Przejdź do głównej zawartości

Niedoszły senator recenzuje polityków...


Podobno puste beczki wydają więcej dźwięku niż te pełne. Gdyby wszyscy frustraci zostawali politykami, to byłoby jeszcze gorzej, niż obecnie. Póki co – można sobie kupić telewizyjną audycję i opowiadać co ślina przyniesie na język, a oglądający mają myśleć, że wszystko jest na serio. Prezes Komarnicki zrobił o jeden żużlowy wiraż za dużo….
Plecie co mu ślina przyniesie na język. Udaje dyplomatę, a nie ma
nawet dyplomatki. Niech organizuje bale i wesela i już ...
Niespełnione ambicje bywają powodem frustracji, a nawet ciężkich chorób psychicznych. Kiedy jest się „pupilem” lokalnych mediów, ale realne wpływy posiadają inni, to frustracja jest jeszcze większa – dziennikarze pytają, a odpowiadający musi improwizować. „Tak słabej grupy polityków jaką mamy obecnie w historii województwa lubuskiego jeszcze nigdy nie było. W Warszawie trzeba być kimś albo czymś, żeby coś wyrwać. Z tej naszej elity z województwa lubuskiego nikt nie może trafić do ław rządowych, a nieobecni nie mają racji” – skonstatował dwukrotnie niedoszły senator i honorowy prezes klubu „Stal Gorzów” Władysław Komarnicki. To nie pierwsza tego typu wypowiedź, gdy były szef klubu żużlowego oskarża polityków o próżność, choć działacze sportowi nie mają wątpliwości, że zrobiłby dosłownie wszystko, aby politykiem być chociażby przez pięć minut. „Trudno komentować wypowiedź niedoszłego senatora, bo jedyne co mu wychodzi to bale, ale i tam za każdym razem te cyferki nie do końca składają się tak jak trzeba” – mówi Nad Wartą jeden z szefów biur parlamentarnych, który chce pozostać anonimowy.  „Co i kogo komentować ? Nie ma żadnego sensu” – mówi NW poseł Witold Pahl. Bardziej wylewny jest inny przedstawiciel „grupy politycznej” z w województwa lubuskiego, poseł Ruchu Palikota Maciej Mroczek. „Rozumiem więc, że pan Komarnicki to jest ktoś, choć nikt jeszcze o tym nie wie. Wydaje mi się, że jego frustracje to efekt porażek i doskonały przykład do psychologicznych analiz” – powiedział NW poseł Mroczek. Wypowiedź sportowego konkurenta nie dziwi senatora Roberta Dowhana, który nauczył się unikać bezpośrednich konfrontacji z niedoszłym senatorem z Gorzowa, gdyż – jak od wielu miesięcy podkreśla – to nie ma sensu, a on sam unika z Komarnickim jakichkolwiek konfliktów. „Co mam komentować ? Jeśli on uważa, że jest lepszy od byłej wiceminister Rafalskiej, czy posłanek Sibińskiej i Bukiewicz, to oznacza to, że jest z nim nie do końca tak jak trzeba. Gdyby mógł, to ogłosiłby się najlepiej królem lub Papieżem, a chyba szykuje się szansa, bo do Rzymu zjeżdżają kardynałowie” – powiedział NW R. Dowhan. Na szczęście, wśród parlamentarzystów oraz ich współpracowników są tacy, którzy potrafią u W. Komarnickiego znaleźć coś konstruktywnego. „Te bale charytatywne wychodzą mu całkiem dobrze i niech się tym zajmie, by zachować wizerunek, który przez lata budował” – uważa Wiesław Ciepiela, doradca i bliski współpracownik poseł Krystyny Sibińskiej. Sam prezes Komarnicki to zapewne ciekawa i ważna postać, ale budowanie swojej pozycji na mówieniu „gdybym był”, „gdybym to ja”, „ja na miejscu marszałek”, „trzeba być kimś” - brzmi śmieszniej niż wykonanie chorału gregoriańskiego przez watahę wilków. Kampania wyborcza minęła kilkanaście miesięcy temu, a w klubie żużlowym wcale nie jest tak słodko. Prezes Ireneusz Zmora jada śniadanka obok "Askany" z tymi, których jego poprzednik nie lubi…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...