Przejdź do głównej zawartości

Problemy dyrektora - czyli jak samemu załatwić się batutą ?


Kto wieje wiatr, ten zbiera burzę – umiłowanie salonowego pluszu najprawdopodobniej skończy się dla szefa gorzowskiej filharmonii źle. Nie dlatego, że kogoś nie przywitał, ale z powodu braku planu artystycznego, nieumiejętności budowania prawidłowej komunikacji z artystami, marginalizowania zatrudnionej dyrygentki oraz delikatnej "pazerności". Inaczej mówiąc – opuści scenę Filharmonii Gorzowskiej, ale może zasilić scenę polityczną…
Dyrektor Świtalski miał dyrygować w sytuacjach nadzwyczajnych, ale uczynił z tego
"chleb powszedni". Miał przygotować plan artystyczny, ale jakoś mu się o tym zapom-
niało, a przy tym wszystkim nie zabrakło mu czasu na polityczne knowania...
Rundę medialną wygrał dyrektor Filharmonii Gorzowskiej Krzysztof Świtalski, ale mylą się ci, którzy sądzą iż syty oraz pewny siebie dyrygent nie ma nic za skórą. Zawarte „sojusze polityczne” miały gwarantować nienaruszalność, ale może się okazać, że dyrektorsko-dyrygencka gwiazda zgaśnie szybciej niż rozbłysła. „Jemu jest nawet na rękę, że dziennikarze myślą iż chodzi tylko o jakieś przywitanie, bo w rzeczywistości ma na swoim koncie znacznie więcej przewinień” – mówi jeden z gorzowskich polityków. Można pominąć zatrudnienie małżonki oraz nieznajomość procedencji, ale na dyrektorze ciążą znacznie poważniejsze zarzuty, a lista przewinień jest długa. Wszystkiego można było uniknąć, gdyby przed nominacją Świtalskiego zasięgnięto języka w Filharmonii Zielonogórskiej lub Regionalnym Centrum Animacji Kultury, gdzie przed przyjściem do Gorzowa dyrektorował. „Prezydent kilka tygodni po nominacji dla Świtalskiego dostał list od byłych podwładnych z RCAK, którzy wróżyli konflikt w filharmonii i załączyli butelkę dobrego alkoholu, aby ten wypił go, gdy potwierdzą się opinie, że pod jego kierownictwem dojdzie tam do konfliktów” – dodaje polityk, zaznaczając przy tym, że krytycznej opinii na temat dyrektora nie kryje również marszałek Elżbieta Polak. Wiadomo, że jednym z zarzutów jest wielomiesięczne zwlekanie z przygotowaniem planu artystycznego, a także przejęcie roli dyrygenta przez samego Świtalskiego, który – mimo upłynięcia wielu miesięcy od momentu wybrania na dyrektora artystycznego i dyrygenta Moniki Wolińskiej – przejmuje dyrygencką pałeczkę zawsze wtedy, gdy w placówce odbywa się prestiżowy koncert. „Ustalenia były inne, a Świtalski miał dyrygować tylko w wyjątkowych sytuacjach i to za połowę stawki dyrygenckiej” – mówi informator Nad Wartą z Urzędu Miasta, który zaznacza iż dyrektor zgrabnie ominął również te ustalenia: stawka dyrygencka została podwyższona do kwoty 4000 zł za koncert, a połowa z tego to równowartość  2000 zł, co przy dyrektorskiej pensji powyżej 9500 zł i kilku koncertach w miesiącu jest kwotą całkiem sporą. „Tak więc światowej sławy artystka dyryguje na drugorzędnych imprezach, a dyrektor przejmuje pałeczkę wtedy, gdy na widowni jest komplet oraz ewentualni protektorzy” – dodaje urzędnik. Nie jest tajemnicą, że sytuacją nie jest zachwycona dyrektor Wolińska, choć zespół – który jak wiadomo buduje się latami – jest ewidentnie po jej stronie. „W tej sytuacji, aby ratować to co w każdym teatrze, operze czy filharmonii jest najważniejsze, wyjście jest tylko jedno” – zdradza polityk z otoczenia prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, kpiąc przy tym ze spotkań, które dyrektor Świtalski odbywał z samorządowcami Platformy Obywatelskiej w gabinecie szefa Rady Miejskiej. Artystyczne umiejętności szefa filharmonii zweryfikowali także fachowcy, a ich opinia jest druzgocąca - w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego jest już kilkanaście branżowych opinii na jego temat i tylko jedna pozytywna...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...