żartu” nie jest w stanie zdobyć się na słowa
samokrytyki, ale brnie w stronę absurdu. „Rozmowa
pokazała, ze nie zabiegam o żadne stanowiska. To też dowód na to, jaki mam
stosunek do premiera Donalda Tuska. Propozycja ze strony szefa rządu jest
zawsze zaszczytem” – tłumaczył już po dekonspiracji b. senator H.M.
Woźniak. Każdy mieszkaniec Gorzowa powinien sobie życzyć, by w środowiskach
gorzowskiej Platformy Obywatelskiej – która ma w swoim gronie wielu
kompetentnych i mniej transparentnych przedstawicieli - podobne aberracje interesowały
jedynie psychoterapeutów. „Za ten numer,
to należy się wam dobre whisky” – miał powiedzieć dziennikarzowi wpływowy
polityk PO, który interesom Gorzowa raczej nie sprzyja. Dziennikarz oczywiście
grzecznie odmówił, ale wnioski narzucają się same: to nie Bożenna Bukiewicz, Elżbieta
Polak czy Tomasz Możejko jest
problemem, ale absolutna degrengolada tych, którzy powinni być dla nich w
Gorzowie partnerami. Niestety, polityczne równanie ku brukowi, zapewne długo
jeszcze będzie stanowić istotny składnik gorzowskiej polityki, gdzie na widok
dziennikarza – nawet jeśli prywatnie ma się o nim złe zdanie – dokonywać się
będzie „intelektualna metamorfoza”. Na szczęście, przy całym krytycyzmie dla
dziennikarzy, stwierdzić należy iż nie wszyscy oni są totalnymi idiotami, a
zatem fałsz, zakłamanie i całą tą bufonadę czują na odległość. Nie od dziś
wiadomo, że gorzowscy politycy starają się unikać nie tylko aktywności po
godzinach, czytania urzędowych dokumentów, ale przede wszystkim zwykłego
myślenia. Pragnienie władzy zabija logiczne myślenie – tu red. Chwiłka strzelił
w przysłowiową „dziesiątkę”…